26

2.5K 174 36
                                    

CZĘŚĆ 4

Deszcz bębnił w szyby samochodu. Jej tata zatrzymał się przed budynkiem, w którym miała od dzisiaj zamieszkać. Oboje pośpiesznie wyszli i zabrali ze sobą kilka toreb. Wolno weszli na czwarte piętro i zadzwonili do drzwi. Otworzyła je właścicielka mieszkania i zaprosiła ich do środka.

– Paskudna pogoda – stwierdziła. – Kubusiu poczekaj na mnie w pokoju – powiedziała do malca, który wyglądał zza drzwi drugiego pomieszczenia. A następnie otworzyła inne, do jej nowego lokum.

– Widzę, że odmalowała pani mieszkanie.

– Zgadza się – zdziwiła się. – Ma pan dobre oko. Zrobiłam drobny remont przez wakacje.

– Czy wszystko zostaje tak, jak się umawialiśmy przez telefon?

– Tak. Nic się nie zmieniło.

– Świetnie. Przelew będę robił na pani konto na początku miesiąca.

– Dobrze.

– Mamy jeszcze trochę rzeczy do wniesienia.

– Bardzo proszę. Jakby co będę u siebie. - I wyszła do drugiego pokoju.

Musieli się przespacerować jeszcze dwa razy, by wnieść jej wszystkie rzeczy.

– Pomóc ci się rozpakować? – zapytał tata.

– Nie, najlepiej będzie, jak zrobię to sama – uśmiechnęła się do niego.

Ojciec westchnął i rozglądnął się po pokoju.

– Nie jest za duży, ale masz stąd niedaleko na uczelnie. Właścicielka wydaje się w porządku, no i czynsz jest niewygórowany, a sama wiesz, jakie niektórzy podawali kwoty i to w gorszych miejscach.

– Tato, podoba mi się tutaj. Wszystko będzie dobrze, nic się nie martw.

– Gdyby coś się stało, albo coś cię zaniepokoiło, to zaraz do mnie zadzwoń.

– Dobrze.

– Przyjadę do ciebie w niedzielę i razem pójdziemy na obiad.

Ponownie przytaknęła. Uściskała go i pożegnała. Wyszedł i zostawił ją samą. Dziwnie się poczuła – sama w obcym mieście i w obcym mieszkaniu.

To tak ma teraz wyglądać jej życie. Samodzielność, której nigdy nie zaznała za sprawą nadopiekuńczego ojca. Życie według własnych zasad i reguł. Nie spodziewała się jakiejś wielkiej rewolucji, ale oddzielenie się od ojca, było czymś nowym. Zaczęła wyciągać swoje rzeczy i układać je w szafie. Wyciągnęła też laptopa i podłączyła do gniazdka z Internetem. Na stoliku leżała karteczka z loginem i hasłem. Sprawdziła informacje na stronie uczelni odnośnie rozpoczęcia roku akademickiego. Nic od wczoraj się nie zmieniło. Usłyszała pukanie do drzwi.

– Proszę.

Do środka weszła właścicielka.

– Nie przeszkadzam ci?

– Nie – powiedziała i wstała z fotela.

– Aneta – powiedziała kobieta i podała jej dłoń na powitanie.

– Natalia – odparła.

– Miło mi cię poznać i mam nadzieję, że będzie nam się dobrze razem mieszkało. Chciałabym ci pokazać mieszkanie i chwilę porozmawiać. Tutaj jest twój komplet kluczy. To kiedy wychodzisz i przychodzisz, jest tylko i wyłącznie twoją sprawą.

Odebrała klucze i przytaknęła.

– Widzę, że Internet już sobie podłączyłaś. Świetnie. Chodź ze mną.

Lepiej (LLI 1.0)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz