PrusPol

1.6K 95 34
                                    

Dzień dobry kochanym czytelnikom! Korzystając z okazji dziękuję wszystkim za czytanie moich opowiadań i zapraszam do zostawiania opinii o moich pracach, nieważne czy będą pozytywne czy negatywne.
A teraz przejdźmy do sedna. Pierwsze opowiadanie jest specjalnie dla mojego Azjatyckiego Kotka! Osobiście nie shippuje PrusPol, dlatego przepraszam jeśli wyjdzie nie najlepsze.

W całym domu panowała nietypowa grobowa cisza. Na kanapie w salonie leżał zielonooki blondyn. Jedną rękę trzymał na brzuchu, a druga leżała na podłodze. Miał zamknięte oczy i wyglądał jakby spał. Prawda jest jednak taka, że nie potrafił zasnąć już od kilku dni. Co było tego powodem? Jedna z najgorszych i najboleśniejszych rzeczy. Złamane serce. Od kiedy Toris powiedział, że spotyka się z Białorusią Feliks praktycznie przestał wychodzić z domu. Mało powiedziane. Prawie nie ruszał się z kanapy. Na dodatek z nikim nie rozmawiał. Nawet, gdyby chciał, nie umiałby się przed kimkolwiek wygadać.

Większość państw myślała, że to nic wielkiego. Jedynie stara przyjaciółka Polski, Węgry, była wyraźnie zmartwiona. Codziennie dzwoniła, dobijała się do mieszkania, słała setki maili. Nie dostawała niestety żadnej odpowiedzi. Była pewna, że dzieje się coś złego, a Feliks potrzebuje pomocy. Co gorsza nie wiedziała co ma robić. Chodziła po pokoju wymachując patelnią i była tak zamyślona, że nawet nie zauważyła, gdy wpadła prosto w Gilberta.

- Uważaj jak łazisz! - Wrzasnęła wściekła.

- Hej! To ty we mnie wpadłaś! - Odpowiedział Prusy.

- Mniejsza o to. - Elżbieta wróciła do robienia kółek po pomieszczeniu.

- Hej, co jest? Ignorujesz mnie?

- Zawsze cię ignoruję.

- O, nie. Jest różnica między "wściekam się jak tylko cię zobaczę, walę patelnią i odchodzę jakby nigdy nic", a "nie zwracam na ciebie żadnej uwagi".

- Nie wiem o czym gadasz.

- No, weź. Mimo wszystko chyba jesteśmy przyjaciółmi. Jak coś cię trapi to możesz mi powiedzieć.

- A od kiedy to jesteś taki troskliwy i pomocny?

- No wiesz co?!

- Ech, jesteś męczący.

- Więc lepiej szybko gadaj o co chodzi.

- O Feliksa. - Gilbert zrobił dziwną minę.

- A co z nim? - Mówiąc to uciekał wzrokiem.

- Nie wiem nic na pewno, ale mam przeczucie, że nie jest z nim najlepiej.

- Co masz na myśli?

- Od jego ostatniego spotkania z Litwą zachowuje się dziwnie.

- Myślisz, że się pokłócili?

- Nie mam pojęcia. Feliks nie chce ze mną gadać.

- Nie dziwię mu się.

- Mówiłeś coś?!

- Nie, psze pani!

- Ech... A może ty spróbujesz z nim pogadać?

- Ja?!

- Ty. Może bardziej się otworzy przed innym facetem.

- Ale czemu akurat to muszę być ja?!

- A kto inny?

- Skąd mam wiedzieć?

- Sam oferowałeś pomoc, więc teraz się nie wykręcaj. Proszę. Naprawdę się o niego martwię.

"Jak ja się dałem w to wrobić?!". To zdanie siedziało w głowie Prusaka przez całą drogę do domu Polski. Muszę tutaj wyjaśnić, że problemu nie stanowiła pomoc sama w sobie. Chodziło o Feliksa. Już od jakiegoś czasu Gilbert czuł do niego przeróżne uczucia, których nie potrafił do końca nazwać. W jego towarzystwie nie umiał się na niczym skupić, a każde jego choćby wspomnienie powodowało szybsze bicie serca.

Gilbert stał przed dużymi czerwonymi drzwiami nie wiedząc co robić. Pukać? Nie pukać? Czym predzej się ewakuować? Jako, że nie umiał podjąć decyzji to stał jak kołek. W końcu zapukał. W odpowiedzi nie usłyszał nic. To nie był dobry znak.

- Hej? Jest tam kto? Przybył zagilbisty ja.

Po chwili dotarło do niego ciche szuranie. W końcu drzwi się otworzyły. Polska stał tam w starym dresie, z rozczochraną fryzurą, bladą cerą i podkrążonymi oczami. Wyglądał jak siedem nieszczęść.

- Co ci się stało? - Spytał zdziwiony Prusy.

- Szkoda gadać.

- Mogę wejść?

- Wszystko jedno.

Gil wszedł do środka. Ela miała rację. Z Polską stało się coś złego.

- Opowiesz mi co się stało? - Prusak wyglądał na zmartwionego.

- Niech będzie.

Feliks zaczął mówić o tym jak zakochał się w Litwie. I o tym jaki zawód przeżył zaledwię parę dni temu.

- Nieodwzajemniona miłość - powiedział w końcu Prusy. - Tak. To boli.

- A co ty o tym możesz wiedzieć?

- Tak się składa, że całkiem sporo.

Polska chyba wyczekiwał na wyznania ze strony Gilberta.

- No, wiesz! Jakby, miałeś mnie chyba pocieszyć. To lepiej gadaj.

- Em... tego...

- No? Ja tu czekam!

- Bo wiesz...

- Uch! Powiedz tylko imię. Do kogo czujesz tą nieodwzajemnioną miłość?

- Wcale nie mówiłem, że...

- Oj, przestań się już wygłupiać. Gadaj! O kogo chodzi?

- Ciebie!

Prusy wyrzucił to słowo z siebie jak petardę.

- Co? - Spytał Feliks słabym głosikiem.

- Nico - odburknął Prusak i już miał wyjść.

Powstrzymała go drobna rączka Polaka.

- Nie idź - powiedział cicho. - Nie chcę być znowu sam.

Gil otworzył szerzej oczy. Następnie usiadł na kanapie obok Feliksa. Siedzieli tak w milczeniu. Ale nie było to niezręczne milczenie. Raczej milczenie zgody, spokoju oraz niewypowiedzianych uczuć. Po jakimś czasie Prusy zauważył, że Polska śpi. Pierwszy raz od dłuższego czasu.

Mam nadzieję, że się podobało. Nowe opowiadania będą się pewnie pojawiać nieregularnie (zależy kiedy mnie nawiedzi wena).

Misz-maszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz