Rozdział 4

47 4 1
                                    

Rano obudził mnie dobiegający z dołu krzyk . Pewnie Beau i Jai znowu się kłócą. Kiedy Giny nie ma w domu ciężko jest mi się uporać z braćmi, obaj mają inne charaktery. Wygrzebałem sie z pod jej uścisku i zeszłem cicho po schodach podsłuchując ich rozmowe:

- Beau od kiedy ty masz coś do mojego życia?!

-Jakbyś nie zauważył rybo to od dawna!

- Rybo? Skurwielu ty znasz znaczenie tego słowa?

-A żebyś kurwa wiedział! Od dzisiaj nie wychodzisz z domu jasne?!

- Co tu się dzieje? -odpowiedziała nasza mama.

- Nic takiego mamusiu... - odpowiedział Jai a ja minołem sie z nim po schodach. Zeszłem do kuchni i zaczoł robić wszystkim śniadanie.

* Oczami Megan*

Obudziłam się, a na swoich nogach poczułam ciężar myślałam że to Luke ale okazał się nim Jaidon..

- Co ty tutaj robisz?- nie odpowiedział lecz poruszał sie w górę i dół. Swoimi dłońmi próbowałam go od siebie oddalić, lecz był za ciężki. Nie chciałam krzyczeć. Odrazu kiedy kierował swoja dłoń w stronę moich piersi. Zatrzymałam mu ją a po chwili wzioł swoją głowę i przyłożył ją do mojej klatki piersiowej. Starałam uformować oddech, ale mi sie to nie udawało. Po kilku minutach poddałam się, a on chwycił moje piersi kreśląc na nich wzorki. Lecz gdy zszedł... :

- Twoje piersi są piękne, ale jeszcze z tobą tego nie zrobię. Idź spać jeszcze ci sie przyda...

- sorry ale nie mam zamiaru już spać. -Powiedziałam twardo i wstałam z łóżka.

*Oczami Jai'a*

Nigdy nie lubiłem jak jakaś laska mi się stawia. Wolę te które wiedzą że nie mają ze mną szans. Czułem wtedy satysfakcję. A ta laska właśnie od pyskowała mi.

- Coś ty powiedziała?

- Głuchych pod mostem sie szczelają!- wepchnołem ja do łazienki, a sam do niej weszłem. Zamknołem drzwi i zaczołem mocno ściskać jej ramiona...
- posłuchaj żadna laska nie będzie mi pyskować. Masz być mi posłuszna. Gdyby nie Luke to bym cię już dawno przeleciał. Jesteś jedyna która stawia opory. Radził bym uważać wieczorami jak wychodzisz do klubów i...

- Jesteś bezczelny. Nie jestem psem, żeby być Ci posłuszna. Nie obchodzi mnie to że ruchasz inne dziewczyny. Jesteś jeszcze nie do żywionym chłopakiem, na dziewczyny patrzysz jak na mięso, kurwa człowieku w klatce cię trzymano?! - pchnęła mnie do tyłu otworzyła drzwi i wyszła. Miałem dziwne uczucia do niej. Czy ona raczej do mnie. Raz mnie pragnie, raz poniża. Spojrzałem w swoje odbicie a oczy miałem duże i ciemne niż zawsze, mięśnie były spięte. Nie wytrzymuje seksualnie. Muszę iść do Rose ona zawsze daje mi tego czego chce.

Po 15 minutach byłem u niej, jak zawsze była sama, w skąpej bieliźnie i rozpuszczonych włosach. Podeszłem do niej i pchnołem na sofę.

Wyszedłem dumny ze swojej roboty. Lecz jedno mnie nie pokoiło. Moimi myślami zawładnęła blondynka. Dziewczyna ma cięty język co mi się nie podoba, ale myślę że seks z nią byłyby jak w piekle. Gorąco, ostro, a jej krzyki ochmmm tylko marze o tym by ją wyruchać... Weszłem do domu a blondynka gadała z Beau i pili cole. Poczłapałem szybko do góry, mocno szarpnołem drzwi do pokoju Luke. Co jak co ale on mi zawsze umiał pomóż.

- Nie nauczono cię pukać?

- Luke zachowaj powagę, przeszedłem porozmawiać. -zamknołem drzwi na klucz i siadłem na łóżku.

- A więc słucham.

- Ona... czemu ona czemu

- Mów jaśniej.

- Megan, ona zawładnęła mną. Ona ma racje muszę skończyć z seksem. Nie wytrzymuje.

- Poprostu jesteś uzależniony. Tak dobrze słyszysz U Z A L E Ż N I O NY .

- Nie jestem! Kurwa nie wiem myśle o niej bez przerwy, lecz z innymi jest szybciej i łatwiej.

- Bo są puste Jai, bo są puste.

"Bo puste "

_________________________________________
Serio przepraszam was za długo nie do dawane rozdziały. Mam nadzieje że się podoba. Miłego dnia :*

Urodzony UwodzicielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz