17

2.8K 187 34
                                    

Przyszedł, jak obiecał około osiemnastej. Kamila była sama w mieszkaniu, więc mu otworzyła. Trzymał w rękach dwie siatki, z których wydobywał się smakowity zapach. Oboje poszli do jej pokoju, a on postawił je na stoliku.

- Co to takiego? - zapytała.

- Jedzenie. Ja jeszcze od lanczu nie jadłem, a tobie przyda się trochę dodatkowych kalorii.

- Przyniosę w takim razie talerze.

Ale on złapał ją w pasie i przyciągnął do siebie.

- Nie ma takiej potrzeby - powiedział łagodnie.

Wpatrywał się w jej oczy, jakby czegoś w nich szukał. W końcu poprawił jej grzywkę i dotknął palcami dłoni policzka. Zbliżył swoje usta od jej i delikatnie je pocałował. Poczuła, jak jego język pomału przesuwa się po jej warach. Rozchyliła je lekko, ale wtedy on dosunął się.

- Nie, to będzie na deser.

Poszedł do siatek i zaczął wyjmować opakowania z torebki. Oboje usiedli w fotelach i zaczęli jeść. Alek wytłumaczył jej, co jest czym, a późny obiad okazał się wyborną ucztą. Jedli w ciszy, co jakiś czas na siebie zerkając i wymieniając się uśmiechami. Kiedy skończyli, ku zaskoczeniu Kamili, Alek poprosił ją o ręcznik. Nie zrozumiała, o co mu chodzi.

- Chciałbym się umyć.

- U mnie?

- Tak.

- Chcesz zostać tutaj na noc?

- Tak, jeśli oczywiście i ty zostajesz.

- Tak, ale ...

- Ale co? - podszedł do niej i obdarował ją jednym ze swych dziwnych uśmiechów. - Jesteśmy już dorośli, prawda? Przed chwilą zjedliśmy obiad. Czas na deser - i przejechał delikatnie palcami po jej piersi. - Taka kolej rzeczy.

- Dobrze - powiedziała i szybko od niego odeszła, czując, jak krew uderza jej do głowy. - Dam ci ten ręcznik - i wyszła z pokoju. - Tu jest łazienka.

Z nieznikającym z jego twarzy uśmiechem wziął z jej rąk ręcznik i wszedł do łazienki. Kamila poczuła ulgę, bo prawdę mówiąc, obawiała się tego, że zaproponuje wspólną kąpiel. A jeśli on czegoś chciał, najczęściej to dostawał. W tym samym momencie do mieszkania weszła Aneta.

- Jak tu ładnie pachnie? To jakieś jedzenie?

- Tak, Alek przyniósł.

- Rozumiem - uśmiechnęła się i ruszyła w stronę swojego pokoju.

Kamila poszła za nią i stanęła w drzwiach. Aneta podeszła do niej.

- Przepraszam cię za kłopot - powiedziała. - To twoje mieszkanie i może nie życzysz sobie gości.

- Daj spokój - zaśmiała się. - Ale wymyśliłaś. Przecież nic się nie dzieje.

- Niby nie, ale on teraz korzysta z twojej łazienki. Przepraszam cię ...

- Przestań - przerwała jej Aneta. - Nie przeszkadza mi to. Czy wyraziłam się jasno? - I uśmiechnęła się do niej. - Bardziej przeszkadza mi to, że ta dzielnica chyba zaczyna schodzić na psy. Jak byłam przed chwilą w spożywczym, jakiś dziwny typ mi się przyglądał. Koszmarnie się na mnie gapił, aż mi ciarki po plecach przeszły. Co prawda widziałam, jak później stał i rozmawiał z panem Markiem, wiesz tym mechanikiem - Kama przytaknęła. - Więc może był to tylko jakiś jego klient, ale i tak poczułam ulgę, jak już wyszłam z tego sklepu. Na szczęście mamy lato i dłużej jest widno.

Urwała, gdyż drzwi do łazienki otworzyły się i obie spojrzały na wychodzącego z niej mężczyznę. Miał na sobie tylko ręcznik zawinięty na biodrach. Uśmiechnął się do Kamili, po czym wszedł do jej pokoju.

Lepiej (LLI 1.0)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz