Rozdział VIII

3K 241 83
                                    

Siedziałam w miejscu i pustym wzrokiem gapiłam się na ścianę przede mną. Czułam, jakby mój umysł został gwałtownie opróżniony ze wszystkich myśli, pozostawiając po sobie bezsilność, chcącą za wszelką cenę doprowadzić mnie do łez. Lecz ja nie mogłam odpuścić. Dzielnie trwałam, gapiąc się w jeden punkt i zapominając o mruganiu.

Siedziałam na ławce przed gabinetem hokage, podpierając głowę dłońmi i czekając na kogoś, gdy drewniane drzwi otworzyły się. Nie miałam ochoty nawet podnosić wzroku, by sprawdzić kim jest przybysz. Chęć życia wyparowała ze mnie prawie całkowicie i zostawiła po sobie pustkę. Ach, pustka to najgorsze uczucie ze wszystkich. Wiąże się z tęsknotą i smutkiem, choć często nie wiemy czego nam brakuje. Wcześniej byłam pewna, że brakuje mi ojca. Mojego tatusia, który pokazał mi, czym jest prawdziwe życie i zawsze potrafił nauczyć czegoś pożytecznego. A teraz? Nie mam pojęcia czego pragnę.

- Witaj, jestem Omura. Zostałem przydzielony do Twojej osobistej ochrony. - usłyszałam gruby męski głos. Niechętnie podniosłam głowę i rzuciłam okiem na gościa, z którym spędzę kilka następnych dni. A może i lat. Chryste, oby nie lat.

Przede mną stał średniego wzrostu mięśniak o poważnym wyrazie twarzy. Dla innych mógłby być przystojny, lecz mi coś w nim nie odpowiadało. Może to zły kolor oczu? Brązowawe tęczówki wyraźnie nie przypadły mi do gustu. A może nie taki kolor włosów, jaki mi się podoba? Chyba wszystko w jego twarzy było złe.

Wstałam bez słowa i ignorując jego wyciągniętą rękę pozwoliłam mu się zaprowadzić na ulice Konohy. Wyszliśmy na wiosenne słońce i gwar ulicy, nie wymieniając się nawet słowem. Rozpoczęliśmy spacer bez celu. Mijałam ludzi obojętnie, odsuwając się nieco od tego mięśniaka. Mimo to musiałam jakoś rozpocząć rozmowę, atmosfera zdawała się sztywna jak pień dębu, a ja wciąż nie widziałam o nim nic. Rzuciłam okiem na Omurę, prychając cicho pod nosem. Pewnie myśli, że jest przystojny, jego pewność siebie i sposób w jaki patrzy na kobiety na to wskazują. Uśmiechnęłam się szatańsko pod nosem. To się myli.

- Kiedy będziesz mnie nadzorował? - spytałam kulawo, aczkolwiek szczerze ciekawa, próbując przy tym rozpocząć rozmowę. Chciałam też mieć czas tylko dla siebie. Już wiedziałam, że nie polubię tego tępego osiłka. Mężczyzna łypał na mnie z góry, jakby przetwarzając informacje.

- Codziennie o każdej porze może cię napaść wróg a wtedy ja... - wykonał kilka żałosnych gestów rękami, akompaniując sobie idiotycznymi odgłosami. Spojrzałam na niego jak na kompletnego imbecyla, na co wyprostował się lekko i skończył zdanie. - Jedynie gdzie puszczę cię samą to do łazienki, chociaż...

Na jego ustach zakwitł obleśny uśmiech. Babuniu Tsunade, dlaczego on...?

☆☆☆

Siedziałam samotnie w Ichiraku Ramen, czekając na swoje danie. Staruszek krzątał się przy garnkach, spoglądając na mnie od czasu do czasu, a Omura (na szczęście) wyszedł zapalić. Miałam chwilę wytchnienia od jego głupiego gadania i usiłowania mnie poderwać.

- Panienko, czy coś się stało? - spytał staruszek, podając mi gorący ramen. Musiałam mieć minę skazańca, jednak na widok jedzenia uśmiechnęłam się. Popatrzywszy na zatroskanego kucharza, wskazałam kciukiem na mojego ochroniarza, podrywającego jakieś nastolatki. Łysawy mężczyzna uniósł brwi i wykrzywił usta, jakby już go znał.

- Smacznego, panienko. - szepnął, położył mi dłoń na ramieniu w geście wsparcia i wrócił do swojej kuchni. Westchnęłam ze zrezygnowaniem i zabrałam się za pachnącą zupę. A więc dużo ludzi ho tu zna. Matulu, na kogo ja trafiłam? Pokręciłam sama dla siebie głową i sięgnęłam po pałeczki. Wiedząc, że jeśli Omura tu przyjdzie, stracę chęć na ramen, zaczęłam szybko pochłaniać zupę. Rozpieściwszy swoje kubki smakowe, zapomniałam o reszcie świata.

Gdy wilk spotyka owcę | Kakashi x OC PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz