Gdy ujrzałam to miejsce coś się we mnie przebudziła. Nadzieja, że moje życie wróci do normy i mimo, że nie rozumiałam po co tam byłam cieszyłem się. Wszyscy wyglądali na szczęśliwych no może oprócz jednego bladego, czarnowłosego chłopaka który wyglądał jakby miał iść na skazanie. Leo zaprowadził mnie do wielkiego niebieskiego domu, przed którym stał...centaur?! Nazywał się Chejron i wytłumaczył mi coś czego wtedy nie rozumiałam. Byłam półboginią, moim ojcem jest grecki bóg. Gdy podjęłam to (na tyle na ile mógł mój mózg) opowiedział, że zbliża się wojna z Gają (wspaniale co nie?). Po godzinnej rozmowie stary centaur poprosił inną obozowiczke żeby mnie odprowadziła. Tą dziewczyną była Piper Mclean córką Afrodyty. Pokazała mi obóz mówiąc z entuzjazmem, o wszystkich obozowych atrakcjach. Polubiłam ją. Pod koniec wycieczki zaprowadziła mnie do domku Hermesa i powiedziała, że na chwilę się tam zatrzymamy, chyba, że zostanę uznana.
-Co to znaczy ,,uznana"?- zapytałam
-To znaczy, że twój boski rodzic da Ci jakiś znak. - odparła
-Okej. - przytaknełam
Około dwóch godzin później rozpoczęło się ognisko. Było całkiem fajnie. Ubrałam się na nie w niebieskie dżinsy i ciemnofioletową bluzę bez kaptura. To był pierwszy raz od dawna kiedy ubrałam się w coś co nie jest czarne. Usiadłam obok Piper przy domku Afrodyty. Tego wieczoru zostałam uznana. Na moich ramionach wyrosły spore czarne skrzydła, a ubrania zostały zamienione w czarny długi do kostek grecki chiton. Wszyscy oprócz chłopaka w czerni patrzyli się na mnie jakby nigdy niczego takiego nie widzieli.
-Czemu wszyscy tak się na mnie gapią? Zrobiłam coś źle?- byłam zestresowana, a Piper nic nie mówiła. Nagle w tej całej niezręcznej ciszy podszedł do mnie Chejron.
-Widzisz, po raz pierwszy mamy okazję przywitać w obozie córkę... Tanatosa.- powiedział zakłopotany.
Nie wiedziałam co, o tym myśleć. Słyszałam, o Tanatosie i zdawało mi się że to bóg śmierci. Z (życiowych) przemyśleń wyrwał mnie chłopak który zmaterlizował się tuż przede mną.
-Chodź. - powiedział znudzony.
-G-gdzie?- przestraszyłam się.
-No Chejron kazał mi Cię zaprowadzić do twojego domku. Nie słyszałaś?
-Nie. - odparłam i poszłam za chłopakiem w czerni. Po chwili ciszy spytałam.
-Jesteś moim bratem?- byłam ciekawa bo, w sumie wyglądał jak śmierć.
-Nie. Czemu tak myślisz?- spytał
-Tak jakoś.- wyjąkałam.
-Jestem Nico tak w ogóle i jestem synem Hadesa. - przedstawił się.
-A ja jestem...- zaczęłam.
-Kalisto wiem pierwsza córką Tanatosa od stuleci.- dokończył za nią.
-Więc czemu ma tu domek?- spytałam
zaciekawiona.
-Z szacunku tak jak u Hadesa.
-Ale Hades ma przecież dziecko.
-Tak jak Tanatos.- odparł z uśmiechem syn Hadesa i odszedł. Rozpakowałam się. Wnętrze domku było trochę za ciemno. Czarne ściany, szara, drewniana podłoga i łóżka z białą ramą i czarną pościelą. Poszłam do skromnej łazienki i przygotowałam się do snu. Gdy chciałam się położyć okazało się, że przez skrzydła nie mam jak. Tak minął mój pierwszy dzień w obozie herosów.Hej to znowu ja jeśli ktoś to przeczyta to moglibyście skomentować czy coś to poprawi Kalisto humor :).
CZYTASZ
Kalisto Santiado De Cala czyli heroska (nie)godna Olimpu
FanfictionJeśli słyszeliście, o Percy'm Jacksonie i jego przygodach to wiecie kim ona jest. Ona nie jest wybitna czy waleczna. Budzi w innych takich jak ona strach. Kalisto Santiado De Cala jest (a raczej próbuje) być taka jak inni jej podobni, ale czy potra...