Rozdział 18 - jeszcze nie teraz.

105 11 1
                                    


Gwałtownie odskoczyłam w bok, nie zważając na własne obrażenia. Belki nagle zaczęły płonąć. Mogło się wydawać, że zaczynam stawać w płonącej pułapce, bez szans na ucieczkę. Wystarczyło zaledwie kilka sekund, abym mogła uciec, lecz... umiejętności wampira zawodziły. Gdzie bym nie zrobiła kroku... ktoś albo coś chciało mnie zniszczyć. „A gdybym to dotknęła, spróbowała odepchnąć?" Pomyślałam, zataczając małe kółka, chodząc. Nie, zacznę panikować... musi być inny sposób, po prostu... jeszcze na niego nie wpadłam.

Czas się kończył, tworzenie klatki... urzeczywistniało się.
Głośny trzask. Zamknięta.

Z dala od... niego. W końcu... jeżeli nie stanęłabym w jego obronie, nie zgodziła się na zielonookiego, polowałabym z Jamie'm...
Tak, najlepiej wszystko sobie przypominać, robić małe wyrzuty sumienia."

Jednak coś było wyjątkowego w Loczku i to najwyraźniej trzymało moją osobę przy nim.

Ostatni huk... nastała cisza. Słyszałam ciężkie dyszenie... najwyraźniej uwięzili go gdzieś w pobliżu.

Zdrową ręką chwyciłam belkę. Gdy tylko wykonałam czynność doszło skwierczenie...

Dość tego! Próba więzi nie stanie na przeszkodzie! Przeszłam te straszne rzeczy z jednego powodu. Teraz nie ma chwili do stracenia. Dołączyłam drugą rękę i zaczęłam rozpychać przeszkodę. Mocno zaciskałam zęby, żeby nie krzyczeć, ból był nie do zniesienia. Dotrę do niego, nie zostanie sam. W jakimś celu stałam się potworem.

Nawet nie patrzałam na rany. Nieprzyjemne... normalnie...

Zamknęłam oczy. W życiu nie miałam łatwo, w sumie nikt nie ma. Jeżeli kogoś bardzo kochasz, lub chociażby darzysz sympatią... zrobisz dla niego wiele.

Drewno „ruszyło się". Napierałam coraz bardziej, czując cieknące łzy po policzkach. Wampiry nie płaczą, ale jak się przekonałam, tutaj każda sytuacja jest możliwa.

Małe przejście... ledwo co przecisnęłam się na drugą stronę.

Spadam...

Leżałam na ziemi przez dłuższy moment. Żaden mięsień ciała nie palił się do współpracy.

- Ana!

- Harry... - jęknęłam cicho, obracając głowę w stronę źródła dźwięku. Czy mi się zdaje, czy jego oczy jarzą się zielenią? Nie rozumiem... widzę... jakby przez mgłę.

- Żyjesz. - poczułam jak delikatnie podnosi moje plecy, przytula. Swobodnie oparłam się na ramieniu chłopaka. Ulga... nie do końca. - Twoje dłonie...

- M... musiałam trochę poświęcić...

- Spokojnie... ogień nie wróci. - mówił to z takim spokojem. Pragnę podnieść się, spojrzeć na twarz.. zatrząsłam się. Niekontrolowany dreszcz. – Ja... nie wiem co się ze mną dzieje...

- Co masz na myśli...

- W klatce miałem wrażenie wbijanej igły w brzuch. Później przyszła nieznana siła...

...
Perspektywa Jamie'go.

- Jak to jeszcze nie teraz?! Kiedy mój kuzyn się obudzi?! Rodzice powoli nie wierzą w ten zakichany obóz! - czy może jakaś gigantyczna kula skosić brunetkę z domu, proszę? Miley Cyrus masz coś do wyburzenia! Śmiać się z jej awantury? Właśnie analizowałem obrażenia Anastazji, gdy przyszedł niezapowiedziany gość. Uwielbiam ludzi! Są tacy ciepli, mają wyjątkową krew... po za tym są tacy milutcy! Kochają przeszkadzać innym!

Vampire. ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz