Czekaliśmy w dziewiątkę, aż łaskawie Leo się do nas przywlecze. Kiedy weszło Hefajstosiątko do jadalni, od razu przeszłam do rzeczy.
- No więc tak... Miałam gościa dziś rano. A mianowicie Hefajstosa. Podarował mi tarczę.- powiedziałam ściągając ja z pleców.- Dał mi ją dopiero teraz, bo musiał ja dopracować. A Afrodyta mi nic wtedy nie powiedziała, ponieważ zapomniała. No i jeszcze powiedział, że porozmawia z Zeusem o tym moim zakazie.
-Jakim zakazie? - Zapytało Aresiątko.
- Takim, że nie mogę mieć chłopaka. Bogowie o tym głosowali. Ze mną był Posejdon, Hades i oczywiście Afrodyta, ale to nie ważne. Mam jeszcze jedną rzecz do powiedzenia. Mianowicie chodzi o to, że... Atena jest moją babcią.
Każdy miał zdziwioną minę. Właśnie dowiedziałam się, że moja najlepsza przyjaciółka jest tak jakby moją ciocią... Czy moje życie może być jeszcze gorsze? Z zamyśleń wyrwał mnie głos Franka:
- A opowiesz jak się dowiedziałaś o tym wszystkim? No i oczywiście jak pokonałaś czarnoksiężnika.
- Okej. Więc, siedziałam sobie grzecznie...
- Grzecznie? - zapytał z uśmiechem Nico. - Rysowałaś na końcu zeszytu i nawet nie słuchałaś pani.
- Ale ja za to nie przeszkadzałam, tak jak moja cała klasa, w prowadzeniu lekcji. A więc siedziałam na lekcji historii, kiedy tych dwóch panów. - mówiąc to wskazałam na Glonomóżdżka i Hadesiątko. - wbiło na lekcję. Oczywiście nasz kochany syn Hadesa musiał grozić nauczycielce. A potem...- opowiedziałam im mniej więcej całą historię. - i skończyło się na tym, że zostawiłam Skoczka i Szczerbatka w obozie. Cała moja historia.
- No to nieźle - powiedział Bartek.
- Jak na dwa tygodnie i to bez treningu to tak - wtrącił się Leo.
- Ale po co powiedziałaś, że wyjechałaś do Włoch, albo że cię napadnięto.
- Serio powiedziałaś, że wyjechałaś do Włoch? - spytał z zaciekawieniem Nico.
- Tak, bo to jedyne co mi wpadło do głowy. A co miałam niby powiedzieć. Proszę pani, to nic takiego. Walczyłam z czarnoksiężnikiem, który zagrażał wszystkim trzem światom?
- Ti amo Jodie. Lo sai vero?* - Powiedział z włoskim akcentem mój chłopak.
- Certo, lo so. Come potrei non saperlo?**- odpowiedziałam.
- Non lo so. C'era una volta non hai detto.***
-Możecie powiedzieć, o czym wy tak gadacie? Jesteśmy ciekawi - zapytał z zaciekawieniem Jason.
- Domyśl się geniuszu.- powiedziałam ironicznie.
-A ja wiem o czym mówią!- Krzykną uradowany elf.- Gadają o tym, że WSZYSTKIE PANIE KOCHAJĄ LEONA!
-Tak Leo. Na pewno o tym gadamy.- odpowiedziałam sarkastycznie.
Gadaliśmy jeszcze chwilkę, a potem się rozeszliśmy. Ja, jako jedyna, skierowałam się w stronę areny, wpadając do kajuty po telefon i słuchawki. Puściłam spokojną piosenkę, aby skupić się na treningu. Wybrałam: Blue Swede- hooked on a feeling( muzyka na górze) i zaczęłam swoje ćwiczenia. Trenowałam dość ostro co znacznie nie pasowało do rytmu piosenki.
Ćwiczyłam tylko z jakaś godzinę, ponieważ bateria mi się wyczerpała. Skierowałam się do swojego pokoju, gdzie zamierzałam naładować telefon. Weszłam do kajuty i zaczęłam poszukiwania ładowarki, a potem kontaktu. Po znalezieniu tych dwóch rzeczy podłączyłam mój HTC. Postanowiłam wziąć prysznic, więc wzięłam zieloną koszulę w kratkę, białą koszulkę oraz czarne leginsy i poszłam do łazienki. Zdjęłam mój kostium i rozebrałam się. Weszłam pod prysznic i puściłam gorącą wodę. Po wykąpaniu się i ubraniu, poszłam do swojego pokoju. Dochodziła już szesnasta. Dość długo siedzieliśmy na Argo II. Położyłam się na łóżku i zaczęłam myśleć nad wszystkim. Dosłownie. Ale oczywiście moje rozmyślania musiał ktoś przerwać. A dokładniej pukanie do drzwi.
CZYTASZ
Percy Jackson i Jeździec 2:Ku Obronie Olimpu
FanfictionDalszy ciąg opowieści o Jodie Blue, córce Posejdona. Wszystko zaczyna się kilka miesięcy po zabiciu Neerg'a. Dowiaduję się o pewniej przepowiedni, która wyznacza jej misję uratowania Olimpu od zagłady. Czy uda jej się uratować Olimp? Czy wręcz przec...