Rozdział 7

142 10 2
                                    

Rose
Czuję czyjś oddech na karku powoli otwieram oczy i dostaje zawału
-Calum ty ciołku chcesz żebym na zawał zeszła
Spoglądam na Azjate który tarza się po podłodze nie mogąc powstrzymać śmiechu
-Haha bardzo śmieszne...czego chcesz - zaczęłam przecierac oczy -Mama kazała zawołać cie na śniadanie - powiedział z bananem na ustach
- Calum
-Hm?
-Jesteś Azjatą
-Azjatą mowisz - zaczął do mnie podchodzić, po chwili rzucił się na łóżko i zaczął mnie laskotac, i tak zaczęła się bitwa. Zaczęliśmy tak wiercic na łóżku aż Calum z niego spadł a ja zaplatałam się w kołdrę i nie mogłam wyplątac
-Calum mógłbyś mi pomóc? - Powiedzialamz rezygnowanym głosem
-Hmmm
-Ech co chcesz w zamian?
-Buziaczka w policzek
-Niech będzie
Brat pomógł mi się rozplatac z kołdry a ja dałam mu całusa w policzek.
-Calum?
-Tak?
-Czemu nigdy nie wspomniałeś mi o Michaelu?
-Skąd o nim wiesz?
-Pisaliśmy
-Nie czułem takiej potrzeby
-Zaje...- Nie dokonczylam po dostałam wiadomość od Michaela
-Kto to?
-Michael

Mikey: Dzień dobry Rose ;******
Ja: Witaj Mikey
Mikey: Coooooooo rooooobisz?
Ja: Siedzę z Calumem w pokoju
Mikey: Pozdrów go
Ja: Nie chce mi się
Mikey: Jak zwykle uczynna
Ja: Mikey idę coś zjeść będę później kochanie ;***
Mikey: Już tęsknię

-Idziemy?
-W końcu po to cie obudziłem
Zeszlismy na dół aby coś zjeść już w progu drzwi czułam naleśniki.
Zaczęliśmy się nimi zajadać, po skończonym śniadaniu poszłam się ubrać. Nałożyłam dresy i luźną szarą koszule. zrobiłam popcorn i postanowiłam że później napiszę do Mikey. Wlaczylam jakiś badziewny horror i zaczęłam oglądać, nawet nie wiedziałam kiedy zasnelam.

*********

Jak się podoba rozdział?
Wybaczcie że taki krótki ale jakoś nie potrafię napisać dłuższego so

MESSAGE\\L.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz