Czasem błyszczę pamięcią!

935 85 10
                                    

NUTA IDEALNIE PASUJE DO POCZĄTKU xD

Nade mną stał na czworaka Dezy. Był przebity na wylot mieczem syna Dionizosa. Patrzył się prosto w moje oczy. Z ust leciała mu krew. To było ohydne. 

-Przepraszam...- wyszeptał ledwo słyszalnie.- ... za wszystko.

Zamknął oczy i upadł na moją prawą rękę. Usłyszałam dźwięk łamanych kości i poczułam piekący ból. Chłopak, który oddał życie, ratując mnie, właśnie połamał mi rękę. Zepchnęłam ciało Dezyderego z trudem. Wstałam z ledwością, łapiąc do lewej ręki miecz. Moja złamana ręka zwisała bezwładnie. Spojrzałam prosto w szmaragdowe oczy Eric'a. Czaiła się w nich złość, ale też zdezorientowanie. Pewnie przez to, że Dezy poświęcił się dla mnie. Podniosłam miecz na wysokość klatki piersiowej syna Dionizosa. On spojrzał na ostrze, a potem podniósł ręce w geście poddania się. Wiedział, że i tak nie ma szans. Nagle usłyszałam oklaski. Rozejrzałam się w około. Każdy Jeździec i cała ekipa klaskała na nasz widok. Widać było, że nie podobały im się rządy Eric'a. Rzuciłam oko na Percy'ego, mówiąc mu bezgłośnie: Podaj mi linę. Oczywiście dalej miałam "na celowniku" miecza syna Dionizosa. Mój brat zrozumiał moją prośbę, bo po chwili był już obok mnie z rzeczona liną i zawiązał Erickowi ręce za plecami. Upuściłam broń. Zakręciło mi się w głowie, ale nie zemdlałam. Prawie bym upadła, gdyby nie kogoś zimne ręce. A dokładniej, Nico podbiegł do mnie i podtrzymał, abym nie upadła. Reszta ekipy też podeszła. 

-Leo? Ile zajmie nam powrót do obozu?- zapytałam.

- No gdzieś tak około dziesięć godzin. A co?- odpowiedział.

- Trzeba ich zabrać. Będą mieszkać w Obozie o ile Chejron i Pan.D się zgodzą.

- Ale nie zmieszczą się wszyscy na Argo II i to jeszcze ze smokami.- warknął Leo.

- Polecimy jako eskorta.- powiedział ktoś zza pleców Annabeth.- Smoki wytrzymają tak długą drogę. Od razu też, dziękujemy za to, że nas nawróciłaś. Bylibyśmy pionkami zdrajcy. Mimo że jesteś dziewczyną, to i tak niezły z Ciebie mężczyzna. Jestem James, syn Apolla i jeździec Śmiertelnika Zębacza.

-Dzięki. Jodie, miło mi.

- Super, poznaliście się, a teraz może zrobimy coś z Testą? Ona dalej jest zagrożeniem dla Olimpu.- wtrącił się Jason.

- Spokojnie. Nie przyjdzie, nie wzywana. Są minimalne szanse, że w ogóle się stąd wydostanie, a co dopiero dojdzie do Nowego Yorku. Nie może latać, a z pływaniem kiepsko. Eric chciał was nią nastraszyć. Wiedział, że przyjdziecie. Ale żeby przebierać się w nasze kostiumy? Nie no szacun.- Powiedział James, po czym dodał.- Trzeba będzie usztywnić Ci tą rękę. Widać, że jest złamana. Macie na pokładzie opatrunki?- kiwnęliśmy głowami potwierdzająco.- To się tym zajmę. Powiem tylko pozostałym Jeźdźcom o eskorcie i możemy ruszać.- powiedział po czym pobiegł w stronę czekających już sojuszników.

chwilę poczekaliśmy na Jeźdźców, po czym kazałam im iść za nami. Po drodze zgarnęliśmy tych łuczników, co wcześniej mnie atakowały. Opowiedzieliśmy im mniej więcej co się stało, po czym moja ekipa oddała im ich hełmy. Mój miał Jason. Eric'a trzymał Percy. kiedy już w końcu doszliśmy do Argo II, chciałam się rzucić na łózko i iść spać. Ale nie dane mi to było. Syn Dionizosa został zamknięty, Leo ruszył już statkiem do Obozu, a ja siedziałam na łóżku. Najpierw musiałam zdjąć strój, aby odsłonić ramię. Założyłam hełm i nacisnęłam guzik. Po chwili miałam swoje normalne ciuchy i bluzę Nico. Zdjęłam ją ostrożnie i oddałam chłopakowi. Potem Annabeth i Piper przyniosły potrzebne opatrunki, typu: Bandaż, gips i kilka jakichś maści. James coś tam patrzył mi na rękę i lekko dotykał. Przy każdym zetknięciu się mojej ręki z jego dłonią, zamykałam oczy z bólu. Nikt nic nie mówił, było tylko słychać moje syki z bólu. Najgorzej było przy nastawianiu do odpowiedniego kąta, aby można było nałożyć gips. Nawet nektar i ambrozja mi nie pomagały. Po skończonej "operacji" ręki, James zajął się mniejszymi ranami takimi jak okaleczenie po strzale. Pokarm i napój bogów pomogły mi tylko na brzuch i plecy po obiciu mnie przez Eric'a. Kiedy już mnie opatrzył całą mogłam w końcu iść spać. Nie powiem, ręka mi w tym przeszkadzała, ale jakoś się udało, ponieważ po chwili zasnęłam.

***Oczami Nico***

Nie mogłem wytrzymać, kiedy James ją opatrywał, więc musiałem wyjść. Nawet na korytarzu było ją słychać. Przy okazji założyłem moją bluzę, którą oddała mi Jodie. Pachniała jej płynem do kąpieli, czyli gofry z miodem. Po chwili łażenia w kółko na korytarzu, dołączyli się do mnie Percy, Annabeth i Johny. Czyli z Jodie zostali Piper, Hazel, Frank i Jason. Każdy czekał, aż wyjdzie James i powie, że już skończył. Raczej ta nasza czwórka, która nie umiała wytrzymać jej cierpienia. Potem dołączyła już reszta i czekała na zakończenie "operacji". Kiedy już James wyszedł z jej kajuty i powiedział, że już można wejść, ale ma odpoczywać, wparowaliśmy tam jak oparzeni. Leżała na łóżku i chyba spała, ponieważ jak wpadliśmy do pokoju, to nie było żadnych reakcji. Usiadłem obok łózka i spojrzałem w jej zamknięte już oczy. Wiedziałem, że gdyby Dezy nie stanął pomiędzy nią, a Erickiem, zginęłaby. Ona też to wiedziała. Widziałem, że zamykała oczy. Wiedziałem, że pogodziła się ze śmiercią. Ona cierpiała, a ja nic nie zrobiłem. Jest ze mnie najgorszy chłopak na świecie. Schowałem twarz w dłoniach. W tym momencie czuję się tak samo jak, gdy dowiedziałem się, że Bianca zginęła. Poczułem klepnięcie na plecach. Automatycznie odwróciłem się do tej osoby i zobaczyłem Percy'ego. Posłał mi słaby uśmiech i wyszedł, tak jak reszta. Zostaliśmy tylko ja i śpiąca Jodie. Po chwili usłyszałem dzwonek jej telefonu. Leżał na szafce nocnej, więc wziąłem go i spojrzałem na wyświetlacz. Przeczytałem z trudem: Kamil#Tigi. Z zawahaniem odebrałem.

Ja: Ha-ha-lo?

Tigi: Heejjj... Kto mówi? Gdzie jest Jodie?

Ja: Z tej strony Nico, chłopak Jodie. Ona na razie śpi, coś przekazać? 

Tigi: o hej Nico. Chciałem się zapytać o nią kilka rzeczy, ale ty też mi odpowiedzieć. Na początek, dlaczego nie odbierała ode mnie? Dzwoniłem chyba z dziesięć razy.

Ja: Zapomniała telefonu. Coś jeszcze? Bo nie mogę zbytnio gadać.

Tigi: Jeszcze jedna rzecz. Czy w końcu przyjeżdżacie na MeetUp'a? Muszę wiedzieć jak najszybciej. Cała ekipa się zgodziła, tylko nie wy.

Ja: Raczej tak. Dobra koleś, ja kończę. Powiem jod, że dzwoniłeś. Narka. 

Rozłączyłem się zanim dostałem odpowiedź. I teraz pytanie. Kto to był? Co to Meetup? I jaka ekipa? Mam odpowiedź. Mówiła mi o tym kiedyś Jodie. Ten co dzwonił, to był Kamil, jej kolega, z którym nagrywa Mor-coś. MeetUp, to spotkanie jakichś Youtuberów i ona tam idzie jako prowadząca, czy coś. A ekipa to OmegaTeam, jej drużyna. Ha! Czasem błyszczę pamięcią!

*****************************************************************************************************

Ha! Bosze... Zauważyliście, że jak piszę: Może rozdziałów nie być przez jakiś czas... To są następnego dnia? A jak pisze, że dodam rozdział jutro, to pojawia się za kilka dni xD To jest takie... takie... takie dziwne. I wiem, nuta z ShadowHunters :3 Ale mi przypasowała. I też wiem, że Rozdział taki nijaki, ale spokojnie, postaram się wciąć jakąś akcję do następnych :3 Do zobaczenia! Wasza Iki!

7. Hmm.. i co by tu napisać? Ha! Wiem! (Stały tekst...) Przez moją kochaną siostrę, zaczęłam słuchać k-pop'u... xD

Percy Jackson i Jeździec 2:Ku Obronie OlimpuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz