Nie wiem ile czasu mam tu spędzić, ale pokój dla dziecka został urządzony ze smakiem. Ściany są bladoróżowe, meble białe z połyskiem. Z sufitu zwisają tiulowe kule o różnych rozmiarach, w odcieniach różu i bieli. Jest sliczna pościel i szafa z ubrankami. Stoi nawet wózek, wanienka i leżak. To niemożliwe żeby on wszystko zrobił sam w ciągu jednego wieczoru. Musiał to zaplanować, wiedział że tu trafię prędzej czy później. Tylko skąd wiedział, że to dziewczynka? Wychodzę z pokoju dziecięcego i ruszam do biura Zayn'a. Mężczyzna siedzi w fotelu i pali papierosa, widząc mnie od razu go gasi i macha rękoma by pozbyć sie dymu.
- Co się stało?
Pyta widząc, że siadam na krześle.
- To papiery rozwodowe. Podarłam je. Skoro jesteśmy już małżeństwem to niech tak zostanie. Podpisałeś intercyzę?
-Nie.
Nie jest zdziwiony tym, że nie chcę rozwodu. Jego twarz jest bez jakichkolwiek emocji. Zastanawiam się czy on w ogóle żyje. Wygląda jak wampir z Sagi Zmierzch.
- Wiesz, że skoro jesteśmy po ślubie to dziecko automatycznie ma twoje nazwisko? Będziesz musiał iść to wyjaśnić.
Zastanawiam się po co to mówię. I tak podałabym go jako ojca. Bo niby jakie mam wpisac nazwisko w rubryce ojca? NN?
- Dziecko będzie miało moje nazwisko. A po porodzie będą zrobione testy.
Unoszę brew. Po co mu kurwa testy!
- Nie jesteś ojcem! Zrozum to w końcu.
-A Ty zrozum, że Ci w to nie uwierzę bo po moich obliczeniach byłaś w ciąży uciekając z Paryża!
Tkwię w bagnie po uszy ale brnę w to dalej. Zanim się orientuje, z mojch ust wydobywają się słowa.
- To dziecko Harrego. Nie potrafiłam się z nim rozstać, gdy odzyskałam pamięć. Przepraszam.
Chłopak wstaje wściekły zza biurka.
Chwyta swoje włosy i ciągnie za nie energicznie. Odruchowo łapię swój brzuch, bojąc się o dziecko.- Waliłaś mnie kurwa w rogi? Pod moim dachem?!
- Przepraszam.
- Przepraszasz?
Jest wściekły. Mało tego,on jest, jest wkurwiony tak jak nigdy wczesniej. Jeśli powiedziałabym, że nigdy go takiego nie widziałam, byłoby to ewidentne kłamstwo. Wiele razy Zayn pokazał mi vo potrafi, ale teraz jestemw ciąży, mam nadzieję że ma odrobinę zdrowego rozsądku i nic mi, nam nie zrobi.
- A więc możesz mu to powiedzieć prosto w oczy. Właśnie zajechał na podjazd.
Moje ciało drży. Zacisakam spocone dłonie na oparciu fotela, czuję jak na moje czoło wstępuje pot. Przecież Harry od razu zaprzeczy. Nie miałam z nim noc wspolnego, a to wszystko było kłamstwem. Myślę intensywnie co mam mu powiedzieć, ale nic aktualnie nie przychodzi mi do głowy. Zayn zabije całą naszą trójkę.
- Przestań Zayn.
Udaje mi się wyksztusić, jakieś bezsensowne zdanie. Brunet wychodzi z gabinetu zostawiając za sobą zapach drogich perfum. Pochwili drzwi się otwierają a w nich widzę lokowatego byłego przyjaciela, a bardziej oszusta który wmawiał mi nowe życie.
Jego włosy nie są już krótkie, teraz sięgają do łopatek i ledwo się kręcą. Ubrany jest w czarny garnitur a na nosie ma ciemne okulary. Podchodzi do mnie i ściąga okulary z oczu.-Witaj Julio.
Pamiętam dzień, gdy przyłapał mnie w biurze Zayn'a. Miał na sobie dokładnie ten sam garnitur. Później powiedział wszystko o co go zapytałam. Zapewne zrobił to z polecenia Zayn'a, tylko po to by ten miał mi mniej do wyznania.
- Zayn wspomniał, że masz mi coś do powiedzenia.
Jego twarz jest poważna. Nie widać zarysu uśmiechu, a to tylko komplikuje sprawę.
- Powiedziałam Zaynowi, że jestem w ciąży z Tobą.
Harry spojrzał mi prosto w oczy. Zastanowił się nad czymś, albo udawał po prostu, że myśli. Zrobił dziwną minę, tak jakby jego język dotknął gornych dziąseł. A później zaczął sie gardłowo śmiać. Debil.
- Odkręć to bo oboje wiemy, że prawda wyjdzie na jaw.
- Nie. Nie mogę powiedzieć mu kto jest ojcem dziecka.
Mężczyzna ciągnie się za włosy i podchodzi do mnie nerwowy.
-Posłuchaj, nie dałaś mi nawet jak byliśmy razem - tu zrobił cudzysłów - i myslisz, że on w to kurwa uwierzy?
Nie odpowiadam.
-W co Ty grasz?
-Pomóż mi, po tym jak mnie okłamałeś chyba tyle zrobić możesz. Zayn i tak Ci nic nie zrobi.
Prycham.
-To jego dziecko prawda?
Nie odpowiadam. Przecież każdy to wie. Sama nie wiem po co kłamię. Pogubiłam się już w tym całym syfie.
Rozdział przejściowy. Jeszcze jakieś dwa rozdziały i koniec, co mnie niezmiernie cieszy bo pisanie drugiej części było błędem :/