17.07.17
Nie mogę się ruszyć. Ręce i nogi drętwieją. Narastające uczucie pragnienia opanowuje moje ciało. Pragnienia, którego nie jestem w stanie zidentyfikować. Nie chcę wody. Nie chcę też powietrza. Nie mogę otworzyć oczu. Okrutne uczucie. Tracę orientację. Jakby sklejono mi powieki z obu stron. Jakby jedynym sposobem na rozdzielenie powiek było rozcięcie ich, a to i tak by nie pomogło. Twardówka przytwierdzona do jednej z powiek rozerwałaby nerw wzrokowy, a białko wciąż ''przyklejone'' do powieki wiło by się bez odczucia grawitacji. Nie wypadłaby z oczodołu. Głowa zdaję się wypijać kolejną porcję oszałamiające trunku, który zwiastuje śmierć i po którym zdecydowanie nogi uginały się bardziej, niż zazwyczaj. Siła konwulsji odczuwanych po wizualnym zażyciu była duża. Na tyle duża, że zdołać byłam wyobrazić sobie jak chirurg umiejętnie rozcina mi prawą powiekę wzdłuż rzęs, powodując ołysienie. Rozrywając powiekę, biała piłeczka wiernie trzyma się górnej powieki. Mogłam tylko wyobrazić sobie - i to robiłam - jak zwinnie w jego dłoni wierzga skalpel. W takich chwilach odczuwasz ulgę, że masz niczym zszyte oczy, a w twoim mózgu błądzi morfina.
A jednak. Widzę światło. I odruchowo próbuję otworzyć drugie oko, a tam on z faktycznym nożem. O dziwo gałka na swoim miejscu. Słyszę momentalnie pierwsze nuty 'Eternal Flame', a ja nie chce zamykać oczu. Tym bardziej podawać dłoni martwym ludziom. Usnę jednak i śnię.
Rzut kamieniem burzy gładką taflę zabunkrowanego kratami okna. Burzy też mój sen. Lub narkotyczny odjazd - jak kto woli.- Leah! - to sen, który ktoś mi przerwał, a który ja sama nie chcę kończyć, a raczej nie chcę znać zakończenia
Zdjęłam kable przyczepione do każdej części ciała jednym ruchem ręki. Wstałam, a po chwili znów usiadłam. Mocno zakręciło mi się w głowie. Szumy nie ustawały, a ból promieniował do jednego z bioder. Padłam na kolana i zaczęłam przeciągać się w stronę okna leżąc na boku. Odłamki szkła poczęły wbijać się w uda, gdy byłam już pod parapetem. Paraliżowały kończyny na krótką chwilę. Złapałam za parapet prawie przewracając się na plecy. Przytrzymałam się i usiadłam na powierzchni podokiennika. Nie wiem co robię, ale wiem, że robię dobrze, a przynajmniej jakaś nie otumaniona część mnie ma taką nadzieję. Odwracam się twarzą w stronę pękniętej szyby i padam na nią. Pęknięcia odbijają mi się na cielesnej powłoce, a krew uchodzi z niej przez rany na nosie, łuku brwiowym, ustach i obu policzkach. Uchodzi coraz sprawniej tak jak życie ze mnie. Pogłębiam mój siad na powierzchni, a fragmenty tafli głębiej i zdecydowaniej znaczą moje uda. Krzyczę, bo wpadam w niekontrolowaną konwulsję, a parestezja ogarnia tylną część ciała. Odłamki znów gryzą, a ja spadam z parapetu i wpadam do Mordoru. Naga. Szkło sprawnie rozcina brzuch i klatkę piersiową. Stopy już dawno straciły naturalny kolor. Krwawią. Padam na twarz, a wciąż konwulsując wbijam szkło w gałkę. Przybiegają pielęgniarki, a ja unoszę głowę. Obie mdleją, a krew zalewa pobliże łóżka. Chcę zamknąć lewe oko, ale to niemożliwe. Szkło tkwi w środku, a sama go nie wyciągnę. Podciągam się na materacu, a szkło na nadgarstkach przecina mi żyły. Mdleję.Jasność i znów tracę orientację. Kurewskie uczucie. Nie wiedzieć co jest snem, a co nie. I nigdy nie wiesz czy jesteś w króliczej norze na tyle głęboko, że może czas o tym komuś powiedzieć. Wiem tylko, że chcę uciec. A jeśli nie będzie mi to dane, to znów rzucę się na szybę nawet jeśli była to tylko gorzka iluzja.
- Doktorze! Obudziła się!
- Przywieź wózek, jedziemy na dół
- Ale-e co z zasadami?
- Jeśli znowu zejdzie to wszyscy będziemy mogli wsadzić je sobie w dupę, wózek
- Tak jest! - wybiegła z sali
- Ej ty! - wskazał na mnie palcem - Jak tam? Nie uwierają? - wskazał na pasy, którymi przypięto mnie do łóżkaDopiero teraz zauważyłam, że nie mogę swobodnie się poruszać.
- Troszeczkę się wczoraj ruszałaś, narobiłaś też małego bałaganu i prawie pozbawiłaś się oka i innych części ciała - usiadł na łóżku obok - Nie chcemy zrobić ci krzywdy, ale jeśli nie będziesz współpracować, to pewnej nocy przyjdę i wtłoczę ci to - podniósł strzykawkę igłą w górę i wpadł w lekką konsternację - Bądź grzeczna, pojedziesz na kontrole - zabezpieczył strzykawkę i schował ją do futerału, który włożył do kieszeni fartucha i wyszedł
- Vayne!
- Tak? - momentalnie stawiła się pielęgniarka
- Powiedz Ramirez, że [735] zjedzie na kontrolę, za dwadzieścia minut i by przygotował hol, nie chcemy mieć znowu żenującej sytuacji i niezapowiedzianych gości, prawda Leah? - zwrócił na mnie uwagę, pielęgniarka pobiegła w drugą stronę
- Myślałam, że łapiecie byle kogo - odezwałam się, zdziwił mnie mój niezwykle osłabiony głos, choć jak na ten szpital to pewnie standard
- Zdarza się, ty jesteś specjalną przesyłką, skrupulatnie dobrana, idealne parametry - mówiąc to coraz bliżej podchodził do łóżka, by w końcu oprzeć się o moją nogę wiszącą w górze
- Złamałam nogę?
- Nie
- To czemu - przerwał
- Ciii.. za dużo pytań - szedł w kierunku drzwi po czym odwrócił się w moją stronę - Pamiętaj, że jesteś tylko przesyłką___________________________________________
na zdrowie x dzisiaj macie matrix 🙈😂 ☺☻
CZYTASZ
30 Minut [ZAWIESZONE]
Misterio / Suspenso[TRWA REMONT! PROSZĘ NIE MACAĆ!] 18 - letnia Leah poznaje chłopaka, który burzy jej codzienną rutynę.