17

76 13 0
                                    

- Proszę o powstanie! - sędzia uderzył młoteczkiem o blat. Wszyscy posłusznie wstali a policja wprowadziła na salę Joba.

- Prosimy pierwszego świadka.

Pierwszym światkiem była Sally.

- Proszę się przedstawić - powiedział ostro sędzia a Sally przedstawiła się.

- Od razu mówię panu sędziu - w tym momencie na sali zaszumiało od śmiechu - yyy... Panie sędzio... Ja nikogo nie zabiłam i Job też.

- Dobrze, przejdźmy do pytań.

***

Tak właśnie wyglądała rozprawa.

Sędzia wyszedł z sali.

Job siedział zakuty w kajdanki koło policjanta.

Sally siedziała skulona, lekko podniosła głowę. Popatrzyła się na Joba.

On też na nią spojrzał i lekko się uśmiechnął.

Mijały długie minuty, podczas gdy sędzia i adwokaci dyskutowali o losach Joba i Sally.

***

Przy wejściu na salę rozległy się szumy.

To sędzia.

To los.

- Proszę wstać, sąd idzie - powiedział adwokat Joba.

Wszyscy wstali a sędzia zasiadł na swoim masywnym fotelu.

- Można usiąść.
Dnia 19 września, oskarżony Job Watson zeznał, iż pomagał tylko sierocie, która straciła matkę, która popełniła samobójstwo.
Mogę ogłosić, że Job Watson jest niewinny. Teraz sprawa majątkowa. Pani Sally Madison, otrzymuje dom rodzinny i jedną czwartą pieniędzy w spadku po matce. Jej ojciec dostanie resztę pieniędzy. Sprawę ogłaszam za zakończoną. - skończył sędzia a Sally rzuciła się w ramiona Joba.

***

Tak, muszę przyznać że miłość ich uratowała.

Sama ~ ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz