PruAus

631 69 21
                                    

Na zamówienie dla Beldshmidtowa13. Przepraszam, że tyle mi to zajęło, ale przez wakacje kompletnie nie miałam weny.

***

Ze wszystkich irytujących cech Gilberta najgorszy był jego niewyparzony język. A przynajmniej tak uważał niejaki Roderich Edelstein. Prusy, dosłownie, nigdy nie potrafił się zamknąć. Wiecznie paplał wszystko co mu ślina na język przyniesie, nie pomyślawszy nawet co mówi, ani jakie może to przynieść konsekwencje. Był to zapewne skutek uboczny jego nieludzkiej lekkomyślności oraz chęci do działania. Trafiał przez to często w nie lada tarapaty, z których biedny Austria musiał go wielokrotnie wyciągać. Jednym z najgorszych i najbardziej zakorzenionych w pamięci Austriaka,  momentów tego typu był dzień, w którym Gilbert nazwał Elizavetę "kurą domową". Ta nieprzemyślana decyzja była bardzo brzemienna oraz bolesna w skutkach. Ale jest to zupełnie inna historia.

***

Roderich, jak w każde popołudnie w ostatnim czasie, siedział w swoim salonie popijając herbatę i czytając gazetę. Artykuły dotyczyły jak zwykle polityki oraz najnowszych wyników sportowych. Jego sielanka została przerwana głośnym uderzeniem w okno. Austria, zaskoczony nagłym dźwiękiem, wstał z fotela, odłożył filiżankę oraz gazetę i ruszył sprawdzić kto zakłóca jego spokój. Oczywiście, tą osobą był nie kto inny jak białowłosy Prusak, który obecnie pukał w okno domu Austriaka. Roderich sięgnął po zasuwkę i otworzył okno.

- Co ty wyprawiasz? - Zapytał swojego niespodziewanego gościa.

- Strasznie się nudzę u siebie. West jest jak zwykle zajęty robotą i nie ma dla mnie czasu. Elizka znów się na mnie gniewa, a ja się pokłóciłem z Feliksem. Francja i Hiszpania gdzieś wyjechali, więc zostajesz tylko ty - wyjaśnił Gil.

- Mogę się założyć, że masz znacznie więcej przyjaciół, którym możesz zawracać głowę - odpowiedział nieco naburmuszony szatyn.

- Być może. Jednak miałem ochotę wpaść do ciebie i podzielić się swoją zagilbistością. -Mówiąc to, zrobił jedną ze swoich zwycięskich póz.

Austria miał ogromną ochotę zatrzasnąć mu okno przed nosem i wrócić do sączenia herbaty, ale uznał to za całkowity brak taktu i dobrego wychowania, a były to przecież rzeczy niezwykle ważne.  Dlatego zamiast tego, ruszył do frontowych drzwi by wpuścić tego zawadiakę do środka. Ledwo odszedł od okna, a Gilbert jednym sprawnym podciągnięciem wspiął się na parapet. Przełożył nogi przez ramę okna i zeskoczył na podłogę wewnątrz domu. Roderich zkwitował ten wyczyn lekko zniesmaczonym spojrzeniem spode łba. Prusy jednak zupełnie nie zwrócił na to uwagi i zaczął przechadzać się po salonie. Albinos musiał jedno przyznać, Austria miał całkiem niezły smak w kwestii urządzania domu. Wystrój był przytulny, ale również niezwykle elegancki oraz dopasowany. Na ścianach wisiały piękne obrazy, przedstawiające głównie austriackie krajobrazy oraz martwą naturę. Przy oknach powiewały delikatne firanki o jasnych barwach. Pod ścianami znajdowały się drewniane regały, wypełnione książkami oraz zapisami nutowymi najróżniejszych utworów. W centrum pokoju leżał duży dywan z frędzelkami, a na nim stała sofa, dwa fotele i mały stolik. Po przechadzce przez pomieszczenie Prusak zasiadł na sofie i zwrócił się do przyjaciela.

- Więc, co tam ciekawego porabiasz, staruszku?

- Nie jestem wiele starszy od ciebie - odrzekł Roderich.

Gilbert zbył go machnięciem ręki.

- Ja sam, od kiedy nie jestem już państwem, nie mam praktycznie nic do roboty - stwierdził Prusy odpływając we wspomnienia.

Roderich zdawał sobie sprawę, że jest to dość wrażliwy temat dla Gilberta, więc zamiast w niego brnąć, postanowił szybko go zmienić.

- Wspominałeś, że Węgry jest na ciebie rozgniewana. Cóż jej znowu zrobiłeś? - Zapytał.

- Co ja jej zrobiłem?! Też bym chciał wiedzieć... - odparł lekko zirytowany Prusak. - Kobiety i te ich problemy. Nigdy ich nie zrozumiem.

- A kto je rozumie? - Pociągnął Austria, który również często spotykał się z podobnymi przypadkami.

Gil tylko wzruszył ramionami. Zamykając oczy odchylił głowę do tyłu.

- Dlatego właśnie nigdy nie zamierzam zakochać się w dziewczynie - powiedział dobitnie.

Roderich uniósł jedną brew w zdziwieniu.

- W dziewczynie, mówisz? A w facecie?

Gilbert lekko się zarumienił, ale nie zmienił swojej pozycji.

- Możliwe - rzucił ledwo słyszalnie.

-Kto to? - Spytał spokojnym głosem Roderich.

- Że co proszę? - Otrzymał w odpowiedzi.

- Po twoim głosie wnioskuję, że mówisz o kimś konkretnym. Zważywszy na wyraz twojej twarzy oraz nie do końca jednoznaczną odpowiedź mogę powiedzieć, że masz kogoś na myśli. Zatem pytam, aby może udzielić ci jakiejś rady lub pomóc w...

- Ty - Prusy cicho przerwał monolog przyjaciela po czym podniósł się z sofy i ruszył w kierunku okna, którym tu przyszedł.

Austria stał jak zamrożony z otwartymi ustami i wzrokiem utkwionym w albinosie, który właśnie dyskretnie uciekał oknem.

Kiedy Gil zeskoczył na ziemię po drugiej stronie, Roderich odzyskał władzę nad ciałem i rzucił się do okna.

- Gilbert! Czy ja się przesłyszałem? Co to ma znaczyć? Żartowałeś czy coś? Gil! Wracaj tu w tej chwili! Słyszysz mnie?! Nie waż się tak po prostu odchodzić! Gilbert!

Misz-maszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz