Po lekcjach wyszłam ze szkoły i udałam się w stronę roweru. Już prawie miałam odjeżdżać kiedy usłyszałam za sobą głos Scotta.
-Alison, nie chcesz się ze mną zabrać? Wydaje mi się, że między nami najgorsze lody zostały już przełamane.
Faktycznie potrzebowałam podwózki.. Nie wiedziałam gdzie są tu jakiekolwiek sklepy, a zaraz po szkole miałam zrobić zakupy.
-Zawsze jesteś taki pewny siebie? - zapytałam z uśmiechem. - muszę zrobić zakupy - kontynuowałam.
-Dobrze, w takim razie spakuje rower.- zadecydował za mnie.
Mimo jego arogancji coraz bardziej sie do niego przywiązywałam.. Całą drogę słuchaliśmy muzyki i delektowaliśmy się słońcem i widokami.
--
-widzę, że nawiązałaś wspólny język z Lydią- stwierdził otwierając mi drzwi od furgonetki
-Tak, świetnie się dogadujemy- trzeba przyznać, że kiedy nie narzekałam jaki to on jest głośny i wścibski, bardzo przyjemnie się z nim rozmawiało. -Stiles to twój najlepszy kumpel?
-Tak, znamy się od podstawówki.. Wszystkie ważne momenty dziele z nim -uśmiechnął się sam do siebie. - co kupujemy?
-hahah potrzebuje kilka rzeczy do lodówki.
Zaprowadził mnie do całkiem pokaźnego sklepu.. Jak na wieś.
Zrobiliśmy szybkie zakupy. Scott krążył po regałach z naszyjnikiem z czosnku i plastikową koroną z działu dziecięcego. Lubiłam jego podejście do codziennego życia. Nie omijał żadnej przyjemności, zawsze chciał pomóc i z pewnością umarłby jako najszczęśliwszy człowiek na ziemi.
-Alison łap!
Obróciłam się zupełnie nie widząc po co wyciągam ręce. Złapałam.. Spojrzałam w dół. Trzymałam w rękach surowego kurczaka z obciętą głową. W mieście nie mogłabym o czymś takim nawet pomyśleć jednak stwierdziłam, że w chociaż jeden dzień przestane martwić sie życiem na wsi. Spojrzałam na Scotta powstrzymując chichot.
Był przerażony, jednak gdy zobaczył jak wybucham śmiechem uspokoił się i dołączył do mnie.
Zapłaciłam, a on podwiózł mnie pod sam dom. Siatki były ciężkie, wiec pomógł wnieść mi je do środka.
-Alison może nam się przedstawisz- usłyszałam głos taty
Scott obrócił się jak zwykle z uśmiechem na twarzy.
-Witam panie Argent, jestem kolegą Alison, Scott McCall.
-Miło mi Cię poznać Scott.. Mógłbym wiedzieć co robisz w moim domu? - zapytał ironicznie
Scott zaśmiał się i odpowiedział:
-Właściwie to już wychodzę, miłego dnia panie Argent.. Do jutra Alison!
-Cześć! ... ughhh I dziękuje za pomoc- krzyknęłam w ostatniej chwili.
-Sympatyczny chłopak- stwierdził tata obracając się na pięcie.. A ja spojrzałam tylko na kurczaka, który wychodził z torby i uśmiechnęłam sie sama do siebie.
--
Dochodziła 23.00 a ja siedziałam na kanapie z laptopem i oglądałam dzikie konie, które ledwo było widać z mojego okna. Spojrzałam na ścieżkę do lasu, którą jeżdzę do szkoły. Po zmroku wszystko wyglądało przerażająco, a drzewa zacierały się ze sobą tworząc czarną głębie. Nagle moim oczom ukazała się ciemna sylwetka lekko wystająca zza drzewa. Wyglądała jakby patrzyła dokładnie w moje okno. Przymrużyłam oczy, a postać zrobiła krok w bok, tak aby drzewo ją zakryło. Zerwałam się na nogi i wybiegłam do drzwi. Otworzyłam je i szybko okrążyłam dom, tak abym znalazła się tuż przed ścieżką. Powoli podeszłam do drzewa.. Nikogo tam nie było. Upewniłam się, że jestem bezpieczna i pomaszerowałam w stronę drzwi frontowych. Na pytania ojca odpowiadałam, że musiałam schować rower do garażu.. jednak sama wróciłam na górę i wpatrywałam się w okno. Po paru godzinach pisania eseju na komputerze, zasnęłam.
--
Następnego dnia szłam do szkoły, więc jak zwykle budzik zadzwonił już o 7.30. Po codziennym 'rytuale' ubrałam dżinsową kurtkę i zarzuciłam na siebie torbę. Poszłam po rower do garażu, jednak prowadziłam go aż do ścieżki aby jeszcze raz spojrzeć na podejrzane drzewo. W gałęziach znalazłam breloczek z nabojem. Rozejrzałam się i wsiadłam na rower. Pod szkołą zobaczyłam ciężarówkę Scotta, a zaraz obok samochód Stilesa w którym siedziała Lydia. Rudowłosa dziewczyna wysiadła i z uśmiechem pokiwała w moją stronę. Nagle ktoś zasłonił mi od tyłu oczy. Było to nowe miejsce, a po wczorajszym wydarzeniu byłam lekko niespokojna więc chwyciłam ręce, które zasłaniały mi widok i trzymając je w mocnym uścisku obróciłam się w stronę napastnika umożliwiając mi widoczność. Przed moimi oczyma ukazał się bukiet maków i chabrów a zaraz przy nim zęby. Białe zęby. Zęby Scotta. Z głupim uśmieszkiem trzymał kwiaty w buzi.
-Scott?- zapytałam totalnie zdziwiona.
Wyjmując podarunek z ust krzyknął:
-Wszystkiego najlepszego!-nie przejmując się moim zdziwieniem zamienił grymas w uśmiech.
Za swoimi plecami usłyszałam stukanie obcasów i głos Stilinskiego.
-Sto Lat Sto Lat koleżanko!-krzyknęła Lydia.
Obróciłam się do niej i przytuliłam ją z wielkim uśmiechem. Następnie objęłam jej chłopaka, a na końcu odebrałam kwiaty od wysokiego bruneta.
Rzuciłam się na niego i szepnęłam mu do ucha zwykłe 'dziękuje', jednak on wiedział ile to dla mnie znaczy.
-Skąd wiedzieliście?-spytałam znajomych.
-Tajemnica!-odparł Stiles spoglądając na Lydię.
Wszyscy nie mogliśmy zdjąć uśmiechów z twarzy. Kiedy kierowaliśmy się już w stronę sali lekcyjnej postanowiłam zapytać Scotta o wczorajszy wieczór.
-Byłeś wczoraj pod moim domem?
-Z tego co wiem, ostatni raz widzieliśmy się po zakupach.-roześmiał się nie biorąc mojej powagi na serio.
-Okay.-uśmiechnęłam się i skierowałam wzrok na brelok który lekko wystawał z kieszeni mojej kurtki.

CZYTASZ
New Beginning |Scalison
Teen Fiction'New Beginning' to opowieść o młodej dziewczynie Alison, która jest zmuszona wyjechać z dużego miasta na wieś. Spotyka tam Scotta, wysokiego bruneta o niespotykanym uśmiechu. Z początku nie przypadają sobie do gustu, jednak po pewnym czasie los nakł...