O 8:15 byłam już pod kawiarenką. Asia też tam była,ponieważ obie jesteśmy punktualne hihi. Usiadłyśmy przy stoliku i Asia wyjęła bilety. Przyszedł do mnie wtedy sms od Marcina,że tęskni za mną. Wtedy postanowiłam zapoznać Asię z Marcinem. Odpisałam mu,że chce się spotkać z nim koło fontanny na placy Chrobrego. Zgodził się i 10 minut później Asia nie mogła uwierzyć,że zaraz pozna mojego chłopaka. Tak chłopaka! Ja i Marcin zostaliśmy parą. Czekałyśmy na niego pod fontanną,aż w końcu się zjawił.
- Cześć misiek- przywitałam Marcina ciepłym całusem.
-Hej kochanie,a kto to?Jakaś twoja koleżanka? Cześć jestem Marcin Biernacki.- przywitał się i wyciągnął rękę do mojej przyjaciółki.
- Hej,a ja Asia Kamińska.- odpowiedziała z szerokim uśmiechem na ustach.
Marcin i Asia zaczęli opisywać siebie i swoje życie,a ja odebrałam telefon,który już trzeci raz do mnie dzwonił.
- Halo?- zapytałam trochę zmieszana,bo jeszcze nigdy nie dzwonił do mnie taki numer.
- Halo. Witam nazywam się Artur Knet. Jestem właścicielem ośrodka psychiatrycznego.
- Słucham? Aha... A dlaczego pan do mnie dzwoni?
- Czy jest pani córką Barbary Kałuży?
-T..tak... Nazywam się Jessica Kałuża. Czy jest coś nie tak z moją mamą?
- Wolałbym tego nie mówić przez telefon. To zbyt poważna sprawa. Proszę przyjechać do mnie do biura na ulicy Andersa 17.
-Dobrze.. Już jadę.
Marcin spojrzał na mnie i zauważył moje zaszklone oczy.
-Kotek... coś się stało?
- Tak. Dzwonił do mnie jakiś facet z psychiatryka... Coś jest nie tak z moją mamą.- lekko mi się załamał głos.- To jest na Andersa 17.
-Jadę z tobą.
-Dziękuję...- wyszeptałam po czym spłynęła mi łza po policzku.- ymmm... A gdzie jest Asia?
-Poszła do kiosku po chusteczki i wodę dla ciebie.
-Jesteście wspaniali.
Po chwili przyszła Asia z "zakupami",a chwilę później siedzieliśmy już wszyscy w taksówce.******
W aucie panowała grobowa cisza. Przytulona do Marcina oglądałam 'widoki' z okna. Asia sprawdzała instagrama na telefonie,a Marcin głaską mnie po głowie. Co ja bym bez niego zrobiła?
Po 15 minutach jazdy dojechaliśmy. Mój chłopak zapłacił za taksówkę i poszliśmy do szarego,wstrętnego budynku. Słychać było płacze i wrzaski,a kiedy byliśmy w środku zobaczyliśmy mężczyzne w kaftanie,którego prowadzili dwaj potężni mężczyźni. Zapytaliśmy się w recepcji gdzie jest biuro właściciela lokalu/budynku.
(sama nwm xDD)
-Do góry po schodach,w prawo i trzecie drzwi to do szefa.- powiedziała otyła recepcjonistka nawet na nas nie spoglądając.
Doszliśmy do gabinetu dyrektora. Zapukaliśmy i usłyszeliśmy donośne "PROSZĘ WEJŚĆ"
-Witam panno Jessico.-powitał TYLKO mnie mężczyzna.
-Witam... Co jest z moją matką?!^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^
Heja!
Sorki,że tak długo nie było rozdziału. Szczerze to miałam przestać pisać jakoś nie miałam weny. Ale wtedy zobaczyłam,że jest Was aż ponad 160 bardzo mnie to zmotywowało. BARDZO,BARDZOWam dziekuję.
