Przeprowadzka

224 15 1
                                    

-Chyba sobie żartujesz?- wykrzyczałam do taty
-Nie Alison. Zrozum ostatnio brak mi inspiracji, od 2 lat nie napisałem żadnej nowej książki.. Niedługo zbankrutujemy, muszę znaleść swoje miejsce.. Ciche, malownicze i na świeżym powietrzu, a tam gdzie chce cię zabrać odnajduje to wszystko.
-Nie wmówisz mi, że na śmierdzącej wsi będzie ci się lepiej pisać! Nie zostawię przyjaciół dla jakiejś opuszczonej doliny!
--
Spakowałam się i wsiadłam do auta z wyrzutami spoglądając na tatę. Założyłam na uszy słuchawki i zasnęłam.
Obudziłam się jakieś 3 godziny później.
-Zaraz będziemy. Pół godziny jazdy..Kupiłem nam piękny drewniany domek blisko lasu, z wielkim drzewem i huśtawką.. Prawie identyczną do tej ze zdjęcia twojej matki z młodości.
-Zatrzymaj auto.- powiedziałam stanowczo -Zatrzymaj!- tym razem mój głos był już o wiele głośniejszy.
Hamulec niespodziewanie ruszył do dołu pod naciskiem buta kierowcy, a auto momentalnie i bardzo gwałtownie stanęło w miejscu.
Wysiadłam, zabrałam torebkę i okulary przeciwsłoneczne i przez otwarte okno krzyknęłam, że dojdę do domu sama. Pare minut jechał jeszcze bardzo wolno zaraz przy mnie, natomiast kiedy upewnił się, że nic mi nie będzie i potrzebuje czasu dla siebie powiedział tylko, że jestem uparta jak matka i odjechał.
Było bardzo gorąco.. Całe szczęście, że miałam na sobie tylko czarny bralet w stokrotki i krótkie spodenki z wysokim stanem, wiecie jak przystało na dziewczynę z miasta, ubiór bardzo się dla mnie liczył.
Jestem wysoką, ciemnooką brunetką.. Nie jestem jedną z tych dziewczyn o zawyżonej samoocenie jednak muszę przyznać, że bardzo podobają mi się moje długie lekko kręcone włosy, które dzisiaj układały się nadzwyczaj dobrze.
--
Idąc myślałam o tym jak bardzo nienawidzę kiedy tata wspomina o mamie.. Odeszła trzy miesiące po porodzie, wiec czuje sie troche winna jej śmierci. Szłam dopiero pięć minut, telefon mi się rozładował, a na drodze nie było śladu po żadnym pojeździe.
Zupełnie nie zauważyłam kiedy podjechał.. Bo jechało koło mnie auto, właściwie to dosyć stara ciężarówka.
Nie zwracając na nią uwagi usłyszałam męski, ciepły głos.
-Wiesz gdzie idziesz? Może mógłbym cię tam podwieźć bo do jakiegokolwiek cywilizowanego miejsca jest jeszcze około 20,30 minut.
Odwróciłam się w stronę otwartego okna.
Był niesamowicie przystojny, opalony, miał piękny uśmiech, idealne włosy, czarujące oczy i był niesamowicie WKURZAJĄCY.
-Myślisz, że nie wiem gdzie jestem? A co lepsze, myślisz że jestem na tyle głupia żeby wsiąść do twojego auta? - powiedziałam ozięble, byłam wkurzona i strasznie nie lubiłam jak ktoś mnie lekceważył.
-Eeeheej.. Kurcze zadziora z ciebie. Proponuje pomoc bo mamy prawie 40 stopni a nie chce cię mieć później na sumieniu.- powiedział lekko się śmiejąc
-Sama sobie poradzę. Idź pilnuj kogoś innego. - w mojej głowie wydawało się to lepszą ripostą.
-Dobrze to widzimy się za godzinę tak? O ile nie zemdlejesz gdzież po drodze w jakimś rowie... - podpuszczał mnie.. Szczerząc się i licząc na to że w końcu przyznam mu rację.
Przystanęłam, a on momentalnie również zatrzymał ciężarówkę.
-Wydajesz się być całkiem milutki jak na nastoletniego gwałciciela- zażartowałam nie zmniejszając dystansu.
-Jeśli wsiądziesz dokładniej zapoznam cię z moimi planami co do ciebie- znowu robił z siebie głupka.. Nie mogłam go już wytrzymać więc zdecydowałam się na jego pomoc.
-Wiesz coś o małym drewnianym domku koło lasu z drzewem i huśtawką?- zapytałam go na jednym oddechu zamykając za sobą drzwi do pojazdu
-Jestem Scott McCall, miło mi cię poznać... -czekał aż się przedstawię
-Nie ważne, jedźmy.
-w takim razie miło mi cię poznać Nie Ważne- był taki głupi, że aż śmieszny więc lekko uniosłam lewy kącik ust..

New Beginning |ScalisonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz