GerIta

710 69 10
                                    

Dla Aicaleum.

Chłodny wietrzyk owiewał jego twarz. Woda w jeziorku cicho chlupotała. Istna sielanka. No, prawie. Czegoś tu brakowało. A właściwie, to brakowało kogoś. Minęło kilka miesięcy od chwili, gdy widzieli się ostatni raz. Wciąż pamiętał tą roześmianą twarz. Odstający loczek, który nieco oklapł, jakby ze smutku. Te dwie rzeczy tak ze sobą kontrastowały. Niemcy nauczył się jednak, że loczek Włoch obrazował jego najskrytsze emocje. Przez to, rozstanie było jeszcze boleśniejsze. Ale czy mieli inny wybór? Wojna się skończyła. Należało wrócić do siebie i spróbować wszystko naprawić, posprzątać cały wojenny bałagan. Ludwig to rozumiał. Wiedział, że musi ponieść konsekwencje swoich czynów. Feliciano był za to zupełnie odrębną kwestią. Przy nim wszystkie argumenty, czy powinności traciły na znaczeniu. On jest wyjątkowy. Jednak, Bóg raczy wiedzieć kiedy znów się spotkają. Nim się spostrzegł Niemcy zapadł w sen. Śniła mu się ukochana roześmiana twarz Włocha, który wyciągał do niego rękę. Ludwig próbował dosięgnąć, ale dłoń cały czas się oddalała. Aż w końcu obraz Feliciano się rozpłynął. Niemiec obudził się z krzykiem. Próbował się podnieść, ale poczuł opór. Zobaczył, że jego szyję oplatają dwie smukłe ręce. Spojrzał w górę. Tuż nad nim znajdowała się twarz Włoch. Blondyn wyciągnął dłoń chcąc sprawdzić czy nie jest to tylko kolejny sen. Dotknął policzka Włocha.

- Italy... - powiedział cicho.
- Jestem tu Doitsu.
- Italy.. .- rzekł cicho Niemiec, podczas gdy brunet go tulił. - Tak bardzo za tobą tęskniłem.
- Ja też tęskniłem.

Misz-maszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz