***Oczami Jodie***
Obudziłam się z bólem ręki, ale mniejszym niż wcześniej. Na szczęście. Nawet nie otworzyłam oczy, by cokolwiek zobaczyć. Teraz chociaż mogłam wszystko przetrawić. Po pierwsze, Jake wszystko wiedział na temat naszej już rodziny. Dalej nie zapytałam go o jedną rzecz. Czy widział się jeszcze ze swoją prawdziwą matką? Albo, dlaczego nic mi, ani Fionie nie mówili na ten temat. Gdyby Percy nie pociągnął wtedy tematu Obozu, to dalej bym nic nie wiedziała. Ani o tym, że Fiona i Jake nie są moim rodzonym rodzeństwem. Ani to, że moją babcią jest Atena. Z tego wynika, że jestem w większej części bogiem, a nie śmiertelnikiem. Dziwne, nie?
Po drugie, czy Neerg wrócił? Czy tylko mi się to wydawało? Ale on tam stał i patrzył się prosto na mnie. Jeszcze ten sen. To nie ma sensu. Najpierw go widzę w Tartarze i prosi mnie, a raczej karze, o wydostanie go stamtąd, a potem stoi sobie na Krakowiskich ulicach. Wiem, znowu to napiszę, ale TO NIE MA SENSU! Na razie to zostawmy. Potem pójdę do Nico, spytać się, czy zadzwonił do swojego ojca.
Po trzecie, sprawa Dezyderego. Najpierw się ze mną zaprzyjaźnia, potem mówi mi, że to tylko dla pozostałych Jeźdźców. Następnie jest zły, za to, że przyszliśmy tam w sprawie przepowiedni, a nie żeby go ratować. Potem oddaje za mnie swoje życie. Czy to nie jest chore? Dla mnie to BARDZO. Pewnie jeszcze długo będę słyszeć jego ostatnie słowa w głowie: Przepraszam... za wszystko.
Po czwarte, sprawa Jeźdźców. Na początku, chcieli mnie zabić, a potem się do mnie przyłączyli. Na szczęście nikomu nie stała się krzywda, no oprócz mnie i Dezdyremu. Ja mam złamaną rękę, a on zginął. "Gdzie dziesięcioro herosów wyrusz, jeden zginie w bezgłośnej głuszy." Nie chodziło o półbogów, którzy wyruszą na misje, ale o innego, który tam już był. W tym przypadku był to syn Hekate.Szkoda mi go, ponieważ to miałam być ja, ale czasu się już nie cofnie. Życie bywa okrutne i pełne niespodzianek, ale to już chyba wiecie.
Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi. Otworzyłam w końcu oczy i od razu je zmrużyłam. Słońca padało prosto na moją twarz. Przetarłam twarz lewą dłonią i w końcu zaprosiłam ktosia do środka. Tą osoba okazał się Nico.
-Hej. Wstałaś już.- uradowało się Hadesiątko i usiadło obok mojego łóżka.
-Hej. jak widać, to chyba wstałam, albo to tylko sen?- zapytałam sarkastycznie, na co on się lekko uśmiechnął.- Mam do ciebie jedno małe zapytanie. Dzwoniłeś do swojego ojca w sprawie Neerg'a?
-Tak i mam dobra wieści. Dalej tam siedzi. Niestety miał kilka prób ucieczek, ale na szczęście zakończone niepowodzeniem.
- Jak mi ulżyło. Czyli, że jak go wtedy widziałam, to tylko mi się przewidziało. Na całe szczęście. Nie zniosłabym kolejnej walki z nim.
- Heh, ja też. A mam dla Ciebie wiadomość, od jakiegoś Kamila.- przerwał, a ja nakazałam mu gestem kontynuować.- Dzwonił do Ciebie, po tym jak usnęłaś. Nie chciałem Cię budzić, więc sam odebrałem. Pytał się dlaczego nie odbierałaś, więc powiedziałem mu, że zapomniałaś telefonu. Pytał się też, czy jedziemy na tego MeetUp'a, czy coś takiego. Powiedziałem, że jedziemy.
- A co jeśli się Chejron się nie zgodzi? Na pewno się nie zgodzi. Przecież Warszawa jest daleko od Obozu. Na dodatek będzie tam pełno ludzi i będziemy mieszkać w Hotelu z nic nieświadomymi śmiertelnikami.- wymieniałam argumenty z niepokojem.
- Hej, spokojnie. Będę tam ja i będziemy przygotowani, na jakikolwiek atak potworów.
- No może masz rację. Ale ja nie będę jeszcze w pełni sprawna i będę musiała walczyć lewą ręką. A nie wychodzi mi to za dobrze.
CZYTASZ
Percy Jackson i Jeździec 2:Ku Obronie Olimpu
FanfictionDalszy ciąg opowieści o Jodie Blue, córce Posejdona. Wszystko zaczyna się kilka miesięcy po zabiciu Neerg'a. Dowiaduję się o pewniej przepowiedni, która wyznacza jej misję uratowania Olimpu od zagłady. Czy uda jej się uratować Olimp? Czy wręcz przec...