Rozdział X: Punkt pierwszy.

4.9K 229 3
                                    

TERAŹNIEJSZOŚĆ
Byłam już w domu, więc postanowiłam rozpakować rzeczy. Z kartonu wyciągnęłam tymczasową szafkę i poukładałam na niej rzeczy. Teraz udałam się do kuchni, przygotowałam sobie kanapki z truskawkowym dżemem i mietową herbatę. Usiadłam na krześle w dużym pokoju i dostrzegłam ten pamiętnik na parapecie. Szybko po niego podbiegłam, rozlewając gorący napój na siebie.
-NIE!!!- Krzyknęłam sama do siebie. Te moje kocie ruchy.- Pomyślałam i pobiegłam do łazienki, strasznie to dziwne ale biegam nieludzko szybko, lecz nikt o tym nie wie, ponieważ ukrywam to przed ludzimi tak jak mój wyostrzony wzrok i wyczólony węch. Polałam poparzone nogi zimną wodą i przebrałam się. Stwierdziłam, że najlepszym pomysłem będzie gdy najpierw zjem śniadanie, a później przeczytam pamiętnik. Gdy odniosłam i użyłam naczynia, wzięłam go do ręki i otworzyłam na stronie na, której ostatnio skończyłam.
- Super!- Westchnełam, ponieważ kartka była zalana.
Zaczęłam czytać następna kartkę.
PAMIĘTNIK
Cały czas jestem w watasze Iana, teraz właściwie już mojej, jakiś czas. Nie wiem co z pracą i przyjaciółmi. Muszę tu siedzieć i czekać, sama nie wiem na co. Cały czas nakłaniają mnie do przemiany, ale jeśli to zrobię będę musiała zostać rządzić z nim watahą . Szczeże i jawnie nienawidzę tego gościa. Zawsze wszystko musi być po jego myśli, nie obchodzą go inni, cóż każdego szkoda. Z kolejnym dniem spędzonym tu jeszcze bardziej przekonuje mnie co do zdania, że jest totalnym idiotą.
- Śniadanie, potem trening na którym widzimy się za 20 minut.- Wykrzyczał alfa. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Ubrałam czarne krótkie spodenki i szeroką, granatową bluzkę, na stopy trampki. Oczywiście wzięli mi z domu za mało ubrań, więc nie mam wyboru, co do ubioru. Włosy już z siwymi odrostami zaplotłam w warkocz. Tak mam siwe włosy naturalnie, oczy na których nie mam już soczewek są intensywnie żółte, tak mam gdy jestem wściekła. Do tego stanu doprowadza mnie głos i widok Iana. Jak i soczewki odebrali mi również kolczyki i okulary, teraz jak chce dobrze widzieć muszę się zmienić, taki szantażyk od strony alfy. Teraz skierowałam się w stronę kuchni. Przy stole siedziała tylko Amy, beta, mojego wzrostu, brunetka o również żółtych oczach, dość szczupła i wysportowana. Przywitałam się i zjadłam śniadanie, gdy szłam do lasu potknełam się o coś, ponieważ nie widzę dobrze bez okularów. Tak już wiem co to, kamień, miałam zdartą skórę na rękach i nogach.
- Ok? - Zapytała dziewczyna powstrzymując się od śmiechu, gdy ją usłyszałam zaczęłam się śmiać, wtedy ona też.
- Pobiegnę tylko po apteczkę. - Oznajmiła.
- Czekaj, nic mi nie jest!- Krzyknęłam, ponieważ ta już biegła.
- Napewno?
- Tak. - Pomogła mi wstać i poszłyśmy dalej. Od samego początku polubiłam tą dziewczynę. Gdy byłyśmy już na miejscu, okazało się, że nikt prócz nas tu jeszcze nie dotarł. Usiadłyśmy na wystającym korzeniu i zaczęłam rozmowę:
- Czy Natalii zawsze jest taka wredna ? - Natalii to również beta, wysoka, wysportowana i szczupła. Jest blondynką. Czasami zastanawiam się dlaczego oni wszyscy z wyglądu muszą być idealni?
- Nie, aż tak. Widocznie jest zazdrosna, lubi być w centrum zainteresowania.
- Zgadzam się! - Tak się wystraszyłam, że aż podskoczyłam. James zaczął się śmiać.
- Nie przejmuj się on taki jest. - Po tych słowach dziewczyna odsuneła się, aby zrobić miejsce czarno-włosemu, oni są parą, według mnie idealną, zawsze się dogadają i śmieją ze swoich żartów. Zaraz po tym przyszła blondynka ze swoim chłopakiem Alanem. Jest on jasnym-brunetem.
- Czy on myśli, że może się tak spoźniać? - Zapytałam się retorycznie pozostałych.
- Tak, uważam, że mogę się spoźniać. - Powiedział jak zawsze pewny siebie i chamski Ian. Usiadł koło mnie, więc ja wstałam, co wywołało śmiech u chłopaka.
- Ja nie gryze... tylko połykam w całości- Odpowiedział.
- Aż zachciało mi się pić.- Odpowiedziałam z sarkastycznym uśmiechem chłopakowi.
- Teraz biegamy....... - Po tych słowach się wyłoczyłam i patrzyłam na drzewa, nie usłyszałam ile biegamy, nawet nie zdążyłam się zapytać, ponieważ oni już zaczeli. Biegła truchtem, bardzo powoli, co denerwowało alfa, już do tego zdążył przywyknąć i prowadził dalej trening. Ja cały czas biegałam, teraz się zmęczyłam i usiadłam, przyglądając się pozostałym. Gdy skończyli Ian podszedł do mnie.
- Wkrótce do nas dołączysz, tylko się przemienisz. - Próbował mówić spokojnie, lecz było słychać tą złość w jego głosie.
- Nie sądzę.... - Nawet nie pozwolił mi mówić dalej.
- Nie masz srebra, w pełnię zawyjesz inaczej.- Dogonił pozostałych i poszedł do "domu". Może to jakaś szansa żeby uciec?
- Idziesz ? - Ktoś wykrzyczał.
- Idę na spacer. - Odkrzyknełam.
- Ale nie próbuj... - Nie dałam dokończyć.
- Wiem, wiem!- Łaziłam wokół ich terenu, zastanawiając się jak z tąd zwiać i wpadłam na genialny plan, ale najpierw muszą mi zaufać.
Wróciłam późnym popołudniem, oczywiście nie obeszło się bez komentarzy typu " Księżniczka raczyła wrócić. " od strony alfy.
- Spóźniłaś się na obiad. - Oznajmił po swoich komentarzach.
Byłam głodna, więc poszłam do kuchnia, zjadłam kanapki i udałam się na górę, wzięłam kąpiel i przebrałam się. Potem dolaczyłam do watahy ogladającej film i włączyłam się do rozmowy, co wywołała zaskoczenie na ich twarzach. Punkt pierwszy mojego planu:
Muszę zdobyć ich zaufanie.
-----------------------------------------------------
Tak wiem, że rozdział późno. Mam nadzieję, że dodam jeszcze jakiś w tym tygodniu. Miłego czytania, mam nadzieję, że zostawicie po sobie jakiś znak<3
Jula:*

Srebrny wilk✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz