Rozdział 20 - Powrót.

119 13 1
                                    


Walczyłam zawzięcie do samego końca. Nie poddawałam się, lecz... co z tego, skoro przeznaczenie zdecydowało, że będzie inaczej? Nic nie czułam. Tym razem nie siedziałam związana przed kimś, czekając na ratunek. Dryfowałam w jakiejś dziwnej przestrzeni, otchłani.

Gdzieś w głębi odczuwałam wyrzuty sumienia, że zgodziłam się na propozycję chłopaka. A może była inna furtka a my ją przeoczyliśmy? Może właśnie tam popełniliśmy błąd, stawiając na pewną śmierć?

Życie jest ulotne. Nim się obrócisz, już kończysz szkołę, idziesz na studia, miejscami chodzisz niewyspany przez płacz dziecka. Wszystko prowadzi do jednego...

Dla wampirów czas staje w miejscu. Ziemia kontynuuje swój bieg, jednak takie stworzenia jak ja walczą z wytępieniem, odkryciem. Naukowcy uczyniliby nas królikami doświadczalnymi, nie traktowali jak równy sobie. O rodzinach nie wspomnę. Jaki byłby gniew matki, dowiadując się o przemianie! Prędzej czekałoby spalenie...

Po coś jesteśmy. Mamy konkretny cel, chociaż nie zawsze się ujawnia.

Mój?

Zielonooki, z jakiegoś powodu się zjawił. Dotrwanie do końca w tym całym bałaganie.

Nagle dostąpiłam jasności. Szary punkt przemieszczał się w moją stronę, coraz szybciej i szybciej. Zatrzymał się w pewnej odległości.

Czy powinienem was wypuścić? Czy naprawdę udźwigniecie ciężar przyszłości? - z „chmurki" wydobył się potężny głos. - Anastazjo, czy jesteś gotowa aby kontynuować swoją wędrówkę, nie ważne jakbyś została zraniona? Wątpliwości nie opuszczają twojego umysłu, masz wielki harmider drogie dziecko.

Nie wiedziałam czy mogę cokolwiek odpowiedzieć. Skupiłam się na słowach.

- Ja...

Rozumiem, wiele przeszłaś, a także musisz się wiele nauczyć, czyż nie oto chodzi? Przez cały czas się uczymy na własnych błędach, chociaż nie wyciągamy z nich lekcji. Naprawdę, wasz los stawi was w takiej sytuacji, gdzie jeden wybór zadecyduje o wszystkim.

Wybór, los... istna kombinacja słów.

Twój wybranek już wybrał, pora na ciebie.

- Kto? - zdziwiłam się, lecz wyszło to z myśli. Nie powiedziałabym tego na głos.

Wybranek serca, osoba z którą pozostaniesz na wieki wieków. - światło przemieściło się bliżej. Okręciło się i znowu stanęło w miejscu. To się nie dzieje naprawdę...

Zaraz... przecież jest ktoś jeszcze... bez niego nie byłoby cię tutaj. Jaka szkoda, że złamiesz blondynowi serce.

Chciałam krzyknąć, że to nie prawda, że nigdy nie pragnęłam zranić Jamie'go! Coś bardzo szybko wciągało, dałam się ponieść wirowi.

...

Perspektywa Jamie'go.

Szatyn powoli dochodził do siebie. Od dwóch dni nie opuszczałem pokoju, w którym oboje leżeli. Dziwiło mnie to, że jak byli osobno, stan się pogarszał. Głupia więź, he?

Mogłem mieć ją całkowicie dla siebie. Jednak nie zdecydowałem się na ostateczny krok. Bo po co, żenić się, zacieśniać więzy, skoro niech ukochana posiada wolną wolę, niech sama kieruje swoimi poczynaniami. Ból, że może być z kimś innym jest nie do zniesienia. Będąc człowiekiem pewnie wpadłbym w tak zwaną znieczulicę alkoholową. Utapianie smutków w trunkach. Teraz pozostaje oczekiwanie na dalszy bieg wydarzeń. Nie chcę, żeby słowa „zostawi cię dla innego!" albo „źle pomyślałeś, zanim podarowałeś jej wieczne życie. To ona doprowadzi do zguby" się potwierdziły. Nie wybaczyłbym sobie. Oszalałbym? Możliwe...

Vampire. ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz