12. Katar sienny

22 1 0
                                    

Mike's POV

~ TYDZIEŃ PÓŹNIEJ ~

30.07.17

- Zapraszam Logan'a Anderson'a - mówił funkcjonariusz, który wyłonił się z pokoju przesłuchań

Wszedłem za nim do surowego pomieszczenia. Po środku stał stół i dwa metalowe krzesła. W jednej ścianie tkwiło okno zza którego sytuacje obserwowała Leah i dwóch policjantów.

- Siądź - wskazał krzesło podsunięte pod stół, usiadłem i położyłem łokcie na stole zaciskając je w pięści i podsuwając pod brodę - To ty nas wezwałeś? - wyciągnął plik kartek i położył przed sobą

- Tak - przetarłem lewą powiekę i przegryzłem lewą stronę górnej wargi rozglądając się po pomieszczeniu

- Powiedz mi - również położył łokcie na stole, stół był długi i biały - Jak się tam znalazłeś? - biegał wzrokiem po sali po czym skupił go na mnie

- Przyjechałem po dziewczynę, miałem ją odebrać, bo wzięli ją na obserwację - odpowiedziałem i dyskretnie przeleciałem wzrokiem nad Leah'ą, zauważyła to, ale jej wzrok wciąż był obojętny

- To ona? - wskazał Leah'ę końcówką długopisu

- Tak

- Co jej było? - podciągnął rękawy granatowej koszuli

- Jechaliśmy samochodem z Brighton do Manchester'u, nagle Leah zaczęła skarżyć się na ból w klatce i duszności. Zaczęło się jakieś dwa kilometry przed szpitalem - kłamałem jak z nut - Musiałem przyspieszyć, na szczęście na drodze było mało samochodów. Dojechaliśmy i zaniosłem ją na rękach na recepcję. Wzięli ją na obserwację dlatego, że już kilka razy wcześniej miała takie ataki - z trudem powstrzymywałem przełknięcie śliny

- Rozumiem, o której i kiedy wyjechaliście?

- Około dziesiątej, a dzień to był 15 lipca, pojechałem po nią 18 lipca

- A o której przyjechał pan na miejsce pożaru?

- To była godzina około siedemnastej

- Na pewno pan wie, że w promieniu szpitala nic się nie znajduje. Najbliższe kilkaset kilometrów to lasy i nic więcej, tylko prosta droga w środku - odłożył długopis i przełożył jedną z kartek na koniec pliku - Dojechaliśmy tam po około czterech godzinach, pogotowie było helikopterem pół godziny wcześniej - rozsiadł się na krześle - Zadzwonił pan do nas o 17:03, co pan zrobił zaraz po przyjechaniu?

- Przyjechałem około 17, wysiadłem z auta sto metrów od głównego wejścia na parkingu. Zamknąłem samochód i stojąc metr od samochodu wyjąłem telefon by zadzwonić do Leah'i, że już jestem. Nie odbierała, może była na badaniach albo coś. Otworzyłem auto, bo zorientowałem się, że nie wyjąłem z niego jej ulubionych słodyczy i przytulanki, wziąłem też kwiaty - wymieniałem, od czasu do czasu przyglądając się Leah 

- Gdy wszystko wziąłem, złapałem kwiaty wrzuciłem je do torby ze słodyczami, złapałem ją w zęby, koc wcisnąłem pod pachę, a drugą ręką zamknąłem auto. Złapałem za klamkę, by sprawdzić czy samochód jest zamknięty. Był, więc wziąłem w dłoń kluczyki, a drugą złapałem za torbę i wyjąłem kwiaty, no i poszedłem w kierunku głównych drzwi. 

Jakieś 10 metrów przed wejściem usłyszałem stukanie w pobliżu wejścia, a potem zapach jakiejś chemii typu rozpuszczalnik. Im byłem bliżej drzwi tym stukot był głośniejszy i taki.. - machnąłem palcami i zmarszczyłem brwi - Ostry, brutalny, ten zapach mnie drażnił. Oddaliłem się, bo 3 metry przed drzwiami już się dusiłem. Pobiegłem do auta, otworzyłem je, wrzuciłem wszystkie rzeczy i zamknąłem po raz trzeci. 

Naciągnąłem t-shirt na twarz i zakryłem nią nos i biegłem w stronę wejścia. Nagle usłyszałem huk. Oddaliłem się i zobaczyłem, że z dachu ulatnia się dym. Pobiegłem do auta i zadzwoniłem na numer alarmowy. Gdy odłożyłem słuchawkę nastąpił wybuch. Wsiadłem do auta i odjechałem na bezpieczną odległość. No i czekałem na was - przetarłem lewą powiekę i skrzyżowałem nogi czekając na "werdykt"

- Katar sienny? - funkcjonariusz spoglądał na mnie zza papierów
- Nie - cicho odchrząknąłem

- Wiem wszystko - zbliżył się zachowując bezpieczną odległość, złożył papiery, a łokciem wyłączył mikrofon - Nie umiesz kłamać, myślałeś, że się nie dowiem? - prychnął - Mike, Mikey, słodziutki, uroczy piętnastoletni Mike, to ja waliłem tym kijem w Nathan'a, ale niezła bajeczka - wstał i zamknął drzwi - Naprawdę, prawie ci uwierzyłem - dyskretnie spojrzałem w pokój za szybą

- Zniknęła - szepnąłem sam do siebie

- Wiesz co? W sumie to jestem ci wdzięczny, że spaliłeś tę ruderę - zasiadł przede mną - Tynk odpadał ze ścian za każdym razem, gdy ktoś przychodził na egzekucję - podniósł głowę i złapał się za napięty węzeł chłonny - Doskonale pamiętam Nathan'a, przez niego myśleliśmy, że parter się zapadnie, a jednak to tylko jego - wskazał długopisem na klatkę piersiową 

- Płuca - przełknąłem ślinę i spuściłem głowę - Czekałem na to, zobaczyć ciebie jako po raz kolejny bezsilnego, niemogącego zrobić nic! Absolutnie kurwa nic - kopnął krzesło i rzucił we mnie długopisem - Otwórz i przeczytaj, potem włóż go do tej dziury - wbił drugi długopis w moje przedramie, pociągnął i wydrążył miejsce o długości trzech centymentrów

- Chcesz mnie wysadzić?
- Mike, przecież znamy się nie od dziś - błysnął białymi zębami i usiadł na stole - Kładź się! - poklepał w równinę i zszedł z mebla

Rozkręciłem długopis na dwie części i wyjąłem zrolowany kawałek papieru.
- Czytaj
- Nic nie rozumiem, to tylko jakieś arabskie znaki
- Kładź się - wyrwał mi długopis i sam wbił go do wcześniej wydrążonej dziury - Będziesz spał słodko, a niedługo zobaczysz brata! Cieszysz się?! - parskając śmiechem włączył mikrofon po czym szyba otworzyła się, a we mnie wycelowała jasna plama

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jul 16, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

30 Minut [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz