Pov. Jade
Dzisiaj jest wielki dzień. Długo wyczekiwany przez wszystkich bal. Wiem ten czas tak szybko zleciał, a nie działo się nic ciekawego. No oprócz tego, że o wiele wiele bardziej zbliżyłyśmy się z Pezz. Co drugi dzień spotykałyśmy się, aby przygotować materiały do balu, albo po prostu wyjść na miasto. W tym czasie zdążyłam się dowiedzieć, że jednak nie jest zbytnio szczęśliwa w swoim związku. Znaczy ona uważa, że Ash jest dla niej jak najlepszy przyjaciel, ale nie potrafi mu tego powiedzieć, bo nie chcę go zranić. Postanowiłyśmy się spotkać godzinę przed balem, aby upewnić się czy wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Ostatniej nocy, leżałam smutna w łóżku, bo zrozumiałam prawdę, że chociaż ona nie jest szczęśliwa w swoim związku, a moje starania nic nie dadzą bo ona i tak nie będzie moja. Nikt nie rozumie, że Ashton nie będzie jej kochał jak ja. Owszem starałam się szukać kogoś innego, komu mogłabym ofiarować swoją miłość, a ktoś dałby mi to samo, ale nikogo chyba nie pokochałam nigdy tak jak jej.
Nie mogłam się doczekać kiedy wybije godzina 18 bo o tej miałyśmy się spotkać w sali gimnastycznej. Byłam ciekawa jak się ubrała. Pewnie swoją kreacją, przebije wszystkie dziewczyny.
Do szkoły miałam 10 minut samochodem, więc spokojnie mogłam się wyszykować. W sali gimnastycznej były już osoby, które pomagały nam najwięcej przez ten miesiąc, poprawiając jakieś zgięcia lub coś doczepiały, żeby się lepiej trzymało. Miałam lekką nadzieję , że przez tą godzinę będziemy same, ponieważ mało komu by się chciało przyjeżdżać godzinę przed balem, aczkolwiek pomyliłam się co do tego. Gdy zobaczyłam jak Perrie wchodzi do sali, byłam pewna, że nogi się pode mną ugięły. Biała suknia, która miała na sobie idealnie na niej leżała, a upięte włosy podkreślały jej rysy twarzy. Najbardziej w oczy rzuciła mi się czerwona szminka na jej pełnych ustach, które miałam ochotę całować bez opamiętania, lecz kiedy obok dziewczyny pojawił się jej chłopak wszystko zniknęło w jednej sekundzie. Podeszli do mnie, i się przywitali.
-No Jade każdy na tej sali, będzie Twój zobaczysz- Ashton poklepał mnie po ramieniu i poszedł się przywitać z kolegą z kółka muzycznego. Zostałyśmy same a ja nie mogłam się na nią napatrzeć. Wierzcie mi moja samokontrola była teraz wystawiona na wielką próbę. Kiedy wszystko było idealne wybiła godzina 19, i zaczął się pokaz mody. Wszystkie dziewczyny przechwalały się, gdzie i za ile kupiły sukienki. Siedziałam przy stoliku razem z Pezz, Ashem i ich znajomymi. Zatańczyłam może z dwa razy? Nie chciałam tańczyć z nikim innym niż z nią, ale Ash nie dawał mi nawet szansy pójścia z nią na parkiet w czasie szybszych piosenek. Kiedy usiadła to stolika, zmęczona tańcem, czekała na picie i spojrzała na mnie z uśmiechem.
- A ty czemu się nie bawisz? Nie podoba Ci się ? Z tego co widziałam to co chwilę jakiś przystojniak do Ciebie podbijał, a ty go kulturalnie spławiałaś... co się dzieje?- spojrzała na mnie trochę zmartwiona, a co ja miałam zrobić? Wyznać prawdę? Znaczy brałam to pod uwagę, ale to na dłuższą chwile trzeba było zgubić Irwina i udać się do jakiegoś ciemnego zaułka, żeby nikt nas nie widział ani nie słyszał.
- Um później Ci powiem, na razie Ty się baw- uśmiechnęłam się i akurat przybył Ashton podając mi plastikowy kubeczek z napojem.
-Dla Ciebie też wziąłem, tak na rozluźnienie no nie?- zaśmiał się głośno i wypił na raz zawartość swojego kubka.
No to Pan Irwin już nawalony, więc sam ułatwił mi robotę. Jako, że Perrie też chciała się go pozbyć wysłała go do chłopaków, aby zapytał się ich czy przypadkiem o czymś nie zapomnieli. Zaproponowałam jej, abyśmy się przeszły i porozmawiały. Przeszłyśmy przez korytarz, akurat puścili Eda Sheerana Kiss me.. nie no serio lepszego momentu wybrać nie mogli..
-Więc o czym chciałaś porozmawiać?- oparła się o ścianę i spojrzała na mnie tymi swoimi niebieskimi oczami, a ja już wiedziałam że jestem w sytuacji bez wyjścia. Postanowiłam pójść na żywioł. Nie obchodziło mnie to, że najprawdopodobniej zniszczę, to co budowałyśmy przez te dwa miesiące, ale ja już nie mogłam wytrzymać, bo wciąż miałam nadzieje, że jednak coś z tego będzie. Kto nie ryzykuje nie zyskuje prawda? Przybliżyłam się do niej i szybko pocałowałam ją w usta. Odsunęłam się szybko z zamiarem ucieczki, gdyż moja chwilowa odwaga zniknęła wraz z pocałunkiem
-Prze...przep..- nie zdążyłam dokończyć, bo Perrie przyciągnęła mnie do siebie i wbiła się w moje usta trzymając mnie za policzki. Położyłam dłonie na jej biodrach pogłębiając jej pocałunek. Gdy zabrakło nam powietrza odsunęłyśmy się od siebie, opierając nasze czoła o swoje, próbując unormować nasz oddech. Chciało mi się płakać ze szczęścia, bo spełniło się moje marzenie, i nie żałowałam tej sytuacji, ale co o tym myślała Perrie?
-Wiesz, że nie możemy być razem prawda? Ludzie tego nie zrozumieją.. Ash ... to wszystko jest takie skomplikowane..- zaczęły jej się zbierać łzy w oczach a ja jedynie co zrobiłam to ją przytuliłam.
- To dlatego nie jestem szczęśliwa z Ashem... nie lubie go w ten sposób w jaki lubie Ciebie..- starłam jej łzy i cmoknęłam w czoło.
- Nikt o tym nie musi wiedzieć.. to może być nasz sekret dobrze?
Pokiwała głową na znak zgody całując mnie jeszcze raz w usta. Postanowiłyśmy wrócić na salę, aby nikt niczego nie podejrzewał. Wracając tam, uświadomiłam sobie, że teraz czeka nas najgorsze, bo mimo tego, że obie jesteśmy szczęśliwe, to musimy ukrywać się na zewnątrz, gdzie nadal ona nie może być moja, a ja nie mogę być jej...
____________________________________________
Nie wyszedł taki jaki sobie wyobraziłam, ale nic innego nie zrobie z tym
Mam nadzieję, że da się go jakoś czytać, następny będzie o wiele lepszy
Dobranoc xx
CZYTASZ
Our Secret | Jerrie Thirlwards |
FanfictionDlaczego nie mogę przytulić cię na ulicy? Dlaczego nie mogę pocałować Cię na parkiecie? Chciałabym, aby tak było Dlaczego z nami nie może tak być? Przecież jestem Twoja