Rano wstajemy z Wal i robimy naleśniki. Czuję się nie dobrze, to zbyt wcześnie na poród, moje torby do szpitala są już spakowane ale mam nadzieję, że nie będę musiała ich w ogóle dotykać. Brunetka naklada na nalesnik dzem i syrop klonowy, fuj, jestem w ciąży a nie mam takich smaków. Siadamy przy stole i zaczynamy konsumpcję.
- Czy Zayn wspominał kiedyś jakby dał dziecku na imię?
Wiem, że robię się czerwona na to pytanie, ale może on ma jakiś lepszy gust. Wal mruczy coś o buraku i zaczyna się śmiać.
- Safi, zawsze podobało mu się to imię, to to samo co Sofia.
Safi, Safisia, Safka, Safia, podobało mi się! A więc będzie Safi.
- Podoba mi się. Safi!
Łapię swój brzuch a mała energicznie mnie kopie. Podoba jej się. Mam imię dla córki. Nareszcie ktoś dał mi pomysł.
- Nie sądzisz,że Zayn od razu będzie wiedział kto jest ojcem.
W sumie dziewczyna ma rację, ale nie obchodzi mnie to.
- Nieważne, imię mi się podoba.
Kończymy jeść i słyszę dźwięk klaksonu pod domem,znakiem że Zayn przyjechał po siostrę. Waliyha pakuje swoją torebkę a ja idę otworzyć drzwi. Nie mógł sobie darować i poczekać w aucie.
- Julia, witaj.
Jego wlosy są pięknie postawione ku górze. Na sobie ma krótkie kolorowe szorty i białą bluzkę. Nie wygląda już jak szef wszystkich szefów, wygląda jak Zayn. Moje niewyparzone usta zawsze muszą zacząć pyskować.
-Daruj Zayn, przestaniesz w końcu się starać? To mnie przytłacza.
- Ja tylko chciałem...
Chłopak spuszcza głowę ale ja nie zwracam uwagi na jego smutki. Czas w końcu powiedzieć mu co myślę.
- Dość! Mam już po dziurki w nosie ciebie i twoich błagań.
- Spędziliśmy ze sobą tak piękne chwile.
Śmieje się na słowa chłopaka. Co on pierdoli! Ten koszmar to były piękne chwile?
- Mówisz o tym jak mnie gwałciłeś i biłeś,czy o tym jak kazałeś sobie na siłę obciągacć chociaż nawet nie chciał ci drgnąć bo miałeś we krwi tyle koksu i alkoholu, że była to dawka śmiertelna. A może o tym jak mnie wywiezli do burdelu i sprzedali staremu dziadkowi. O a może o tych wszystkich bestialsko zamordowanych kobietach,gwałconych przed śmiercią?
Słyszę, że za moimi plecami stoi siostra Zayn'a i mam nadzieję, że nie słyszała.
- Uważaj, zapominasz kim jestem.
Wrócił, stary, kurewsko niebezpieczny Zayn. Chyba zapomniał o moim brzuchu bo jego oczy są czarne jak węgiel, twarz nie wyraża żadnych emocji a jego dłoń mocno zaciska mój nadgarstek.
- Jeżeli będę chciał to w tej chwili zabiorę Cię ze sobą i nikt nie będzie wiedział gdzie Cie ukrywam. Dlatego proszę grzecznie byś nie traktowała mnie jak gówna. Waliyha do auta!
Nie wiem czy żartował czy nie, ale jestem przerażona. Boże ten człowiek to szatan w czystej postaci. Wal posłusznie wsiada do auta nie patrząc nawet na swojego brata.
-Pakuj się, jutro po ciebie przyjadę. Nie będę więcej błagać , mam dość. Tym występkiem przelałaś jebaną czarę.
Chlopak wsiada do auta i odjeżdża z wielką kurzawą za sobą. Przecież nie mam szans na ucieczkę. On znajdzie mnie wszędzie.
Koszmar do mnie wrócił. To kurwa jakiś głupi żart. Czy zawsze muszę powiedzieć coś czego w cale nie chcę powiedzieć?