Czerwona pieczęć

128 12 4
                                    

Przerażona zaczęłam się miotać, wymachiwać rękami oraz krzyczeć na całe gardło. Znacie zasadę najbliższej ściany? Jeśli nie, wasi ojcowie nie zabezpieczyli was na wypadek napadu tak dobrze jak mnie. Oparłam się o jakąkolwiek płaszczyznę w tym pomieszczeniu i powoli przesuwałam się w stronę znaku. Nagle ktoś chwycił mnie za rękę i pociągnął ze sobą w bardziej oświetlony kąt. Nie widziałam kto to, bo zasłonił mi buzie ręką, więc odruchowo zamknęłam oczy. Gdy postanowiłam je otworzyć, pierwsze co mogłam zauważyć to smuga księżycowego światła, która padała przez dziurę prosto na moją twarz. Następnie zobaczyłam twarz Scotta. Powoli ściągnął rękę z moich ust i prostym gestem pokazał mi, że mam być cicho. Wyjrzał za zaułek, po czym znów chwycił moją rękę. Miałam dzisiaj moje ulubione botki na lekkim obcasie, więc zmuszona byłam chodzić na palcach, inaczej stukanie butów zdradziłoby nasze położenie. Jestem pod wrażeniem, że wysoki brunet potrafi odnaleźć się w tym mroku, nie zastanawiało mnie jednak jak się tutaj znalazł. Cieszyłam się ze jest obok.
-Co ty tu robisz? Zgłupiałaś? To było takie nie rozsądne Allison! -usłyszałam cichy lecz gniewny szept. Ja przewróciłam tylko oczami i wolałam to przemilczeć, nie wiedziałam co może nas tu spotkać.
Scott ostrożnie przemierzał wąskie, drewniane korytarze i trzymając mnie za rękę bezpiecznie doprowadził nas do tej przeklętej dziury.
Nadal utrzymując cichy ton powiedział:
-Alli, powinniśmy wyjść stąd.. Yyy jak najszybciej! Ale musisz mi obiecać, że nikomu nie powiesz co się dzisiaj wydarzyło.
Ja tylko przytaknęłam. Ufałam mu.
Bezpiecznie, ale równie dynamiczne podsadził mnie w stronę otworu tak, że jasne smugi księżyca oświetlały mi czubek głowy. On wyszedł sam, bardzo szybko.. Jakby robił to od zawsze. Był bardzo silny i zwinny ale nie często zdarza się, żeby chłopak w tym wieku robił takie rzeczy z lekkością. Zdjął z siebie kurtkę i okrył mi ramiona, po czym odprowadził do ogniska mrugając jakby nigdy nic sie nie stało. Do końca tego wieczoru nie zamienił ze mną nawet słowa.. I nie wspominał dzisiejszych zdarzeń, tak jak ja.
--
Cały ranek myślałam o wczorajszych wydarzeniach. Skąd wiedział, że tam jestem i jak się stamtąd wydostać? Nie krzątając sobie tym głowy nabrałam chęci na herbatę, więc zeszłam i wstawiłam wodę w czajniku. Przez myśl przeszło mi, aby sprawdzić czy tata już wrócił. Zrobiłam niechlujnego koka, chwyciłam kubek i pociągnęłam za klamkę od frontowego wejścia. Rozejrzałam się.. Nikogo nie było. Już miałam zamykać drzwi, kiedy moje oczy skierowały się na wycieraczkę, na której leżał list. Był z grubego pergaminu, z porządną czerwoną pieczęcią.. W tych czasach rzadko można spotkać takie listy, wzbudził on moją ciekawość, więc natychmiast zaczęłam zdrapywać zaschnięty wosk. Kiedy miałam wyciągać papier usłyszałam głos Lydii. Rudowłosa dziewczyna wyszła zza drzewa z wielką walizką i potykając się przez swoje obcasy krzyczała:
-Alli! Allison! Robimy nocowanie! Odkładaj ten papier i zamawiaj pizzę!
Ucieszyłam się, jednak przez wczorajsze zdarzenia miałam inne plany.. Na przykład papier, który trzymałam w ręku. Fakt, że mieliśmy tylko jedną pizzerię w mieście, a taka babska noc była idealnym pretekstem żeby sprawdzić lokalne jedzenie, skłonił mnie do optymistycznego spojrzenia na sytuację. Odłożyłam list i wyszłam aby pomóc przyjaciółce wnieść bagaże.
Dziewczyna czuła się jak u siebie. Popędziła do góry, mimo iż nie powiedziałam jej gdzie znajduje się mój pokój. Kiedy wchodziłam do pokoju, jej torby były już na moim łóżku, natomiast Lydia robiła coś w toalecie.
-Masz jakieś filmy? Może horror?
-wiesz co powi..
-Nie przejmuj sie zabrałam pendrive z moimi ulubionymi filmami grozy- nie dała mi skończyć.
Po chwili dziewczyna wyszła przebrana w piżamę, różowe kapcie i plotła drugiego rudego warkocza.
-Chwytaj telefon i zamawiaj margharittę! Najlepiej na 18:00!- nie wyczułam żadnego podstępu.
Uśmiechnęłam się i posłuchałam jej rady. Mimo jej wybuchowego charakteru, świetnie sie dogadywałyśmy i nie przeszkadzał mi jej nadmierny entuzjazm. Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się ciemno. Zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Pizza! -Krzyknęła Lydia tym samym powodując że podskoczyłam (nie lubię horrorów, dobrze o tym wie).
-Pójdę zapłacić-zaproponowała
Wyjrzałam za okno jednak nie znałam metod tej pizzerii wiec brak auta bardzo mnie nie zdziwił..
-To tylko jakieś głupie dzieciaki z sąsiedztwa- usłyszałam Przyjaciółkę, która właśnie przechodziła przez drzwi od pokoju.
-w jakim sensie? -zapytałam
-ktoś zadzwonił i uciekł.. I nie zostawił pizzy- roześmiała sie co totalnie mnie uspokoiło
Po 5 minutach rozległ się dźwięk dzwonka
-Alli teraz twoja kolej
Nie protestowałam i ruszyłam aby porządnie ochrzanić dzieciaki.
Znowu nikogo nie było.. Wyszłam za ganek i rozejrzałam się. Bez zastanowienia krzyknęłam w przestrzeń że to dziecinne i ruszyłam w stronę domu.
-ehhhh znowu te bachory?-rzuciła zamykając drzwi od łazienki
Kiedy dzwonek zadzwonił 3 raz.. Byłam gotowa poważnie uszkodzić tych żartownisiów.. Zbiegłam ze schodów, z rozmachem otworzyłam drzwi i zaczęłam:
-przegięliście! Jak tylko was dopadnę!
Moim oczom ukazał się młody chłopak z kwadratowym pudełkiem i mega przestraszonym uśmiechem.
Równie żałośnie uniosłam kąciki ust do góry i zapytałam ile płacę.
Całą drogę powrotną zastanawiałam się kto mógł robić sobie te żarty.. a co najważniejsze skąd jest ten list. Kiedy weszłam do pokoju Lydia śpiewała coś przez uchylone drzwi do łazienki.

- Jak tam? UUU Czuje zapach pizzy! - wyszła odstrzelona jak nigdy.

Miała piękne, głęboko różowe usta, do tego lekko kręcone włosy i śliczną kobaltową sukienkę.. wyglądała oszałamiająco.

  -Widzę że uszykowałaś się na tę okazję - zażartowałam i czekałam na wyjaśnienia 

  -widzisz Alli.. ta pizza to tylko wymówka na super domówkę u Stilesa!- powiedziała jakby było to coś przyjemnego-ubieraj się maluj.-Nie mogę iść Lydia.. mam dużo spraw na głowie, muszę ogarnąć dom bo dzisiaj wraca mój ojciec.. jak skończysz się bawić i jeśli nie zostaniesz u Stilinskiego.. zapraszam do siebie.. jednak ja zostaje.

Popatrzyła się na mnie z pod głowy jakby szukała wyjaśnień, jednak zna mnie na tyle dobrze, że nie protestowała dalej bo wiedziała, że nic by nie wskórała..

-będe dzwonić co godzinę, obiecuje! A! i wrócę do ciebie na noc żeby pomóc ci w tych twoich sprawach- przekręciła oczami.. Uwielbiałam w niej to, że nie musiałam przy niej nikogo udawać i mówić nieprawdy. Dawała mi luz, komfort ale także duże wsparcie.. Była dla mnie jedną z ważniejszych osób w życiu. Kiedy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi i dwa razy upewniłam się, że pojechała i zamknęła drzwi na klucz, sama zabrałam się do otwierania tego tajemniczego listu.


KOCHANI! ROZDZIAŁ MA 1000 SŁÓW!! 

To z okazji poprzedniego komentarza od dgg_09 !! Bardzo dziękuje za wsparcie.. Wspaniale wiedzieć, że ktoś czyta moje opowiadania.. Zwłaszcza, że bardzo często potrafię  stracić wenę i powstawanie rozdziału trwa wtedy trochę dłużej :)

Ten rozdział chciałabym dedykować mojej najlepszej przyjaciółce @LiliannkaCzechanowska Ponieważ to ona, od już prawie 8 lat jest moją Lydią Martin <3 Kocham Cię Najmocniej :)

New Beginning |ScalisonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz