Wyszłam przed jego dom. Było ciemno,a drogę oświetlała tylko lampa uliczna, ustawiona ponad 5 metrów ode mnie. Szłam sobie spacerkiem wzdłuż chodnika. Rozmyślałam o moim życiu. Jak to wszystko się potoczyło. Głęboko w sercu przykro mi,że straciłam tatę,ale wtedy przypomniałam sobie jak mnie torturował. Moja psychika nie jest tak zniszczona jak mojej mamy. Cały czas kiedy o tym myślę, modlę się. Boli mnie to,że nie mogę jej pomóc. Gdy tak nad tym wszystkim myślałam,poczułam wibracje w kieszeni. Wyciągnęłam telefon a na wyświetlaczu pojawił się... Nie mogłam w to uwierzyć. To był mój ojciec! Przez głowę przeszła mi myśl,że ktoś znalazł jego telefon na miejscu zbrodni i zadzwonił,aby zawiadomić mnie o zdarzeniu. Jednak się myliłam. Odebrałam i przez moje ciało przeszły nie tylko dreszcze, ale także zachrypniety głos mojego 'starego'.
-Halo...-powiedziałam pełnym strachu i niepewności głosem.
-Policzymy się ty mała gowniaro. ZAPŁACISZ MI ZA WSZYSTKO TY I TWOJA MATKA!!
Nacisnęłam czerwoną słuchawkę i rzuciłam telefonem o ziemię. Wypadła z niego bateria i ekran pękł. Weszłam na drogę i ruszyłam przez jej środek. Kiedy słyszałam nadjezdzajace auto z tyłu odwróciłam się w jego kierunku i czekałam z rozłożonymi rękami na pewny zgon. W moich ostatnich chwilach widziałam tylko oczy i twarz przestraszonego i zdezorientowanego kierowcy...2:04
Podniosłam się i przetarlam spocone czoło. Wygląda na to,że zasnąłam na Marcinie. Zeszłam z niego i ruszyłam do kuchni po szklankę wody. Kiedy byłam w drzwiach jego pokoju on położył się i psioczył coś przez sen. Posłałam mu ciepły uśmiech. I na paluszkach zbiegłam po schodach. Obsłużylam się i wzięłam pełną szklankę do ręki po czym ją opróżnianilam. Westchnęłam kiedy zimna woda zwilrzyla moje gardło,po czym poszłam do łazienki . Była ona niesamowita duża kabina oraz wanna. Przemylam twarz w pięknym zlewie i spojrzałam w lustro. Rozmazal mi się tusz. Wzięłam,więc do ręki waciki oraz płyn miceralny i zaczęłam oczyszczać twarz. Kiedy ukończyłam to co zaczęłam wyciągnęłam z kosmetyczki krem do twarzy i ją posmarowalam.
-Resztę zrobię rano- pomyślałam po czym poszłam do pokoju.
Wzięłam dwie poduszki z fotela,który stał naprzeciwko sofy,a z sąsiedniego siedziska ogromny miękki koc.
Podeszłam do mojego śpiącego chłopaka i położyłam mu pod głowę poduszkę. Obok niego położyłam swoją poduszkę,położyłam się na niej i nakrylam nas kocem. Odwróciłam się do niego plecami,a on przyciągnął mnie do siebie i objął swoją silną ręką. Nie wiem kiedy, odplynelam do krainy Morfeusza...###########😊😊😊😊###########
Jak wam się podoba dawajcie o tym znac w komentarzu;)))