23.

60 5 4
                                    

-Kochanie jedziemy do szpitala zaczęło się, Em już rodzi.
-Szybko, auto jest na podjeździe.
Pojechaliśmy do szpitala, a w tym czasie mała zdążyła wyjść na świat.
-Można do nich wejść? -Zapytałam lekarza, który opuszczał salę.
-A państwo to?
-Jestem siostrą taty małej, a to mój narzeczony.
-W takim razie zapraszam. Mała jest naprawdę śliczna.
-Hehe, to pewne, bo nasza.
Gdy weszliśmy do sali Emily spała, a Tay przytulał małą czule do piersi.
-Cześć brat. Jak tam?
-Nawet sobie nie wyobrażasz jaki jestem szczęśliwy
-No widzę, od razu nabrałeś kolorów.
-Dzięki to róż i puder.
-Haha, nawet nie żartuj, bo mam ten obraz przed oczami.- Dodał Chris
-Mogę wziąć małą? A wtedy se pogadacie ile chcecie.
-No nie wiem ty jesteś trochę niebezpieczna.
-Mogę dopiero być niebezpieczna jak mi jej nie dasz tu wyściskać.
-Dobra masz ale mam cię na oku.
Siedzieliśmy tam jeszcze trochę, aż Emily się obudziła. Złożyliśmy jej gratulacje i wyszliśmy. Jechaliśmy już do domu, a ja się zastanawiałam jak bardzo to bolało jak mała się rodziła. Zapytam się jej jak wyjdą ze szpitala.
Wchodząc do domu zauważyłam, że tata wrócił więc podbiegłam szybko do niego i o wszystkim mu powiedziałam. Tato chciał się ubierać i jechać do nich, ale go powstrzymałam.
-I tak tam nie wejdziesz, bo odwiedziny się już skończyły.
-Jutro jade z rana, jedziecie ze mną?
-Mamy szkołę.
-Jak chcecie to was zwolnie.
-No ok, a teraz chodźmy może zrobić jakąś kolację?
-Pójdę zamówić pizze, a wy włączcie jakiś film.
-Ok. Jakąś propozycja?
-Avengers czas ultrona? -Spytał nas Chris na co przytakneliśmy.
-Vio dzisiaj nie ma? Mówił ci coś tata, gdzie ona będzie?
-Nie. A coś się stało?
-Nic, po prostu... A nie ważne.
-Jak zaczelaś to skończ.
-Wydaje mi się, że jest z tatą dla kasy.- Powiedziałam szeptem, a do salonu wszedł tata.
-O czym tak gadacie? - Zapytał.
-Tak se gadamy. Nic ważnego. - Odpowiedziałam.
-Jak szykujecie coś na moje urodziny to nawet się nie ważcie nic mi kupować.
-Eee...
-Nie mów, że już za późno.
-Nooo, tak trochę.
-Dobra, oglądamy czy nie?
-Tak, możesz włączyć.
Oglądaliśmy film i po kilku minutach zadzwonił dzwonek do drzwi.
-To pewnie pizza, pójdę odebrać.
Zastopowaliśmy film i czekaliśmy na tatę.
Po chwili wrócił z dwoma kartonami pizzy i butelką pepsi i tymbarka jabłko-mięta.
Włączyliśmy dalej film i oglądaliśmy w skupieniu. Gdy film się skończył zapytałam tatę gdzie jest Violetta na co ten odpowiedział, że pojechała do rodziców. Nie bardzo w to uwierzyłam, ale zanim coś powiem potrzebuje dowody.
Oglądaliśmy jeszcze Listy do M 2 i poszliśmy do siebie.
-Co to za akcja, gdzie jest Violetta?
-Chciałam zobaczyć co mu powiedziała.
-Może naprawdę pojechała do rodziców, a ty wymyślasz jakieś dziwne historię.
-Jak tak uważasz to możesz się nie odzywać.
-Okres masz czy co?
-Kurwa czy jak się kłucimy muszę mieć zawsze okres?
-Przeważnie wtedy go masz.
-Jak ci to przeszkadza to idę stąd.
Wzięłam swój laptop i I Phone i poszłam do pokoju gościnnego. Na moje nieszczęście po drodze spotkałam tatę.
-Pokłuceni?
-Tsa. Jade na siłownię się wylądować. - Zawsze tak robiłam gdy byłam wkurzona. - Tylko nie mów nic Chrisowi.
-Wiesz o tym, że mamy siłownię w piwnicy, prawda?
-Co? Nigdy tam nie wchodziłam.
-To idź zobacz. Nic mu nie powiem, a ściany od siłowni są dźwiękoszczelne więc możesz se włączyć muzykę.
-Okey, dziękuję. Ucałowałam go w policzek i zeszłam na dół.
Kiedy uderzałam w worek treningowy mój I Phone zaczął wibrować, a na ekranie pojawiło się zdjęcie chłopaka. Odrzuciłam połączenie i przeniosłam się na bierznie. Telefon zadzwonił po raz drugi więc wzięłam i go odebrałam.
-Czego? - Krzyknęłam do słuchawki.
-Kochanie gdzie jesteś? Martwię się o ciebie.
-Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej, a teraz przepraszam, bo nie mam czasu.
-Proszę powiedz mi gdzie jesteś.
-Daleko, ale jestem bezpieczna i dzisiaj nie wrócę do domu.
-Jak to? Obdzwoniłem wszystkich znajomych i nigdzie cię nie ma. Jesteś u Taya i Emily?
-Nie. Nie szukaj mnie, bo to i tak niema sensu.
-I tak pójdę sprawdzić.
-A rób se co chcesz, bo ja jestem zajęta.
Po tych słowach się rozłączyłam i wyłączyłam telefon. Przy ścianie stała spora kanapa, na której postanowiłam spędzić dzisiejszą noc ale najpierw wzięłam prysznic w łazience obok.
Dziwne, że piwnice można tak fajnie urządzić.Rano po cichu weszłam na górę i skierowałam się do kuchni. Przy stole barowym siedział mój chłopak pijący herbatę. Wyglądał jakby nie przespał całej nocy.
Po cichu wyjełam telefon i go walczyłam i napisałam SMSa.
-Do Misiek: Nie martw się tak.
Szybko wyciszyłam urządzeniei po chwili dostałam odpowiedź.
-Skąd wiesz, że się martwię? Gdzie jesteś? Zaraz zwariue.
Postanowiłam, że pójdę do niego. Weszłam do kuchni na palcach i przytuliłam chłopaka od tylu. Ten cię obrócił i ściskał mnie tak mocno, że nie mogłam się ruszyć.
-Przepraszam kochanie. Nie uciekaj już więcej. Proszę.
-Okey. To ja przepraszam, bo przezemnie zawaliłeś całą noc.
-Gdzie byłaś?
-Na siłowni.
-Tyle to twój tata mi powiedział tylko nie powiedział gdzie.
-Byłam bezpieczna, nie martw się tak.
-Jakiego miałaś ochroniarza?
-Eee Ashtona mojego kuzyna. Trenuje on różne sztuki walki więc nic mi nie groziło.
-Dobra nie ważne, ważne, że już jesteś.

New Girl J.B. S.G.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz