Rozdział IX

32 6 3
                                    

Zobaczyłam moją mamę. Prowadziła ją dwójka wielkich jak goryle mężczyzn. Głowę miała owiniętą zakrwawionymi bandażami. Oczy miała podkrążone. Wyglądała jak osoba,która za chwilę ma wykorkować. Ponadto ubrana była w niebieski kaftan.
-Puście mnie już! Idioci!!-krzyczała,kiedy jej wzrok skrzyżował się z moim.- córcia! Wyrwała się z objęć ochroniarzy i Podbiegła do mnie z płaczem.
-Mamuś!
Wtuliłyśmy się w siebie.
-Mamo... -załkałam- co...jak... Jak ja mogłam na to pozwolić!
-Nie obwiniaj się kochanie!
Przytuliłyśmy się jeszcze mocniej po czym usiadłyśmy do stolika.
-Mamo... Czy Ty masz depresję?
-Nie kochanie. Poprostu jestem roztrzęsiona dzisiejszą sytuacją. Widziałam tyle rzeczy,że...-zapłakała.
-Już dobrze... Wiem,że nie wolno źle mówić o nie żywych,ale... Nareszcie uwolniłyśmy się od ojca.
-Co ty mówisz kochanie? Jak to 'nie żywych'?
-No... To Ty nie wiesz? Tata poderżnął sobie gardło po tym jak cię zaatakował.
-CO?!?!- krzyknęła na całą kawiarnię mama.
-Jak to? To nie wiedziałaś przecież tam byłaś!
-No tak,ale straciłam przytomność!!
Jezus Maria przecież mama musiała o tym wiedzieć,chyba że ma zaniki pamięci... Lub ma depresję na prawdę!
-Mamo poczekaj tu na mnie.-mama kiwnęła głową,jednak nadal była strasznie roztrzęsiona.

**Marcin**
Kiedy wyszedłem z budynku,nie byłem przekonany czy wszystko będzie w porządku...
Stanąłem na chwile,by ochłonąć po całej tej sytuacji. Nagle usłyszałem krzyk kobiety,a za moment jak Jessi uciszała ją.
Jessica siedziała pod oknem,więc słyszałem ich rozmowę. Czułem,że moja dziewczyna jest strasznie przerażona. Wtem usłyszałem jak Jess mówi,że zaraz wróci. Postanowiłem porozmawiać z jej matką.
Kiedy wszedłem do kafejki w kącie sali pod oknem siedziała kobieta. Na 100% była to mama mojej ulochanej. Lecz wolałem się upewnić.
-Witam- wyciągnąłem rękę do kobiety,którą ona uścisnęła- Nazywam się Marcin Biernacki. Jest pani mamą Jessicy Kałuży?-przytaknęła- umm... Jestem jej chłopakiem,może już pani o mnie mówiła. Rozmawialiśmy z dyrektorem ośrodka i zostanie tutaj pani leczona.
-Ja leczona?!?!-zaczęła krzyczeć kobieta,prędko unosząc się z krzesła.- Niby na co!?
-Proszę pani,niech pani usiądzie. O pani chorobie opowiedzą pani później. A więc czy na czas leczenia pani...-przełknąłem ślinę i odgarnąłem włosy- Czy Jessica będzie mogła u mnie zamieszkać? Oczywiście uzgodniłem to z moimi rodzicami i się zgodzili. O miejsce nie ma problemu,ponieważ mamy duży dom. Pokój już jest przygotowany.
-Yhhh...-westchnęła- No niech będzie. Pojedźcie do naszego domu po rzeczy Jess i jest wolna. Podziękuj rodzicom ode mnie. I... Bardzo się cieszę,że jesteście razem. Jess to ogromna szczęściara.- powiedziała matka Jessi po czym wstała i dwaj mężczyźni odprowadzili ją do jej pokoju.
Byłem bardzo uradowany. Wtedy zeszła Jessica.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Misie moje drogie!!
Dobiło równo 300 oczek!!
Bardzo Wam dziękuję i ogromnie przepraszam za brak rozdziałów. Lecz teraz mam bardzo dużo zajęć i problemów. Dobra
Bajjj :* :3




Pewien Szary Człowiek...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz