6. Wizje zielonych hipnotyzujących włosów

26 2 1
                                    

16.07.17

Minął tydzień od zaginięcia Victorii. Gordon polecił by zrobić jakieś plakaty i porozwieszać po mojej dzielnicy i Saltdean w pobliżu plaży. Musiałam zawieść im jakieś zdjęcia Victorii. Od kilku dni Rachel bywa w domu rzadziej, niż zazwyczaj. Widziałam ją chyba z dwa razy, gdy wchodziła do domu i wychodziła nim zdążyłam zbiec ze schodów. To był czas by wreszcie dowiedzieć się gdzie znika moja rodzicielka. Spakowałam się i zaczekałam na nią. Bezskutecznie. Nie przyszła i nie przyjdzie pewnie przez najbliższe dwa dni.

Telefon.

- Tak?

- Leah? Tu Mike od Aarona - odezwał się niski i niezwykle głęboki głos, doskonale wiedziałam kto to

- Tak, to ja

- Słuchaj, dzwonie, bo słyszałem o Victorii, jestem pewnie ostatnią osobą z którą chciałabyś o tym porozmawiać, ale chcę pomóc w poszukiwaniach - zastanowiłam się, nie wiem czy to dobry pomysł - Jesteś?

- Tak, tak, możesz przyjechać? Pojechalibyśmy do Saltdean na posterunek, ja i tak jeżdżę rowerem, więc przy okazji mógłbyś mnie podwieźć, samochodem oczywiście - zaproponowałam

- Nie ma sprawy, mogę przyjechać jutro?

- Jasne

- Dzięki, do jutra

- Mike?

- Tak?

- Co z Aaronem? - zamilkł

- Aaron.. on.. on nie śpi odkąd się dowiedział, całymi dniami leży na podłodze i patrzy w sufit, jestem pewien, że wyobraża sobie w nim twarz .. jej twarz, Alex wyjechał wczoraj, nie powiedział gdzie, Liam ... chyba my najlepiej to przeżywamy, a jak z tobą? - mówił powoli

- Ja.. nie wiem - łkałam - Jestem okropną przyjaciółką

Na dole rozległ się skrzyp.

- Muszę kończyć - wyszeptałam - do jutra

Otarłam łzy, przerzuciłam torbę przez ramię i zeszłam dyskretnie w dół. Wiłam się wzdłuż ściany schodząc ze schodów niczym ślimak przyklejony do podłoża. Przeszukiwała szuflady w przedpokoju. Stanęłam w głębi pokoju, w kącie. Stałam dosłownie metr od niej. Skuliłam się i obserwowałam jej dłonie. Zaczęła przeszukiwać kurtki, na szczęście moją mam na sobie.

- Wyszła - szepnęła sama do siebie sparaliżowana i stanęła w drzwiach

Wyjęła telefon i wbiła numer.

- Wyszła - mówiła do urządzenia - Idę na górę - rozłączyła się i stanęła w przejściu do kuchni. Jeszcze bardziej się skuliłam i wsunęłam w kąt. Rachel wbiegła po schodach, a ja zaczęłam obmyślać plan jak schować się. Przecież, gdy będzie schodzić po schodach to od razu mnie zauważy. Weszłam do schowka na miotły i wypatrywałam Rachel przez dziurkę od klucza. Zeszła po kilkunastu minutach. Zastanawia mnie czego ona szuka. Może domyśliła się, że zabrałam jej list i poszła do mojego pokoju. To by wiele wyjaśniało. Na przykład dlaczego prawie w ogóle nie ma jej w domu. Pewnie pierwszy raz szuka na górze, bo myśli, że mnie nie ma. Wysunęłam się ze schowka i obserwowałam jak wychodzi i zamyka za sobą drzwi. Przez drobne ozdobne okienko w drzwiach widziałam, którą drogę obrała. Wyszłam z domu powtarzając czynności Rachel i schowałam się w krzakach przed domem. Przeszła przez drogę, więc ja też. Skręciła w kierunku 'Bazy', ale nie weszła do środka, zamiast tego skręciła w ślepą uliczkę i wyciągnęła telefon.

- Jason? Nie ma ... no mówię ci, że nie ma ... nie wiem i nie mam, poczekaj, ktoś mnie śledzi - wychyliła się odkładając telefon od ucha - Ok, zaraz będę - schowała telefon do kieszeni

- Leah? - zza szyby wyskoczył Steve, momentalnie odwróciłam się w jego stronę - Dawno cię nie widziałem, właściwie to dawno nie widziałem Rachel.. jak się trzyma? Nie widziałem jej od pogrzebu Louis'a

- Właściwie to nie wiem jak się trzyma, nie odzywa się i.. - widzę ją kątem oka jak się czai, albo zrozumiała, że to ja ją śledzę albo uzna to za zbieg okoliczności.. ucieknie, jeśli powiem, że zniknęła, ale ucieknie jeszcze szybciej, jeśli nie powiem, decyzje decyzje - Zniknęła - wypuściłam powietrze, niech myśli, że nie wiem - Właściwie to chyba co kilka dni przychodzi do domu, zabiera coś i wychodzi - więcej kolorów, Steve stanął trzymając ścierkę i wycierając nią szklankę, opierał się o framugę drzwi

- Victoria, widziałem zdjęcia, przyszli do mnie czy mogą wywiesić je na oknach i w środku - cisza - Odmówiłem... czy to prawda?

- Tak - ona nadal tam stoi - Muszę iść - włożyłam dłonie w kurtkę - A i ... wywieś plakaty

Rachel przechodziła właśnie przez drogę, ani razu się nie obróciła. Jeszcze nie będę jej demaskować. Weszła do lombardu. Zatrzymałam się sto metrów dalej przy piekarni. Zapach pieczywa unosił się przez szczeliny drzwi i okien. Czułam wzrok. Na sobie. Dyskretnie odwróciłam się udając, że błądzę wzrokiem. Zatrzymałam się na zielonowłosej dziewczynie. Siedziała na barowym krześle ze słomką w ustach popijając najpewniej shake'a. Bezczelnie świdrowała mnie wzrokiem wywołując niepokój. Jej zielone włosy powodowały krótkotrwałe halucynacje. Przełknęłam ślinę. Odeszłam od drzwi i przetrzymałam torbę. Ciemność. Wizje zielonych hipnotyzujących włosów. Zielona plama oślepia. Ból.

_______________________

będzie gorzej (:

30 Minut [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz