- A więc znałaś ich wcześniej? - zaczęłam wsiadając do auta
- Tak
- Poznaliście się na imprezie, wtedy gdy poznałaś Aarona?
- Alex wyjawił ci imię? Mike'a poznałam, gdy chciałam iść na studia. On też tylko chciał jak widać. Resztę poznałam kilka dni temu. - wyznałaZamilkłam.
- Wyszedł z domu - zauważyłam po dłuższej chwili
- Tak, żeby się naćpać i najebać komuś, to zwykły szczyl - wyrzuciła- Co chcesz zrobić? - zapytałam opierając się o zagłówek
- Nie wiem, nie zostawię go, chcę być pewna, że na pewno nie będzie próbował znowu to zrobićDo domu dojechałyśmy nieco później, niż myślałyśmy. Po prostu zaczęłyśmy rozmawiać.
Victoria odwiozła mnie do domu, a sama pojechała do siebie. Liam razem z Aaronem mają przyjechać po auto Aarona i przy okazji pojechać do Steve'a.
Dochodziła 18. Rachel nie było w domu, nie zostawiła nawet kartki, ale to nic nowego.
Nie mam co robić w domu, więc może spróbuję tu ogarnąć.
Po pierwsze: umyję naczynia.
Po drugie: wstawię pranie.
Po trzecie: umyję okna, podłogi i wywietrzę wszechobecny zapach fajek unoszący się w powietrzu.
Po czwarte: zaściele łóżko.
Po piąte: odważę się wejść do pokoju Rachel.
Najpierw wyniosłam brudne pranie i otworzyłam okna. W jej pokoju unosił się gęstszy dym, niż w całym domu. Wysunęłam szufladę wbudowaną w dno łóżka i zaczęłam układać wszystkie papiery walające się po podłodze. Moją uwagę zwrócił list wsunięty między poradnik do macierzyństwa, a album ślubny. Koperta była mocno wyperfumowana męską wodą kolońską. Przez papier dało wyczuć się mały przedmiot. Schowałam kopertę w stanik, ogarnęłam wszystko i pobiegłam do mojego pokoju. Położyłam się na materacu i obracając na brzuch ostrożnie otworzyłam kopertę. Po wysypaniu zawartości z koperty, ukazał mi się pierścionek. Złoty z wielkim kamieniem na środku, odbijał słabe strumienie światła bijące z okna.
Zastanawiam się czyj to pierścień i czemu leżał w pokoju Rachel.
W środku znalazłam też liścik. Anonimowy.
Ktoś oświadczył się jej miesiąc temu.
Wrzuciłam wszystko z powrotem do koperty i ukryłam pod materacem.To wygląda jakby Rachel wdała się w jakiś sekretny związek. Tylko z kim?
Do końca dnia strzegłam jak oka w głowie koperty urządzając sobie kilkugodzinną drzemkę.Następnego dnia ukryłam kopertę w torbię i wyszłam z nią w kierunku domu Victorii.
*puk* *puk*
- Nie mam pożyczyć cukru - wyszła zaspana jeszcze Vic
Ziewając przytrzymywała się framugi.
- Aw Leah, co jest? Jest 6 przecież jeszcze, za wcześnie, idź spać - spróbowała zatrzasnąć mi drzwi przed nosem
Szybko wsunęłam stopę między drzwi.
- Jest 10, co jest? Znowu wróciłaś rano?
- Nie, wróciłam o 4, ale nie mogłam zasnąć - zastygła - Czuję, że muszę go pilnować, nieważne, co jest?
- Znalazłam wczoraj coś interesującego - potrząsnęłam torbą przed jej oczami
- Tylko nie to, znowu detektyw Leah?Znów oglądałaś House'a? - spojrzała podejrzliwie
- Nie, tylko sprzątałam - sprostowałam
- WejdźTak jak się spodziewałam. Syf. Przynajmniej nie robi sobie krzywdy. Wolę oglądać wieżowiec z pudełek po pizzy, niż ślady krwi pochodzące z łazienki. Niech tyje.
- Chcesz coś?
- Nie, usiądź i trzymaj się
- Trzymam
- Dobra - zatwierdziłam po czym wyciągnęłam kopertę z torby w kolorze khaki - Trzymaj
Delikatnie złapała kopertę jakby nie chciała zostawić na niej odcisku palców.
- Gdzie to znalazłaś? - zapytała zmieszana
- Byłam u Rachel
- Grzebałaś w rzeczach własnej matki?!
- Układałam papiery alfabetycznie - zaznaczyłam
- Pewnie zajrzałaś, co jest w środku? - zapytała sama otwierają kopertę
Milczałam wstrzymując oddech i obserwując reakcję Vic na zawartość
- Pierścionek? Czyj?
- Przeczytaj liścik
Podniosła liścik i rozłożyła go, po czym czytając na głos analizowała każde słowo.
- Od kogo?
- Tego nie wiem
- Masz plan?
- Nie, mogłabym pójść za nią, gdy wychodzi rano, ale to głupie
- Nie, idź za nią i weź telefon, będę notować
- Myślisz, że to się uda?
- Jak cię przyłapie to spytaj ją prosto z mostu
- No dobra - zgodziłam się - Słuchaj... byli wczoraj u Steve'a?
- Wciąż są, to znaczy Liam, Aaron od razu pojechał do Londynu
- Rozmawiałaś z nim?
- Nie, podziękowałam za użyczenie mi auta, a on powiedział, że "nie ma za co"
- Rozumiem
- Jedźmy gdzieś - zaproponowała oddając mi kopertę z zawartością
- Steve ma pewnie jeszcze zamknięte, bo pewnie odsypia wczorajsze
- Nie, nie o to mi chodzi, jedźmy nad jezioro
- Teraz?
- Tylko się ogarnę
- No dobra, idę po rower, masz jeszcze swój?
- Mam, ale pewnie jest zakurzony
- Zaraz będę
Wyszłam z domu Vic zostawiając torbę na oparciu sofy.
Wybrałam z pliku kluczy najmniejszy z nich, z czerwoną zawieszką. Otworzyłam drzwi garażu zrzucając jakieś rupiecie z półek przytwierdzonych do ściany.
Zdjęłam rower z naściennego stojaka i postawiłam go przed sobą.
Była to niebieska górska damka.
Lekko przeleciałam rower szmatką leżącą na stole obok stojaka zdejmując grubą warstwę kurzu sprzed kilku miesięcy, gdy prowadziłam jeszcze w miarę zdrowy tryb życia.
Wyprowadziłam rower z garażu zamykając drzwi za sobą po czym wsiadłam na niego przejeżdżając 10 metrów, bo tyle miałam od garażu do drzwi Vic.
Odstawiłam mój pojazd śmierci i weszłam do środka domu.
- Gotowa?!
- Idę!
Przysiadłam na narożniku sięgając po torbę.
- Z czym chcesz kanapki?!
- Zjem cokolwiek jadalnego tam wepchniesz!
- Wepchne tam szynkę!Po dłuższej chwili z głębi domu wyłoniła się Vic, trzymając foliową torbę i wpychając ją do plastikowego pudełka.
- Wyciągnęłaś swój rower?
- Moja bryka stoi przed domem - odpowiedziałam dumnie
- Wciąż masz pojazd śmierci? - wybuchnęła śmiechem
- Już bez frędzli
- Pojazd śmierci - jęczała przez śmiech
- Śmierć mojemu życiu towarzyskiemu
- Okej - uspokoiła się ocierając łzy - Idę po rower___________________________
trzeci for kalina :* doczekałaś się
CZYTASZ
30 Minut [ZAWIESZONE]
Mystery / Thriller[TRWA REMONT! PROSZĘ NIE MACAĆ!] 18 - letnia Leah poznaje chłopaka, który burzy jej codzienną rutynę.