Raczej nie wyjdę dziś na dwór. Od poniedziałkowego popołudnia pada. Asfalt jest taki...mokry. Twórcze Leah. Bardzo twórcze. Aktualnie czekam na Victorie. Ma przyjechać pożyczonym autem od swojego nowego "chłopaka". Nie wierzę, że powierzył jej wóz. Victoria to jedna z najmniej odpowiedzialnych osób jakie znam.
Jedzie...i trąbi na mnie.
- Wsiadaj, o 18 muszę ją odstawić do Shoot'a - mówiła przez otwartą szybę
- Tak się nazywa? Shoot? - mówiłam wsiadając do środka
- Tak
- Postrzelił kogoś? - zapięłam pas
- Siebie - wypaliła
- Niedoszły samobójca? Jesteś pewna, że auto jest sprawne? - zażartowałam
- Stul pysk - ruszyła z miejscaCisza. Niedoszły samobójca chyba musiał jej podpaść. W ciągu dwugodzinnej jazdy do Londynu, Vic nie odezwała się do mnie ani razu.
Trochę mi wstyd. Jeszcze nigdy nie była, aż tak wściekła na mnie, gdy obraziłam jej chłopaka, a robię to bardzo często. Był już bezdomny - narkoman, gitarzysta - alkoholik, gitarzysta - narkoman, gitarzysta - bokser, dentysta, sprzedawca ołówków, handlarz częściami zamiennymi, mechanik, dj, perkusista, diler - pianista, barman, tekściarz - ćpun, dżokej, koszykarz - narkoman, aktor - alkoholik, rzeźnik, wokalista - samobójca, reżyser filmów dla dorosłych, striptizer, właściciel budki z hot - dog'ami, chirurg i był jeszcze chyba wykładowca z jakiejś uczelni do której przymierzała się dostać. I to właśnie jest dziwne. Gdy ich wszystkich obrażałam - miała to w dupie. Gdy obraziłam jej niedoszłego samobójcę - wkurwia się.
Przyjechałyśmy tu jako przedstawiciele Steve'a, a to wszystko dzięki temu, że mu samemu nie chciało się załatwiać szczegółów z zespołem.
Victoria zaparkowała pod wieżowcem gasząc auto. Odwróciła się w stronę tylnych siedzeń i zaczęła grzebać w swojej torbie. Mam plan. Wyciągnęłam kluczyki ze stacyjki, wyskoczyłam z auta i zamknęłam je z Victorią w środku. Wyciągnęłam telefon z kieszeni, wybrałam numer Vic i zaczęłam pisać wiadomość.
'Nie wypuszczę cię dopóki nie powiesz mi dlaczego nie odzywasz się do mnie'
Do..."Vic"...*wysłano*
Dziewczyna zatrzymała się łapiąc za telefon.
Od... "Vic"
'Dorośnij'
Po chwili wróciła do wcześniejszej czynności.
Uderzyłam paznokciami w szybę od strony pasażera dumnie machając kluczykami.'Idę po coś do jedzenia'
Do..."Vic"...*wysłano*
Obróciła się w stronę pobliskiego KFC.
Od..."Vic"
'Do zestawu możesz mi kupić wodę'
Wróciłam po ok. 20 minutach. Otworzyłam auto i podałam jedzenie mojemu byłemu więźniowi.
- Więc? Dlaczego? Innych miałaś w dupie, a ten nie wiedzieć czemu wzbudza u ciebie coś więcej niż tylko zauroczenie - wypaliłam, a ona wciąż wierciła wzrokiem dziurę w kierownicy
- Muszę mu pomoc, nie chce żeby przestał być niedoszłym - mówiła przez łzy
- Kiedy stał się niedoszłym?
- Wczoraj - umilkła - jesteśmy razem od pięciu dni - Wypaliła po dłuższej ciszy
- Rozumiem - muszę go poznać - Pracuje gdzieś?
- Gra w zespole, jest gitarzystą, ale od kilku dni nie chcę wyjść z domu, w sumie nie dziwię mu się
Spojrzałam na nią, po czym objęłam ją mocno.
- Ciiiii...pomogę ci - na co ona zdezorientowana podniosła głowę
- Co? - odpowiedziała agresywnie rzucając mną na fotel pasażera - Nie wolno ci kurwa zbliżać się do niego! - krzyknęła wysiadając z autaOpierając się o drzwi zapaliła papierosa. Jeszcze nigdy mną nie rzucała, czuję się dziwnie.
Wciąż siedzę w takiej samej pozycji jaką przyjęłam po wylądowaniu.Jest 12:42. Pora się zbierać.
Chwyciłam moją torbę i wyszłam z auta zatrzaskując drzwi. Poszłam przed siebie w stronę wejścia do wieżowca. Vic poszła zaraz za mną.
Wybrałam właściwy przycisk na domofonie czekając na sygnał."Słucham"
"Jesteśmy od Steve'a" - kolejny sygnał, drzwi puściły
Tylko, które to było piętro?
Wyciągam telefon, wybierając numer do Steve'a.- Piąte, mieszkanie numer 24 - wyrwała się Vic
Odłożyłam telefon wchodząc do windy i wciskając "piątkę".
Po dłuższej chwili winda otworzyła się. Wyszłam pierwsza od razu rozglądając się za numerem "24". Vic wyprzedziła mnie idąc w stronę białych drzwi. Wystukała nieznany dla mnie rytm po czym na korytarzu rozległ się dźwięk przesuwania zamków.- Victoria! - zza drzwi wyłonił się wysoki blondyn o niebieskich oczach. Przez skrajnie jasną skórę wyglądał jak anioł. Gdyby nie oczy pomyślałabym, że jest albinosem.
Idealnie wpasowywał się w białe drzwi.- A to kto? - spojrzał na mnie szeroko się uśmiechając, miał przekrwione oczy i tatuaże na obojczykach - odsuń się Vic, chcę obczaić twoją śliczną koleżankę - odsunął Vic łapiąc ją za ramiona
- Nieśmiała ta twoja koleżanka - uśmiechnął się zawadiacko.
- Jestem Leah - wyciągnęłam dłoń w jego stronę- Alex - rozłożył ramiona przyciągając mnie do siebie - miło Cię poznać Leah, jestem perkusistą
- Silnym - chrząknęłam, zgniatał mi wnętrzności
- Wybacz - odsunął się rzucając zmartwiony uśmiech
- Nic się nie stało - zapewniłam uśmiechem
- A ty co nic nie mówisz? - oburzył się
- Spieprzaj, martwię się - wypaliła prawie sycząc
- My też - przygasł - Chodźmy do środka - stanął przyciskając drzwi do ścianyWeszłyśmy do środka.
Inaczej wyobrażałam sobie ich mieszkanie widząc wcześniej zadbany korytarz i śnieżnobiałe drzwi. Ich mieszkanie było dosyć stereotypowe. Grupka facetów mieszkająca w bogatej dzielnicy stolicy, a jednak typowe mieszkanie męskiego zespołu, czyli syf i smród.Sercem domu był salon. Wielka skórzana kanapa stała po środku pokoju, a naprzeciwko niej wielka plazma. Do tego szklany stół i dwie popielniczki, z których wysypywały się pety. Na podłodze leżały skarpetki, bokserki, niedojedzona pizza i najpewniej prochy. Kuchnia była skromna, aczkolwiek tak samo zaniedbana jak salon.
- Liam! Aaron! Przyszły pracowite elfy od Steve'a! - anioł wrzasnął nachylając się w stronę jednego z pokoi
- Kurwa miał przyjść sam! - nagle drzwi się otworzyły, a z nich wyłonił się brunet z zielonymi oczami, niczym trawa, skórę miał równie jasną co Alex, jego wargę zdobił srebrny kolczyk
Za nim wyszedł szatyn z wielkim limem pod łukiem brwiowym.- No nie! Znowu się biłeś pajacu?! - krzyknęła Vic podbiegając do szatyna
- Przepraszam - spuścił wzrok w dół
Na karku widoczne były blizny przeplatane z tatuażami. Jego długa grzywka przykrywała ślad na czole. To on jest Shoot'em.
- Chodź - Vic pociągnęła szatyna w stronę prawdopodobnie łazienki
- To był Aaron - oznajmił Alex wskazując palcem w stronę łazienki - To jest Liam - wskazał na bruneta
- Cześć, jestem Leah - posłałam uśmiech
- Hej - odwzajemnił
- Gdzie jest Mike?! - żeński głos dobiegł z łazienki
- Poszedł po coś do jedzenia! - odkrzyknął Liam - A właśnie, jestem gitarzystą, ale robię też za chórki dla Mike'a, on gra na fortepianie i śpiewaW korytarzu rozległo się pukanie do drzwi.
- Jesteście głodne? Mamy pizze w zamrażarce - zaproponował Alex, nagle przypomniało mi się, że przecież nie ruszyłyśmy jedzenia z KFC
- Tak
- No dobra, to lecę wrzucić ją do piekarnika, rozgośćcie się - zamachnął się rękami nad podłogą wskazując szafkę na buty i wieszak
Poczęłam ściągać zbędną odzież.
Liam ruszył do otwarcia drzwi.- Który idiota zamknął drzwi?! - to chyba Mike
- Ja! - wrzasnął Alex z kuchni
- Znaj swoje miejsce i zostań tam!
- Kobiety też mają prawo głosu! - wykrzyczał Alex
- Gotuj
Mike to brunet, był nieco bardziej opalony, niż jego koledzy, ale wciąż biały. Gdy wreszcie podniósł głowę po odstawieniu siatki z zakupami na podłogę zauważyłam jego ekstremalnie błękitne oczy.- He-ej, je-estem Leah - wydukałam nieśmiało
- Mike - wyciągnął rękę w moją stronę patrząc tym swoim niebiańskim wzrokiem. Zamarłam./
drugi xo
CZYTASZ
30 Minut [ZAWIESZONE]
Mystery / Thriller[TRWA REMONT! PROSZĘ NIE MACAĆ!] 18 - letnia Leah poznaje chłopaka, który burzy jej codzienną rutynę.