Rozdział XV: Wielki powrót.

2.5K 174 11
                                    

Leniwie otworzyłam oczy i nie wierzyłam w to co widzę. Koło mnie leżał Mike. Z tamtego wieczoru pamiętam tylko tyle, że byłam w klubie. Pozytywne jest to, że nie bolała mnie głowa, przez bycie wilkiem. Teraz do mnie dotarło co zdażyło się tamtej nocy. Ja i mój najlepszy przyjaciel? Nie! Szybko się ubrałam i spakowałam, jak najciszej, żeby go tylko nie obudzić. Wybiegłam z mieszkania i skierowałam się w stronę domku watahy.
Po 20 minutach byłam już pod drzwiami. Nacisnełam przycisk dzwonka i nie musiałam długo czekać, ponieważ drzwi otworzyła Amy. Uścisneła mnie mocno.
-Cześć.
-Cześć, stęskniłam się, zresztą nie tylko ja.
-Szczególnie Natalii.-Obie wybuchłyśmy śmiechem.
-Widziałyśmy się przecież ostatnio na.....-Nie umiałam dokończyć.
-To się nie liczy, wtedy się w ogóle nie odzywałaś.
-Ta.... Nie wiem teraz, czy dam radę sama zająć się stadem.
-Nie, smutaj! Pomożemy Ci!-Dziewczyn znowu mnie przytuliła.
-Co z innymi?
-Choć zobacz sama.-Podążałam teraz za przyjaciółka w stronę jadalni.
-Czekaj odniosę torbę.-Oznajmiłam i pobiegłam do mojej sypialni, gdzie odłożyłam rzeczy i wróciłam do reszty.
-Cześć wszystkim!-Krzyknełam.
-Wszyscy Cię dobrze słyszymy.- Stwierdziła jak zawsze miła blondynka.
-Też teskniłam.-Usiadłam obok Jamesa i dołączyła do śniadania.
-Przydasz nam się w firmie.
-Ok.
-Teraz jeszcze będziesz tylko pomagać, ale gdy będzie Ci dobrze szło, zajmiesz miejsce Iana.
-Nie jestem pewna.
Po skończonym śniadaniu jak zawsze był trening, który tym razem prowadziłam ja. Sama muszę teraz jakoś ogarnąć watahę i firmę. Potem był czas pracy, obiad, po którym musiałam się rozpakować i sprzątnąć mój pokój oraz łazienkę. Dopiero wieczorem zmęczona położyłam się na łóżko i zastanawiałam się co dalej. Z moich rozmyślań wyrwał mnie znajomy głos. To Amy.
-Coś się stało?
-Nic.
-Przeciesz widzę.
-Co?
-Jesteś cały czas nieobecna, zamyślona. Coś musi być na rzeczy.
-Ok, obiecaj, że nikomu nie powiesz.
-Obiecuję.
Po długimi czasie moja przyjaciółka wiedziała już wszystko od pierwszego spotkania z Ianem, po porwanie, odnalezienie brata, ostatnie chwilę spędzone z alfą i poranny incydent z Mikiem. Po wysłuchaniu mnie odparła:
-Wiesz, że jak dowie się o tym rada wilków, to zostaną wyciągnięte konsekwencje, ale ja na Ciebie nie doniosę.
-Dziękuję.-Przytuliłam przyjaciółkę mocno.
-Choć do reszty, już pewnie oglądają jakiś film.-Zbiegłyśmy na dół i zajełyśmy miejsce na kanapie.
Miesiąc później
Oczami Amy(kartka wklejona do pamiętnika)
Lynn wydawała się cały czas czymś zmartwiona, oprócz tego zachowywała się dziwnie. Często rezygnowała z treningów mówiąc, że się źle czuję. Jak zazwyczaj rano usiedliśmy do śniadania, moja przyjaciółka była blada.
-Źle się czujesz?
-Wszystko dobrze.-Fałszywie się uśmiechnęła po czym gwałtownie wstała od stołu i wybiegła z jadalni.
-Znowu.-Westchneła Natalii.
-Może jest w ciąży?-Powiedział jeden z chłopaków. Wszyscy zaczęli się śmiać.
-To całkiem możliwe.-Oznajmiła i pobiegłam do Lynn. Dziewczyna myła zęby.
-Może chciałabyś mi coś powiedzieć?-Z oczu dziewczyny zaczęły lecieć pojedyńcze łzy. Gdy skończyła, nie zwracając na mnie uwagi wróciła do jadalni, podążyłam za nią. Całe stado patrzyło na Lynn w ciszy. Ona ignorując to usiadła i powróciła do konsumpcji kanapek.
-Nie będziesz nas oklamywać!-Wykrzyczałam do niej.
-Super, jestem w ciąży!-Odkrzykneła i wybiegła. Nawet nie miałam siły biec za nią. Domyślałam się tego, ale nie chciałam wierzyć, że to prawda. Ona ma kłopoty, jak tylko rada się dowie, że to dziecko człowieka. Wszyscy wzrok skierowali na mnie.
-To dziecko Iana?-Zapytała się blondynka.
-Problem w tym, że nie.
Oczami Lynn
Biegłam przed siebie. Przecież i tak by się dowiedzieli, niepotrzebnie to ukrywałam. Usiadłam pod drzewem i patrzyłam w błękitne niebo. Było idealnie, ptaki śpiewały, pogoda była bezwietrzna, tak jakby chciała mnie pocieszyć. Wspomnieniami przeniosłam się do tych dobrych chwil, było to łatwe dzięki moim zdolnościom. Dzieciństwo, pierwsza szkoła, pierwsi koledzy i koleżanki, pierwsza praca, własne mieszkanie, zmiana w wilka, odnalezienie brata. Te chwilę chciałam tylko wspominać. Oczywiście były też te złe, ale ich nie warto pamiętać. Chciałabym, żeby moje dziecko miało też takie dobre wspomnienia. Mike i Emily nie dowiedzą się o ciąży, to koniec naszej przyjaźni, niestety, ale ja teraz jestem odpowiedzialna za swoje stado i nie mogę ich zawieść. Powoli wstałam i wróciłam już teraz też do mojego domu. Cicho udałam się do łazienki, aby uniknąć zbędnych rozmów. Gdy już się ogarnełam, wyszłam i pojechałam do lekarza. Moje zdziwienie było bezcenne gdy poinformowano mnie, że nie spodziewam się jednego dziecka, tylko dwójki dzieci. Pogodzona z czekającym mnie losem i optymistycznie nastawiona do przyszłości, wróciłam do watahy. Wszyscy siedzieli w jadalni, tak jakby tam na mnie czekali.
-Przepraszam, że ukrywałam przed wami moją ciążę, lecz wszystko działo się tak szybko, nie wiedziałam co robię. Dzień przed powrotem do was byłam w klubie, reszty sami możecie się domyślić. Byłam teraz u lekarza, będzie bardziej wesoło niż sądziłam, ponieważ mają być bliźnięta.
-Nie martw się pomożemy Ci, tak wogóle gratuluję.-Powiedziała Natalii i mnie przytuliła. Wszyscy patrzyliśmy się na nią zdziwieni. Na co ona się zaśmiała.
-Też potrafię być miła.-Każdy po kolei mnie przytulił i pogratulował. Wiedziałam, że zawsze mi pomogą.
Wstałam wcześnie rano i udałam się do kuchni w celu zrobienia śniadania, ponieważ dziś moja kolej. Jednak gdy weszłam do kuchni, przy blacie ujżałam Alana.
-Cześć, dziś nie moja kolej?
-Ty musisz o siebie dbać.-Uśmiechnął się chłopak.
-Tylko to umiem zrobić.
-Następnym razem.
-Dzięki.
Dziś przy stole rozmawialiśmy o tym gdzie będzie znajdować się pokój dziecięcy w dawnym pokoju alfy. Dziewczyny wymieniały mi różne imona dla dzieci, atmosfera była przyjemna. Dziś tylko patrzyłam na trening reszty, który prowadzili na zmianę chłopacy. Słodki czas lenistwa.
Teraźniejszość
-Mam rodzeństwo?!-Zezwałam się na równie nogi. Szybko spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy i wybiegłam z mieszkania. Wsiadłam w pierwszą lepszą taksówkę i pojechałam do Mike, ponieważ mojego wujka nadal nie ma.
Po długiej podróży stałam już pod drzwiami od mieszkania mojego ojca? Sama w to nie wierzyłam, lecz narazie nie mam zamiaru wspominać mu, że dzięki pamiętnikowi wiem kto jest moim ojcem. Chce wiedzieć tylko gdzie jest mój brat lub siostra, przecież mogę wyczytać to w pamiętniku, już trudno jak jestem to się spytam. Zapukałam do drzwi, jeden raz, drugi raz, trzeci raz i nic. Była zdenerwowana. Zadzwoniła również dzwonkiem, dalej nic. Super! Postanowiłam na niego poczekać. Wyszłam z klatki i usiadłam na murku, mogę czekać tu nawet tydzień. Aby nie marnować czasu z plecka wyciągnęłam pamiętnik.
----------------------------------------------------
Wielki powrót Linn do stada i Sky do książki. Domyślacie się co może spotkać bohaterów? Chętnie przeczytam wasze przypuszczenia. Dziękuję za przeczytanie i jak zawsze proszę o pozostawienie czegoś po sobie, bo dzięk temu będę wiedziała, że ten długi czas spędzony przy tym opowiadaniu się opłaca.
Jula<3

Srebrny wilk✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz