Siedzę w ławce słuchając nudnej pani Nelson, mam teraz lekcje geografii. Patrzę na zegarek
-Jeju dopiero 12:50 -szepnęłam do Izabell
- Jakoś wytrzymamy.-odpowiedziała Izabell, uśmiechając się lekko
- Co robimy po szkole? -Zapytałam
- Ja na jutro mam uchwycić zachód słońca w którymś miejscu w Londynie wiec mogłabyś mi pomóc.
- Okej
- Panienki to nie jest kawiarenka, tylko sala lekcyjna, jeśli chcecie rozmawiać to zapraszam do odpowiedzi. - Pani "Nuda" zwróciła nam uwagę.
- Przepraszamy proszę pani. Proszę mnie zapytać o co pani chce.- Nie byłam się odpowiedzi, ponieważ w gimnazjum miałam z geografi 5 a poza tym z nudów we wakacje przeczytałam pierwszy rozdział wiec i tak coś tam umiałam. Wstałam i podeszłam do biurka nauczycielki
- Dobrze więc proszę mi powiedzieć czynniki rozmieszczenia ludności
- A więc Yyy przyrodnicze czyli np. warunki klimatyczne czy glebowe. Dalej yy polityczne czyli sytuacja polityczna czy konflikty zbrojne i ostatnie to czynniki społeczno- gospodarcze czyli poziom rozwoju gospodarczego regionu lub poziom urbanizacji
- Hmmm dobrze panno Smith. To proszę mi powiedzieć co to jest reemigracja?
- Ha lepiej nie mogła trafić -pomyślałam. - Jest to powrót emigrantów do poprzedniego miejsca zamieszkania
- Dobrze to teraz ostatnie pytanie. Co to jest okolnica?
- Kurde musze sobie szybko przypomnieć... A już wiem... to proszę pani jest nieduża wieś placowa
- No może być, proszę siadać. Wybaczam pani tę rozmowę z panną Zumber i dostaje pani piątkę
- Dziękuję bardzo -siadłam do ławki i spakowałam książki, ponieważ za niecałą minute był dzwonek
- Nie wiedziałam że z ciebie taka kujonka. - Powiedziała Izabell
- Jakbyś miała do wyboru opiekowanie się 4 małymi dziećmi lub czytanie podręcznika z geografi to tez byś umiała.
***
Następną i ostatnią na dzisiaj lekcją była nauka rysunki prowadzona przez panią Bearn. Noc ciekawego się na nim nie działo. Pani opowiadała nam o tym jak zaczęła interesować się sztuką a później my mieliśmy naszkiciwać najlepszy moment który zapadł nam w pamięci ze swojego dzieciństwa. Ja narysowałam moja rodzinę na wakacjach w Los Angeles u naszego wujka w USA, gdy byliśmy na plaży, ja z siostrą Veronicą robiliśmy babki z piasku, tata robił nam zdjęcia a mama się opala.***
Razem z Izabell poszliśmy na ulicę z której doskonale objeliśmy zachód słońca i Big Ben. Zdjęcie było piękne. Później poszliśmy wywołać zdjęcie i wróciliśmy do internatu.***
W ciągu tego tygodnia nic nowego się nie działo. W sobotę spotkałam się z Victorem, poszliśmy do London Eye. Bawiliśmy się świetnie, jedno tylko nie dawało mi spokoju. Cały czas wydawało mi się, że niedługo coś się stanie, coś takiego co odmieni moje życie. Nie przyjmowałam się tym zbytnio, bo często mój umysł mnie zawodził, no ale zobaczymy co przyniesie los....Dzisiaj trochę krótszy rozdział, lecz spokojnie, ponieważ w nowych rozdziałach akcja będzie ciekawsza i będzie się dużo działo 😊 do zobaczenia jutro 😘😘 Ahhh bym zapomniała polecam wam opowieść mojej przyjaciółki: izaaaaxdd pt. "Czas na miłość"
CZYTASZ
Życie czyli nieustanna rutyna
Fiksi RemajaŻycie jest pełne niespodzianek i rozczarowań. Każdy z nas na pewno przed snem wspomniał te najpiękniejsze chwile w życiu i te, które chcielibyśmy już na zawsze zapomnieć, ale niestety nas umysł jest aż tak złośliwy, że musi nam wszystko przypominać...