x Mika

3.5K 50 4
                                    

Znaki chyba są wszystkim znane ^^ Zaczynajmy więc ^^

Pociągnęłaś ekojeścią w dół, przy okzaji zabijając wampira.

-Hej! [Imię]!- usłyszałaś dobrz znany ci głos przyjaciółki, Shinoy- Odpuść! Jesteś ranna!- krzyknęła.

Faktycznie, przez opaczność sama siebie zraniłaś. Ale nie mogłaś przestać. Środek Nagoyi, twój kompan jest nieprzytomny, a wam zależy na jego przeżyciu. Droga była czysta, dzieliło was zaledwie parę kilometrów.

Znasz go od lat. Jesteś niedobitkiem z ich sierocińca. Jak byłaś mała nigdy nie umiełaś zasnąć. Dopóki nie przyszedł do waszej grupy Mikaela. Znałaś go. Mimo młodego wieku, pamiętałas doskonale każdą chwilę jaką z nim podzieliłaś. Byłaś spokojna, że twój przyajciel jest cały, że jego matka nie dała sobie rady... Jest od ciebie starszy o rok. Jakby to było wczoraj, pamiętasz gdzie uratował cię przed uderzeniem ojca. Przyszedł cię odwiedzić, nie chciałaś z nim rozmawiać, ale cię zmusili. Zgodziłaś się pod względem że blondym tam będzie... Ojczulek który podobno chciał cię przeprosic i zobaczyć na święta, naprawdę był wcięty. Chciał cię uderzyć w twarz, w porę żucił się Mikaela przejmując twój cios. Do dziś pamiętasz smak tych gorzkich łez. Jak długo siedziałaś nad nim... "Nie płacz... [Imię]-chan]... To ci nie pasuje, wolę twój uśmiech!"- powiedział tuż po uderzeniu. Ojciec dostał karę grzywny na sierociniec, a ty sama... Nie umiałaś tego znieść. Zarzucałaś sobie, że twój przyjciel ma połowę twarzy sinej z twojego powodu. Gdy spał, siedziałaś obok i miałaś nadzieję że nie jest na ciebie zły, że nie boli... W nocy, okolo dwa dni po tym zdarzeniu, Mika obudził się. A ty chciałaś już krzyczeć, jak to dziecko. Wystraszyłaś się że ktoś cię zauważył. Miałaś uciekać, kiedy on cię zatrzymał. Złapał za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę do łóżka- przytulił się. "Nic mi nie jest[Imię]-chanNie myśl o tym, przejdzie."

Wspominając stare czasy dalej broniłaś Yuu. Twojego kolejnego przyajciela z tego samego miejsca. Nie chciał zawierać znajomości, jednak Mika i ty go przekonaliście. Spojrzałaś na jego czarne włosy, po czym zaczęłaś się denerwować na samą myśl o jego głupocie.

Jak mógł?

Tak bezmyślnie?! Pomińmy fakt że na jego oczach zginą najlepszy przyjaciel, i twoja miłość. Że przez kilk lat myślał że nie żyjesz. A myślałas tak samo...

-Wampir! Uwaga! Chyba szlachta! Do boju!

Znów się skupiłaś. Czy to wiele? Kolejny do rozcięcia w pół, i tyle. Masz jeszcze więcej siły, bo chcesz obronić swojego przyjaciela.

-Yuu-chan! ODDAJCIE MI YUU-CHAN'A!- usłyszałaś, przeszedł cię dreszcz.

-Mika! Mika! Mikaela!- krzyknęłaś pewna że to on... Spojrzał się w twoją stronę, widziałaś go, jak w jego spojrzeniu żyją wspomnienia, i wzrasta żal. Przepił łzy i usmiechnął się krucho.

Pobiegł w stronę Yuu, jednak, na chwile zatrzymał się obok ciebie i okrył cię swoim zkarwawionym płaszczem.

-Będziemy w twoim ukochanym sklepie, [Imię]-chan.- niezauważalnie dla reszty cmoknął cię w polik i popruł przed siebie, z czarnowłosym na plecach.

Nie zwracając na nic uwagi pobiegłaś we wskazaną przez niego stronę. Krzyki Shinoy, Mitsuby... Nic do ciebie nie docierało, tylko fakt że on żyje. Chyba nie wie że go kochasz...

***

Z bronią w ręku powoli weszłaś do zniszczonego centrum handlowego gdzie sprzedawali twoje ulubione draże czekoladowe. Nigdzie nie było smaczniejszych. Rozejrzałaś się, po za cichymi śmiechami dzieci usłyszałaś cięzki oddech jakby ktoś był ranny. Wytężyłaś słuch a twoja przydługa [kolor] grzywka zasłoniła głębokie[k] oczy pełne troski i nadzieji. Szybko przemieszczałaś się między rzędami półek sklepowych, gdy w końcu ujrzałaś swoich przyjaciół. Wampir był mocno ranny. Z szoku jaki wywołał na tobie ten widok upuściłaś swoją borń.

-M...Mika...- szepnęłaś z nadziją że chłopak nie zniknie, gdy spojrzał się w twoją stronę, po twoich polikach płynęły krystaliczne łzy- Mika!- krzyknęłaś i rzuciłaś się na na niego w nadzieji że coś to pomoże. Wtuliłaś się w biały wampirzy mundur, jakby to miało ukoic jego ból i twój strach. Tobie pomogło, z nim trochę gorzej.

-Nie płacz... [Imię]-chan.- Położył rękę między twoimi łopatkami i lekko przycisnął cię do siebie- Ja myślałem... że nieżyjesz...

Opowiedziałaś mu co wtedy naprawdę się stało.

Pamiętnego dnia "Końca ludzkości" Wasz sierociniec był podpalony. Tak naprawdę, to mocno poparzyło ci rękę, i zaczęłaś krwawić. Nie zdążyłaś uciec. Zemdlałś. Po tem obudziłaś się obok Shinyi. On cię uratował. Potem, ona został zaadoptowany do rodziny Hiragii przez niezawodną celność. Pomagał ci, ale koniec końcowi wylądowałaś u Gurena. W dniu, kiedy przyszedł Yuu popłakałaś się najpierw ze szczęścia, a potem ze smutku. On żyje!- pierwsza myśl po ujrzeniu zielono okiego. Gdy powiedział ci że widział śmierć tego, do którego właśnie się przytulasz.

Chłopka spluł krwią obok was, tak byś niezauważyła, jednak nie udało mu się to w 100%.

-Jesteś wampirem tak?- spytałaś a on cichutko przytaknął, jakby bał się prawdy- Jesteś ranny.- Powiedziałaś szorstko ściągając swoją zakrwawioną marynarkę i zostałaś w koszuli. Rozpięłaś pierwsze guziki, po czym spojrzałaś nań poważnie- Masz być cały wiec pij.- Zobaczyłaś jego przerażenie w oczach- Pomyśl co będę sobie zażucać jak zginiesz?! Jak zareagowałam na uderzenie ojca?! No jak?! Pamiętasz to prawda?! Wiesz jak zareagowałam na informację od Yuu?! Okropnie! Ryczałam całą noc! A on był obok! Wiesz czemu!?- wstrzymałaś się na chwilę i zawachałaś.

Przecież, wykopałaś nasionko które było uczuciem do Mikaeli i pochowałaś je, po to by pamiętać, ale nie pozwić mu rosnąć, by nie bolało. Zanim się obejrzałaś rosła kolejna roślinka- uczucie do Yuu. Jendak oba uczucia są tak samo silne...

-Kochałam, i kocham...- powiedziałaś niepewnie.

-Czekaj, [Imię]-chan... Mnie?! Jak można... Pokochać kogoś takiego jak ja?!- spytał krzykiem.- usłyszałaś pomrukiwania Hyakui zza pleców. Budzi się po wszystkim.

-A jak można tego nie zrobić?! Opiekuńczy - zaczęłaś wymieniać na palcach- wesoły, delikatny, pogodny, dba o mnie za wszelką cenę! No powiedz jak?!- wydarłaś się kolejny raz co już obudziło czarnowłosego.

-Co się dzieje... Gdzie ja jestem? O... [Imię]... Mika... Chwila.- zawachał się- MIKA?!- krzyknął w szoku- Gdzie?! Co?! Jak?! Kiedy?! Mikaaaa!!- ryczał jak dziecko które widzi pierwszy raz wampira. Czyli tak samo jak te pare lat temu... Widziałaś, i czułaś, jak Mika się trzęsie. Jego instynkt chce krwii, chcesz dać mu krwii by był bezpieczny... Ale jednak... On sam walczy ze sobą, nie chce wyrządzić tobie najmniejszej krzywdy.

-Też cię Kocham...- szepnął krótko- Ale nie pozwolę ci zrobić czegoś tak głupiego!- przeczesał ręką twoje [kolor], [długość] włosy i posadził cię obok siebie.- Yuu-chan.- uśmiechnął się- ależ ta nasza [Imię]-chan głupiutka! Chciała mi dać krwii, bo jestem ranny, głupie, prawda?- spytał blondyn z uśmiechem i łzami w oczach. Zastanawiało cię jakie to były łzy... Szczęścia? Może bólu? A może jest aż tak zły...? Obijało ci się to po głowie, póki nie zmożył cię sen.

Czułaś objęcia, raz mocniejsze, raz delikatniejsze, aż w końcu słyszałaś rytmiczne bucie serca. Oznaczało to jedno ktoś niósł cię na rękach. Ciche szepty chłopaków, i lekkie słońce które okrywało okolicę, no i bicie serca... To bodźce jakie do ciebie dochodziły. Chyba jedyne...

~~DOBRA!~

Ludzie koniec! Udało mi się! Spóżniony prezent na walenie w tynki, czyli urodziny dla Julci *^* Skarbie, nie wiesz ile się męczyłam nad tym, najpierw idea, potem jak to skończyć... Potem blokada twórcza... ARGH! Nie wiem jak, ale jakoś mi się udało! mam nadzieje że się choć troszku podoba ;w;

Nie spodziewałam się, że takie coś kiedyś powstanie, no ale jak widać... Przyszedł ten moment! Spowodowane- prezentem dla znajomej na urodzinki! Co z tego że spóźnione minimum miesiąc i jeden dzień- JEST!

x Reader'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz