Następnego dnia wstałem naprawdę przygaszony. Ubrałem jakieś jasne dżinsy i zieloną koszulkę z białym nadrukiem i umyłem się, a później od razu ruszyłem do przedpokoju. Tam ubrałem jedne z moich butów, bluzę, czarną kurtkę i szarą czapkę. Mama w ostatniej chwili przyniosła mi drugie śniadanie z oburzoną miną, a Lottie próbowała szybko dokończyć posiłek, żebym zawiózł ją do szkoły.
Około 7:40 byłem przy szkole. Forda Jasmine jeszcze nie było, ale nie zakrzątałem sobie tym głowy. Po prostu wziąłem plecak i ruszyłem do szkoły.
- Loueh! – Usłyszałem znajomy głos. Musiałem się uśmiechnąć.
- Harreh! – zawołałem odwracając się.
Chłopak biegł przez trawnik z roześmianymi oczami i lokami rozwianymi we wszystkich kierunkach. Usta rozciągały się w wielkim uśmiechu, a w policzkach były słodkie dołeczki.
Rzuciłem torbę i również zacząłem biec w jego stronę czując coraz większą radość. W brzuchu wszystko mi wirowało, serce waliło radośnie, a rozum nie myślał już jasno.
Dobiegliśmy do siebie i wręcz rzuciliśmy się na siebie.
- Stęskniłem się za Tobą – wydyszałem w jego włosy wdychając cudny zapach szamponu.
- Ja za Tobą też – mruknął Hazz swoim chrapliwym głosem.
Przytuliliśmy się jeszcze mocniej, nadal ciężko dysząc. Mogłem wręcz poczuć bicie jego serca, które strasznie mnie cieszyło.
Nawet nie masz pojęcia jak bardzo Cię kocham.
- Jesteś... – wymamrotałem.
- Hm? – Harry najwyraźniej to usłyszał.
- Jesteś całym moim szczęściem – dokończyłem rumieniąc się.
- No to będziesz szczęśliwy już na zawsze.
Czy on sugeruje, że my... O mój Boże!!!
- Ej, bo się zrośniecie – zażartowała Gemma.
- Myślę, że pobilibyście rekord Guinessa na najdłużej przytulającą się parę – dodał Ed.
Wstrzymałem oddech i zrobiłem się spięty.
Hazz puścił mnie i uśmiechnął się do nich.
- Jezu, nie widzieliśmy się tydzień – wyjaśnił.
Gemma przytaknęła z powątpiewaniem.
- Oczywiście.
Ged ruszyli przodem, a my z Hazzą z tyłu. Po drodze podniosłem jeszcze swój plecak. Harry zatrzymał się na chwilę, gdy go zakładałem.
- Czemu zrobiłeś kawał Joshowi? – zapytałem.
- Bo sobie na to zasłużył – odparł Styles.
- Wściekł się. Ośmieszyłeś go.
- I dobrze. Ten złamas nie będzie bił mojego najlepszego przyjaciela – rzekł sztywno.
Westchnąłem.
- Ale musisz przyznać, że kawał był fajny.
Uśmiechnąłem się lekko.
- Niech Ci będzie – powiedziałem przygryzając dolną wargę.
- Wiedziałem. – Harry pokazał swoje zęby w uśmiechu. – Poczekaj, aż mu dzisiaj dokopię.
Wstrzymałem oddech.
O kurwa mać!
Nagle zadzwonił dzwonek, więc Hazz szybko się pożegnał i oczywiście trącił moją dłoń, a później ruszył w swoją stronę.
CZYTASZ
You're my reason to smile || Larry [PL] - zakończone
FanfictionLouis to chłopak z mnóstwem problemów. Harry to szesnastolatek, który chce mu pomóc. To jednak nie takie proste. Co z tego wyniknie? Zobacz!