2.

2.2K 138 37
                                    

Siedzieliśmy w pizzeri. Tata powiedział, że idzie coś zamówić. Wyjęłam z kieszeni pudełeczko z moją srebrną gwiazdką z maleńkim niebieskim brylancikiem na środku. Ona była początkiem, tą jedyną. To ona sprawiła, że poczułam się powołana do życia w jakimś ważnym celu.

Znalazłam ją w wieku dziesięciu lat w parku. Zawsze wydawało mi się, że jest inna. Że jest bardziej Gwiazdkowata. Owszem każda z gwiazd jest gwiazdą. Mimo to, ta jest tak jakby bardziej realna. No po prostu jest bardziej.

Z kurtki wyciągnęłam czystą, mokrą chusteczkę i zaczęłam myć ukradkiem sztućce, a potem stół. Zbyt wielu chorób mogę się narazić będąc nie ostrożną.

- Zamówiłem pizze...

- To dobrze. A gdzie Maciek tato?- powiedziałam lekko się rumieniąc i szybko chowając chusteczki do kieszeni. Mimo wszystko tato nie mieszkał z nami od 5 lat przez tą jego pracę i niezbyt wie o moich... hmmm... strachach? A przynajmniej mam taką nadzieję, bo nie chcę wyjść przed kolejną osobą na idiotkę.

- Zasnął na kanapie i nie miałem serca go budzić. Przyniesiemy mu coś.

- To dobrze. A gdzie poszła mama?

- Chyba spotkać się z dyrektorem tej dużej firmy, z którą mailowała o pracę.

- Dostanie ją tato. Musi dostać...- bałam się. Naprawdę się bałam. Szybko schowałam ręce pod blat stołu bo zaczęły mi się trząść ze zdenerwowania. Bardzo łatwo się denerwuje jeśli chodzi o sprawy związane z rodziną...

- Mam taką nadzieję. Bardzo się starała z tym CV i podaniem.

- Uhumm...a jaka będzie pizza?- szybko zmieniłam temat bo powoli zbierało mi się na płacz. A co jeśli jej nie dostanie? Znowu wyjedziemy i nigdy nie zobaczę taty? Nie wiem. Za to wiem, że się boję...

- Pizzowata, Gwiazdko, pizzowata.

- A... a.. a będą na niej oliwki?...

- Nie.

Zmarkotniałam. Lubię oliwki...

- Chcesz to wieczorem, możemy przejść się po mamę, bo pojechała jeszcze na wielkie zakupy... Co ty na to?

- No może...- odburknęłam cicho.

- Ej chyba nie obrażasz się za te oliwki. Nie pamiętasz co ostatnio się działo?

- Nie, nie pamiętam. Ostatnim razem widziałam cię 5 lat temu osiemnastego września. I nie bardzo pamiętam...

- Emm... nie ważne... O przyszła nasza pizza!

Spojrzałam na niego spod łba, a potem rzuciłam okiem na nasz obiad...

To Gwiazda! Ty chyba nie masz zamiaru jej zjeść! Przecież tak nie możesz! Nie możesz słyszysz!!! Nie możesz... Masz zabrać ją do pokoju!

Zaczęłam płakać. Dużo kropelek wody zasalało moje oczy i policzki.

- Hej nie płacz. To tylko pizza... taka specjalna dla mojej Gwiazdki...- powiedział zdziwiony moją reakcją.

Wyciągnęłam tym razem normalną chusteczkę i zaczęłam nią delikatnie wycierać to spod oczu. Tak to tylko pizza... tylko pizza w kształcie gwiazdy...  nie mogę.

- Tato... my jej nie możemy zjeść. Bo.. bo nie możemy! Proszę- nie mogliśmy jej zjeść. Przecież jest w kształcie gwiazdy.- Musimy ją zanieść do domu. Proszę - szepnęłam.

Złapałam pizze i Stanęłam przed tatą, który już stał z nożem z zamiarem pokrojenia jej. - Zostaw... Proszę.

Spojrzał na mnie a potem ma bardzo zdziwioną panią za ladą.

Shine like me [ Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz