Obudziłam się wcześnie, bo o 6:27. Czyli dla mnie to normalnie. Percy znów śpi jak zabity. Wstałam, uważając na rękę. Tak, dalej bolała, ale z każdą chwila coraz mniej. I teraz weź się tu kobieto ubierz. A co gorsza, wykąp. No nic, jakoś trzeba sobie radzić. Wzięłam pierwsze lepsze ciuchy z szafki i poszłam do łazienki. Znalazłam jakąś reklamówkę. Z trudem zawinęłam ją na ręce, tak aby woda nie przedostała się i nie zmoczyła gipsu. Zdjęłam ubrania i weszłam do wanny, do której wcześniej nalałam letniej wody. Od razu, moja ciało się rozluźniło. Zastanawiałam się kto będzie grupowym w "moim" domku. Mam nadzieję, że będę mogła zostać z Percym. Nie zamierzam mieszkać pod jednym dachem z trzydziestoma chłopakami. Bo na oko, tyle było jeźdźców. Z moimi myślami wykąpałam się i wytarłam. Ubrałam się tym razem w spódnice, ponieważ jakimś cudem ją wzięłam. Rozłożysta do kolan w kwiaty. a do tego luźną białą koszulkę, oczywiście z dużym rękawem, aby zmieścić rękę. do tego, wzięłam jeszcze czarny sweterek. Oczywiście założyłam tylko na lewą rękę, bo na prawej mi wisiała. Raz nie patrzyłam co brałam, aby się ubrać i aż tak się wystroiłam. Potem się penie przebiorę. Wzięłam suszarkę i zaczęłam suszyć włosy. i teraz weź je uczesz człeku. Wyglądałam jak czarownica. Wygładziłam je ręką i pomyślałam, że jak Percy się obudź, to mnie uczesze. Wzięłam ręczniki i pidżamę w ręce, i poszłam do naszego pokoju. 7:30 Super. Godzina spędzona w łazience, to nie w moim stylu. Tylko Fiony. Ona mogła tam przesiadywać pół dnia, aby wyglądać idealnie. Przydałoby się obudzić mojego braciszka. Podeszłam do jego łóżka i zaczęłam nim lekko szturchać. Oczywiście, spał jak kamień, więc musiałam podejść go sposobem mojej siostry. A mianowicie położyłam się na nie go. Nic. Zero reakcji. No nic, czas na drastyczne środki. Wstałam i krzyknęłam jak najgłośniej mogłam:
- PERCY! MAM NIEBIESKIE CIASTECZKA!
Automatycznie podniósł się z łóżka i spojrzał na mnie z wyczekiwaniem, a ja zaczęłam się śmiać jak opętana.
- Ciebie tylko chyba jedno obudź. Spałeś jak kamień, nawet jak się na Ciebie położyłam.
-Ha, ha. Ja chociaż nie wyglądam jak czarownica.
-Dlatego Cię obudziłam. Sama nie mogę się uczesać, więc ty to zrobisz.
- Wiesz co...- Obejrzał mnie od stóp go głów.- Weź chodź częściej w spódnicach. Ładnie w nich wyglądasz. No i w końcu nie jesteś w koszuli! Brawo!- zaczął klaskać.
- A uczeszesz mnie? To obiecuję, że częściej będę zakładać spódnice.
- Okej.
Wziął szczotkę do ręki, a ja usiadłam na małym krzesełku. Zaczął mnie czesać, ale chyba nie za bardzo wiedział jak. Ciągnął, szarpał i nie wiadomo co robił. Po piętnastu minutach w końcu skończył, a mnie bolała cała głowa.
-Powiem tylko jedno. Fryzjerem nie będziesz. Następnym razem, zapytam się Ann, Piper, albo Hazel. Z resztą, jakąkolwiek dziewczynę, tylko nie Ciebie. Powyrywałeś mi chyba z połowę włosów.
-Ej, nigdy tego nie robiłem. Zresztą... idę się ubrać. Czekasz na mnie, czy idziesz sama na śniadanie?
-Pójdę sama. Jestem strasznie głodna. Pa.
-Pa.
Wyszłam z domku i skierowałam się w stronę jadalni. Po drodze dołączyli się do mnie przyjaciele. Każdy na mnie dziwnie patrzył, pewnie dlatego, że ubrałam się inaczej niż w koszulę i jeansy. Dosiedliśmy się do stolika, gdzie już siedział Nico, i zamówiłam kanapki z pomidorem. Mało pożywnie, ale je po prostu uwielbiałam. Zajadałam się, kiedy coś mi się przypomniało.
-O cholera. Trzeba powiadomić Chejrona, że musimy lecieć na Olimp.- powiedziałam, patrząc na prawie czarne oczy Nico.
- Najpierw spokojnie zjedz. Odkąd nastał pokój, nic nie jadłaś, więc zrób to dla mnie, Gazelo.- Spojrzał mi prosto w oczy i uśmiechnął się.
CZYTASZ
Percy Jackson i Jeździec 2:Ku Obronie Olimpu
FanfictionDalszy ciąg opowieści o Jodie Blue, córce Posejdona. Wszystko zaczyna się kilka miesięcy po zabiciu Neerg'a. Dowiaduję się o pewniej przepowiedni, która wyznacza jej misję uratowania Olimpu od zagłady. Czy uda jej się uratować Olimp? Czy wręcz przec...