Rozdział VII

49 6 4
                                    

O 8:15 byłam już pod kawiarenką. Asia też tam była,ponieważ obie jesteśmy punktualne hihi. Usiadłyśmy przy stoliku i Asia wyjęła bilety. Przyszedł do mnie wtedy sms od Marcina,że tęskni za mną. Wtedy postanowiłam zapoznać Asię z Marcinem. Odpisałam mu,że chce się spotkać z nim koło fontanny na placy Chrobrego. Zgodził się i 10 minut później Asia nie mogła uwierzyć,że zaraz pozna mojego chłopaka. Tak chłopaka! Ja i Marcin zostaliśmy parą. Czekałyśmy na niego pod fontanną,aż w końcu się zjawił.
- Cześć misiek- przywitałam Marcina ciepłym całusem.
-Hej kochanie,a kto to?Jakaś twoja koleżanka? Cześć jestem Marcin Biernacki.- przywitał się i wyciągnął rękę do mojej przyjaciółki.
- Hej,a ja Asia Kamińska.- odpowiedziała z szerokim uśmiechem na ustach.
Marcin i Asia zaczęli opisywać siebie i swoje życie,a ja odebrałam telefon,który już trzeci raz do mnie dzwonił.
- Halo?- zapytałam trochę zmieszana,bo jeszcze nigdy nie dzwonił do mnie taki numer.
- Halo. Witam nazywam się Artur Knet. Jestem właścicielem ośrodka psychiatrycznego.
- Słucham? Aha... A dlaczego pan do mnie dzwoni?
- Czy jest pani córką Barbary Kałuży?
-T..tak... Nazywam się Jessica Kałuża. Czy jest coś nie tak z moją mamą?
- Wolałbym tego nie mówić przez telefon. To zbyt poważna sprawa. Proszę przyjechać do mnie do biura na ulicy Andersa 17.
-Dobrze.. Już jadę.
Marcin spojrzał na mnie i zauważył moje zaszklone oczy.
-Kotek... coś się stało?
- Tak. Dzwonił do mnie jakiś facet z psychiatryka... Coś jest nie tak z moją mamą.- lekko mi się załamał głos.- To jest na Andersa 17.
-Jadę z tobą.
-Dziękuję...- wyszeptałam po czym spłynęła mi łza po policzku.- ymmm... A gdzie jest Asia?
-Poszła do kiosku po chusteczki i wodę dla ciebie.
-Jesteście wspaniali.
Po chwili przyszła Asia z "zakupami",a chwilę później siedzieliśmy już wszyscy w taksówce.

******
W aucie panowała grobowa cisza. Przytulona do Marcina oglądałam 'widoki' z okna. Asia sprawdzała instagrama na telefonie,a Marcin głaską mnie po głowie. Co ja bym bez niego zrobiła?
Po 15 minutach jazdy dojechaliśmy. Mój chłopak zapłacił za taksówkę i poszliśmy do szarego,wstrętnego budynku. Słychać było płacze i wrzaski,a kiedy byliśmy w środku zobaczyliśmy mężczyzne w kaftanie,którego prowadzili dwaj potężni mężczyźni. Zapytaliśmy się w recepcji gdzie jest biuro właściciela lokalu/budynku.
(sama nwm xDD)
-Do góry po schodach,w prawo i trzecie drzwi to do szefa.- powiedziała otyła recepcjonistka nawet na nas nie spoglądając.
Doszliśmy do gabinetu dyrektora. Zapukaliśmy i usłyszeliśmy donośne "PROSZĘ WEJŚĆ"
-Witam panno Jessico.-powitał TYLKO mnie mężczyzna.
-Witam... Co jest z moją matką?!



^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Heja!
Sorki,że tak długo nie było rozdziału. Szczerze to miałam przestać pisać jakoś nie miałam weny. Ale wtedy zobaczyłam,że jest Was aż ponad 160 bardzo mnie to zmotywowało. BARDZO,BARDZOWam dziekuję.

Pewien Szary Człowiek...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz