Jadę za Julią od samej kliniki, ta droga trochę już trwa i jesteśmy właśnie na obrzeżach Sydney. Jestem w ciężkim szoku, bo szukałem jej dosłownie wszędzie, wynająłem najlepszych detektywów i nie było widać skutków, a gdy już sobie odpuściłem ona sama się odnalazła. Mam jej tyle do powiedzenia. Zacznę od tego, że porzuciłem handel żywym towarem i kupiłem centra handlowe. Mam też starą firmę transportową, która się rozwinęła i istnieje szansa że za rok będzie jedną z najlepszych na świecie. Zrozumiałem, że uczciwie też da się zarobić spore pieniądze, a to wszystko dzięki niej i mojej mamie.
Jedziemy przez wielkie łąki i dojeżdżamy do małej wioski, a bardziej stoją tam dwa domki na przeciw siebie. Przejeżdżam przed nich, bo zauważam że się zatrzymali. Zwalniam do minimalnych obrotów i obserwuję do którego domu idzie moja Julia. Dziewczyna wysiada i kieruje się do mniejszego domku, za nią wysiada chłopak. Jest młody i wysoki. Żegnają się pocałunkiem i rozchodzą do domów. Moje dłonie zaciskają się na kierownicy z całych sił. Parkuje auto i wychodzę na zewnątrz. Pogoda tu to raj dla moich sióstr, jest totalny upał i nie ma czym oddychać. Zbliżam się do drzwi domu Julii i przez chwilę zastanawiam się czy to oby dobry pomysł. Dziewczyna uciekła ode mnie aż do Australii z nadzieją, że jej nie odnajdę a ja tak poprostu pojawię się na jej ganku. Stwierdzam jednak, że los specjalnie skrzyżował nasze drogi ponownie i nieświadomie naciskam dzwonek do drzwi.
Słyszę kroki i dźwięk przekręcanego klucza. Drzwi uchylają się a w nich zauważam miłość mojego życia, jedyną miłość.
- Jai przyszedłeś piorunem - mówi i dopiero gdy zauważa, że to nie osoba której się spodziewała tylko ja, uśmiech znika z jej twarzy.
Jej włosy spięte są w kitka a na sobie ma top na ramiączkach w kolorowe kwiaty i czarne spodenki. Lustruje ją raz jeszcze bo coś mi nie pasuje. Mój wzrok zatrzymuje się na jej znacznie zaokrąglonym brzuchu. Jest w ciąży? Patrzy na mnie i widzę jak momentalnie z jej twarzy uciekają kolory. Gdy wiem co za chwilę się stanie szybko chwytam jej ciało, które za chwilę opadnie na posadzkę i zamykam drzwi. Znajduję salon i kładę ją na kanapie. Odnajduje kuchnię i moczę ręcznik, który przykładam na jej czoło, a mokrą dłonią delikatnie klepię jej twarz.
- Julia, Julia obudź się - jej powieki zaczynają się otwierać.
- Gdzie ja jestem?
- W swoim domu w Sydney - mówię. Dziewczyna otwiera szeroko oczy i gwałtownie siada.
- O mój Boże Zayn, co ty tu robisz? - pyta panicznym głosem.
- Moja mama jest chora, byłem w klinice w której pracujesz i zobaczyłem cię tam.
- Jechałeś za nami? - pyta oburzona.
- Musiałem zobaczyć cię jeszcze raz, upewnić że to ty.
- To ja, a teraz proszę wyjdź bo za chwilę będzie tu mój przyjaciel - mówi a mój żołądek zaciska się w pięść. Jest zimna, ale zasłużyłem sobie na takie traktowanie.
- Jesteś zaręczona? - dotykam jej dłoni ale wyrywa mi ją szybko.
- Nie twoja sprawa, proszę, nie przychodź tu nigdy więcej. Ja jestem naprawdę szczęśliwa - mówi to z takim przekonaniem w głosie, że prawie jej wierzę. Jedna część ciała ją zdradziła - oczy, doskonale wiedziałem, że kłamała i wcale nie była szczęśliwa.
- Jesteś w ciąży? Który to miesiąc?
- Półmetek, wyjdź już - powiedziała, więc wstałem i udałem się do drzwi.
- Gdybyś jednak chciała porozmawiać to moja mama leczy się w waszej klinice, możesz skontaktować się ze mną przez nią - mówię i wychodzę z jej domu.
Co ja właściwie sobie myślałem po tym wszystkim co jej zrobiłem? Myślałem, że przyjmie mnie z otwartymi ramionami, albo, że rzuci mi się na szyję i powie, że tęskniła? Po tym wszystkim? Po kilkukrotnym gwałcie, porwaniu, pobiciu, okłamywaniu i całym tym piekle jakie jej zgotowałem? Dobrze ci Zayn!
Wsiadam do auta i odjeżdżam, kurzy się za mną przez kilka dobrych metrów.
Jest w ciąży w dwudziestym tygodniu. To nie dziwne, że tak szybko się pocieszyła, musiała zacząć nowe życie...
Jest w ciąży w dwudziestym tygodniu? Przecież jeszcze pięć miesięcy temu była ze mną w Paryżu! A więc albo mnie okłamała, albo nie zdając sobie z tego sprawy w nerwach powiadomiła mnie, że spodziewa się mojego dziecka! O kurwa!Szczerze? Nie wiem czy ciągnąć to do 20, nie mam już siły :(