Rozdział 12

11 2 0
                                    

* Oczami Margaret*
Piątek. Dzień, w którym cała nasza paczka wyjeżdża nad jezioro. Torby miałam już spakowane, więc wystarczyłoby się ubrać, umyć i oczywiście zjeść. W kuchni byli już bracia Brooks. Stop. 2/3 braci Brooks. Przywitałam się z chłopcami i zjedliśmy śniadanie. Po śniadaniu wyszczotkowałam zęby itp. I ubrałam się w mój zestaw ubrań.

Wyszłam z łazienki, i nagle zadzwonił mój telefon

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wyszłam z łazienki, i nagle zadzwonił mój telefon.

- Margie jesteście gotowi?

- Oczywiście już będziemy wyjeżdżać.

-Spotkamy się nad jeziorem bye,  bye !

Nie zdążyłam nawet odpowiedzieć, ponieważ się rozłączyła. Wtem usłyszałam ciche pukanie.

- Jesteś tam? Mogę wejść?

- Tak wchodź.

Drzwi się uchyliły, a w nich stała postać, która władała moimi myślami. Luke przeczesał swoje włosy i przygryzł wargę.

- Daj zniosę torby i jedziemy kwiatuszku.

Podałam mu walizki i szybko zeszłam za nim. Schował torby i czekaliśmy tylko na Beau. Kiedy zielonooki się zjawił ruszyliśmy. Luke włączył piosenkę Elvis'a Presley'a - Jailhouse. Cały czas śpiewaliśmy, wymachując rękami w sumie tylko ja i Beau, ponieważ Luke prowadził.

- Margie ! Zrób nam foteczki na snapa !

- Jasne koleś!

Podał mi swój telefon i zaczeliśmy się wygłupiać przed kamerką.

-Bo zacznę być zazdrosny... - złapał mnie za kolano.

-Uuuuu ja dopiero mogę sprawić być był zazdrosny.

Jechaliśmy już 3 godziny, chciało mi się siku. Beau już narzekał, że pomimo klimatyzacji poci się jak świnia. Po 15 minutach zobaczyliśmy stację. Beau ma kupić wodę, a Luke zatankować samochód. Wyskoczyliśmy razem z Beau i pobiegliśmy w stronę łazienki. Po oddaniu moczu nareszcie ożyłam. Właśnie myłam ręce kiedy wszedł najstarszy brat Brooks'ów.

-  Margie wziąść coś i tobie do picia?

- Jakbyś mógł.

-  Okey czekamy w samochodzie.

Tylko się uśmiechnęłam i zaczęłam suszyć ręce. Po chwili wychodząc. Wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy. Droga mijała nam bardzo powoli. Razem z Beau zaczeliśmy rozmawiać o jakiś zmyślonych historyjkach co jakio się uśmiechnęłam i zaczęłam suszyć ręce. Po chwili wychodząc. Wsiadłam do samochodu i ruszyliśmy. Droga mijała nam bardzo powoli. Razem z Beau zaczeliśmy rozmawiać o jakiś zmyślonych historyjkach co jakiś czas wybuchając śmiechem. Po godzinie byliśmy na miejscu, gdzie była też cała reszta mianowicie James, Daniel, Emili, jej chłopak Tom i Jai no i oczywiście nasza trójka. Wszyscy stękali i prostowali różne części ciała. Luke i Beau wyjęli nasze torby, a w tym czasie Emili zabrała głos.

- Hej, hej ! Posłuchajcie nas !-  i tu zabrał głos Tom.

- Z racji, że jest to wyjazd nad jezioro śpimy w namiotach po dwie osoby. Moja ukochana zrobiła listę kto z kim śpi. Więc, Beau i Daniel- Beau i Daniel wpadli sobie w ramiona.

- Jai i James- Jai wskoczył na James'a całując go w polik. Na co się wszyscy zaśmiali.

- Margaret i Luke - Luke złapał moje włosy i zaczął się nimi bawić, uśmiechając się szeroko.

* Oczami Luke*

Byłem szczęśliwy, że jestem z Margie. Zaczęliśmy rozbijać nasz niebieski namiot. Widząc jak dziewczyna się zaplątała i upada zacząłem się śmiać. Podeszłem do niej i pomogłem niebiskookiej piękności. Nagle ktoś za nami stanął, i tylko jak Margie szepcze Jai usłyszałem jak głos jej zadrżał. Wstaliśmy.

- Margaret możemy porozmawiać?

- No jeżeli to konieczne to owszem. - i zaraz wyrwał się mój opiekuńczy głos.

- Tylko wróć za 15 minut Margie.

Dziewczyna kiwnęła głową i odeszli. Widząc Jai'a uradowanego krew mnie zalewała. Postanowiłem rozbić ten głupi namiot i rozpakować, niektóre rzeczy. Siedziałem już jakieś 10 minut patrząc na telefon Margie, która niewracała już pół godziny. Bez zastanowienia złapałem jej telefon. Wszeowiłem rozbić ten głupi namiot i rozpakować, niektóre rzeczy. Siedziałem już jakieś 10 minut patrząc na telefon Margie, która niewracała już pół godziny. Bez zastanowienia złapałem jej telefon. Wszedłem w kontakty i zmieniłem nazwę z Luke Brooks na Mój ukochany Lukey❤️ , i wstawiłem jpg. Odłożyłem telefon, gdy nagle do namiotu wszedł mój przyjaciel James. Usiadł obok i spoglądał na mnie.

- Gdzie Margie?

- Poszła już dobre pół godziny temu z Jai'em.

- Ale Jai już dawno wrócił…

- Że co kurwa ?! Rozwale jego śliczną twarz.

Wyszedłem z namiotu i podeszłem do mojego brata bliźniaka.

- Gdzie ona jest? !

- Nie wiem?

- Kurwa mać ! Jak możesz nie wiedzieć ?!
Pchnąłem go, a ten tylko się zaśmiał. Poszedłem w stronę jednej z ścieszek poszukując moją drugą część serca. Błądziłem już dobre 10 minut. Siedziałem na jednym z pniu. Moje krzyki wydałyby się na marne lecz po chwili już zauważyłem moją małą istotę. Podbiegłem do niej i zacząłem przytulać.

- Kobieto gdzie ty byłaś ? Martwiłem się o Ciebie…

- To Jai nie powiedział?  Poszłam się przejść.

Zapanowała chwilowa cisza.

- Margie…

- Tak Luke ?

- Nigdy mi tak nie rób…

- Dobrze. Wracamy?

Dałem jej bluzę i poszliśmy do reszty. Tom i James piekli kiełbaski i boczek natomiast Emilia, Beau i Daniel rozstawiali jakieś poduszki abyśmy mogli usiąść. Jai jednak siedział i słuchał reszty. Okey  więc podsumowując mamy gdzie spać, mamy co jeść tylko gdzie mamy się kąpać?

- Gdzie będziemy się kąpać?

- Jakieś 5 minut z tąd jest stary hotel można iść się tam umyć razem z Margaret patrzyliśmy czy działa. Wszystko jest sprawne - odparł Jai.

- No to genialnie !

Emili zaklaskała w dłonie i przytuliła się do ramienia Tom'a. Beau i Daniel zaczeli się wygłupiać i stanowczo głupio gadając po pijaku. Spojrzałem na zegarek i było dobrze po 00:00 ugasiliśmy ognisko i rozeszliśmy się z latarkami w ręce do namiotów. Postawiłem jedną z nich tak aby oświetlała cały namiot. Margaret szukała czegoś w walizce. Po chwili wyjęła dres i zaczęła się przebierać. Gdyby nie fakt, że nie jesteśmy sami zacząłbym dobierać się do jej ciała. Sam jednak postanowiłem się przebrać. Położyłem się obok kwiatuszka i przykryłem nas kocem. Zgasiłem latarkę i próbowałem zasnąć.

- Co się dzieje Luke? - jej delikatny, wysoki głos dotarł do moich uszu.

- Nie mogę zasnąć. Mogę cię objąć? - no to wypaliłem.

-Jeżeli stwierdzisz, że bedzie ci wygodnie to tak.

Bez zastanowienia przytuliłem ją. Dzięki czemu było nam cieplej. Patrząc na Margaret, która spała, sam zasnąłem…

,, Musicie być mocni mocą miłości,
Która jest potężniejsza niż śmierć "~ Jan Paweł II


































To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 30, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Urodzony UwodzicielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz