Nastąpiła niezręczna cisza. To znaczy, wszyscy biegali z szampanami i tulili się cały czas gadając, ale pomiędzy nami nie była nawiązana żadna konwersacja. Ani ja, ani Harry nie spieszyliśmy się z wyjaśnieniami, a niedowierzanie na twarzy Gemmy powoli ustępowało obrzydzeniu.
- Co Ty, do cholery, robisz, Harry?!
Chłopak nic nie odpowiedział. Patrzył tylko w ziemię.
- Całuję Louisa.
Usłyszałem jak Gemma łapczywie nabiera powietrza do płuc.
- Jak to w ogóle możliwe?! Ty i... Przecież... Ty jesteś kobieciarzem! A Louis ma Hannah!
- Już nie – rzekł Styles.
- Myślałam, że Ci przeszło. A tu, proszę bardzo! Gdybyś nie uśpił mojej czujności, nie doszłoby do tego!
- Do czego?! Do tego, że jestem szczęśliwy, że mam dla kogo żyć, że pomagam komuś, kto nie chce tu być i tylko ja przytrzymuję go przed tymi wszystkimi rzeczami, które sobie robił?!
- Nie doszłoby do tego, że robisz z siebie pośmiewisko! – wydarła się Gem.
Zamarłem. Moje serce dosłownie przestało bić i wstrzymałem oddech, bo ona miała tyle cholernej racji. Robiliśmy z siebie idiotów, gejów, którzy nie cieszą się dobrą sławą.
Harry nie odpowiedział. Chyba zrozumiał dokładnie to samo, co ja.
- Idziemy do domu, Hazz!
- Nie – wymamrotał chłopak i podszedł do mnie.
- Musimy pogadać!
Harreh westchnął i popatrzył na mnie.
- W porządku?
- Jasne, idź. Dokończę kawał bez Ciebie – powiedziałem nieśmiało.
Styles ruszył w stronę siostry, a gdy wyszedł przez bramę, ona obdarowała mnie morderczym i równocześnie chłodnym spojrzeniem.
- W porządku? – zapytał Ed, który nagle się pojawił.
- Nie – wyznałem. – To było zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe.
- Przejdzie jej – powiedział Ed.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Bo miałem mnóstwo wpadek, a ona za każdym razem o tym zapominała.
- Trzeba będzie się zbierać – rzekłem patrząc na grupkę pijanych imprezowiczów.
- Taa, chyba tak. Nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli dzisiaj prześpię się z Twoją przyjaciółką?
- Jeśli nie złamiesz jej serca, śmiało.
- Okej – rzekł i ruszył do Jasmine, a później szepnął jej coś do ucha, przez co przygryzła dolną wargę i pokiwała powoli głową.
Podczas gdy ludzie powoli przełazili przez płot, ja namalowałem sprejem kutasa, a później napisałem "I HATE THE WORLD" i również opuściłem podwórko dyrektora.
Harry's POV:
Szliśmy powoli w stronę domu nie przełamując niezręcznej ciszy.
- Powiedziałeś o tym rodzicom?
- Nie.
- A masz w ogóle w planie im o tym powiedzieć?
Wzruszyłem ramionami.
- Czemu chcesz mnie kontrolować?
- Nie sądzę, żeby Louis był kimś dobrym dla Ciebie.
- Niby czemu? – oburzyłem się.
CZYTASZ
You're my reason to smile || Larry [PL] - zakończone
FanfictionLouis to chłopak z mnóstwem problemów. Harry to szesnastolatek, który chce mu pomóc. To jednak nie takie proste. Co z tego wyniknie? Zobacz!