13.

934 70 46
                                    

Obudziło mnie szarpnięcie za rękę i przyciszony głos, mruczący coś pod nosem. Otworzyłam oczy... i to był błąd. Ostre światło poraziło mnie uniemożliwiając ponowne otworzenie powiek.

- Wstałaś.- Joker podniósł się z ziemi i coś przesuwał.- To dobrze. My sunny, we must go... common.

Z ociąganiem wstałam. Przeciągnęłam się i głośno ziewnęłam.
- Dobra- mruknęłam i zaczęłam szukać butów. Nie mogłam ich nigdzie znaleźć co mnie bardzo irytowało.

- Czego szukasz star?- spytał stojąc przy drzwiach i czekając na mnie.

- Cholernych butów...- byłam co raz bardziej zła. Nie dość, że się nie wyspałam i ktoś okropny wyrwał mnie ze snu to jeszcze to...

- You're stupid starrr... Masz je na nogach. Zapewne w nich spałaś...

Spojrzałam na swoje stopy. Kurde... warknęłam cicho jakieś przekleństwo skierowane w podłogę. Joker podniósł chyba ze zdziwienia brwi i patrzył na mnie czekając, aż coś mu wytłumaczę. Jednak ja tylko fuknęłam na niego cicho. Podeszłam do drzwi i bez słowa opuściłam pokój. Szłam tym samym pustym korytarzem. Po jakiś pięciu sekundach usłyszałam kroki za sobą. Czyli wyszedł.

Starałam wyglądać się na opanowaną, mimo burzących się we mnie uczuć. Minęłam miejsce, w którym zapisałam na zawsze naszą przyjaźń. Jaka ja byłam głupia... naiwna, nie odpowiedzialna...

- No nie mogę! Star! Co cię ugryzło? To, że nie mogłaś wczoraj więcej się zabawić?

Z A B A W I Ć? Rzygać mi się chciało myśląc o tym, że on nazywał to zabawą... jednak uświadomiłam sobie, że to może dobra wymówka.

- Tak. Za mało krwi. Jestem zła, że zemdlałam.- Nie patrzyłam mu w oczy. Nadal szłam przed nim korytarzem.

- To dobrze, że masz takie nastawienie. Bo wiesz... obawiałem się, że to ci wcale się nie podobało.- Jego śmiech przeszył mnie jak strzała. Lubiłam go. Tak. Nienawidzę go. Tak.- Mam dziś wielką akcje zaplanowaną. Pobawimy się z czarnym nietoperkiem.

Śmiał się prawie całą drogę do wyjścia. Ja jednak nie widziałam w tym nic śmiesznego. Był obrzydliwy. Okropny. Odrażający.

- Jestem głodna. Gdzie jemy?

- Hmm... zaraz dostaniesz coś dobrego. Chodźmy.

Weszliśmy do auta i ruszyliśmy na krwawe śniadanie...

》《》《

Jeździliśmy długo po mieście. Joker musiał coś pozałatwiać, co do dzisiejszej zabawy. Był w dobrym humorze, bo co chwile rzucał jakimiś nie śmiesznymi żarcikami. Czasem coś zanucił. Jeden tekst zapadł mi głęboko w pamięci. Patrzył na mnie z uśmiechem i zaśpiewał.

- You're not the first or the last but you're possibly the prettiest.*

I zaśpiewał tak pięknie, że sama zapomniałam kim on jest i rozczuliłam się nad tym tekstem. To było takie delikatne w jego ustach...

Był delikatnym potworem...

Po południowym obiedzie ruszyliśmy do jakiegoś wieżowca. Na jego szczycie miała rozegrać się nasza akcja.

Wchodziliśmy po schodach. Joker przy okazji bawił się swoim nożem.

W pewnym momencie zatrzymał się.

Shine like me [ Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz