- BOOOOOOO BEEAAAAR! – Usłyszałem wrzask.
- CO?! – zapytałem mając twarz przyłożoną do poduszki.
Cisza. Westchnąłem z ulgą.
- BOOOOOOOOOOOOO BEEEEAAAR!
- NO COOOOOOOOO?! – wrzasnąłem zirytowany odwracając się w stronę drzwi.
- CHODŹ TU!
- ZARAZ!
- ZARAZ TO TY SIĘ SPÓŹNISZ NA RANDKĘ Z HANNAH!
Jaka randka?! Jaka Hannah?!
O kurr...
- WSTAJĘ – ryknąłem i wstałem z łóżka. Zakręciło mi się w głowie, ale zignorowałem to. Miałem po prostu lekkiego kaca po imprezie.
Umyłem się i ubrałem w jakieś przyzwoite ciuchy, założyłem moją bordową bluzę oraz czarne Vansy i już chciałem wychodzić, gdy nagle moja mama podeszła do mnie z kromką chleba na talerzu.
- Śniadanie samo się nie zje – powiedziała.
Niestety...
- Zjemy na mieście – skłamałem.
- Nie! Zjesz teraz – rzekła stanowczo.
Wziąłem kanapkę z talerza i uśmiechnąłem się do niej słodko całując jej przy okazji w policzek.
- Kocham, żegnam – powiedziałem i wyszedłem z kromką w ręce.
Ugryzłem kanapkę po wyjściu z domu, a gdy usłyszałem, że mama zamyka drzwi, wyplułem chleb gdzieś w krzaki, a resztę wyrzuciłem do śmietnika i pojechałem Tico do kafejki, gdzie zawsze spotykałem się z moją dziewczyną.
Przyszliśmy w wyznaczone miejsce równocześnie. Powitaliśmy się uśmiechem i całusem.
- Hej. Jak tam? – zapytała. W jej oczach tlił się smutek.
- Wszystko w porządku – powiedziałem i pierwszy raz od dawna naprawdę wydawało mi się, że to jeden z lepszych dni. – A jak tam na uniwerku?
- Może najpierw wejdźmy... Tam wszystko Ci opowiem – powiedziała.
Przystałem na to i chwilę później siedzieliśmy w kawiarni opowiadając, co się u nas zmieniło.
- Jesteś pewien, że wszystko ok?
- Tak, naprawdę. Czemu pytasz?
- Bo zmizerniałeś! I schudłeś – zauważyła.
Nie prawda. Zrobiłem się gruby przez ten cholerny popcorn!
- Serio? – zapytałem, udając, że zupełnie się tego nie spodziewałem. Każdy mówił to samo. Ale to były kłamstwa.
- Martwię się, Lou – wyznała po chwili ciszy.
- Nie masz powodów do zmartwień. Wszystko jest w porządku – zapewniłem ją, złączając nasze dłonie.
- Wiesz, że kocham Cię takiego, jakim jesteś, prawda?
- Wiem – odpowiedziałem gapiąc się w zamyśleniu w podłogę.
- Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
Nie prawda... Kocham Cię, ale nawet Ty nie zdołasz mnie zrozumieć.
Uśmiechnąłem się smutno, a Hannah ścisnęła mocniej moją rękę.
- Kocham Cię, Boo Bear – rzekła.
- Też Cię kocham, ślicznotko.
- Pamiętasz nasze wspólne chwile w liceum? – Nareszcie zmieniła temat na coś przyjemnego.
CZYTASZ
You're my reason to smile || Larry [PL] - zakończone
FanfictionLouis to chłopak z mnóstwem problemów. Harry to szesnastolatek, który chce mu pomóc. To jednak nie takie proste. Co z tego wyniknie? Zobacz!