Szaleństwo. Szaleństwo przesiąknięte do szpiku kości. Szaleństwo otaczające mnie całą. Szaleństwo z współbratem w zbrodni. Szaleństwo nie ograniczone...
To jest szaleństwo doskonałe...
- Chodź moja little friend. Pora na zabawę.- zachichotał. Normalnie jak mała dziewczynka, która zobaczyła całującą się parę. Nienormalny...
- Muszę iść? Wolałabym sobie jeszcze poćwiczyć...
- No to właśnie poćwiczysz! Na żywych manekinach- maniakalny chichot kolejny raz wypełnił ciszę. Westchnęłam cicho i ruszyłam za Jokerem. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy gdzieś w stronę centrum i ruchliwych ulic. Ostatnio jestem jakoś bardzo zmęczona, jednak tym razem powstrzymałam się od zaśnięcia. Jadąc przyglądałam się mijanym budynkom. Duże. Małe. Szare. Białe. Brudne. Czyste. Szklane. Betonowe... Tak samo ja jestem tak różna od Jokera... A może wcale nie? Sama nie wiem... wiele rzeczy nie ma dla mnie jeszcze sensu.
- A kiedy życie zakończy swój krąg powiesz, że to wszystko było warte tych paru celnych strzałów i paru wbitych noży...- powiedział cicho Joker. Trochę się denerwowałam. No dobra bardzo, ale kto by się nie denerwował.- Wychodzimy. Pamiętaj co ci mówiłem...
- Tak, tak. Nie wahaj się. Strzelasz albo giniesz. Dwie opcje...
- W takim razie idziemy. Łap.- rzucił mi pistolet, a po chwili i nóż. Kto normalny rzuca nożem? Aeee... dobra nie było pytania.
Wyszliśmy na ulicę. Nie bałam się, byłam pewna siebie i... to nie prawda. Trzęsłam się jak osika na wietrze, a moje zęby wydzwaniały symfonie strachu. Nigdzie nie uciekam, ale chyba tylko dlatego, że nie było za bardzo gdzie.
Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk strzału i szaleńczy śmiech. Przygryzłam wargę i ruszyłam za zielonowłosym. Patrzył się na mnie. Boi się, że scykorze. Nie mogę teraz się poddać. Albo on albo więzienie... odpowiedź jest prosta. Wycelowałam w kobietę, która z przerażoną miną wpatrywała się w Jokera, nie śmiąc nawet się poruszyć.
I dopiero teraz zauważyłam co on robił... Odwracał uwagę ludzi nie celnymi strzałami, dając mi tym pole do popisu. Nie mogę tego zmarnować. Położyłam palec na spust... strzał i...
- Kuźwa co jest!- wyrwało mi się. Pistolet się zaciął i nie chciał wystrzelić. Wkurzona do granic możliwości rzuciłam badziewiem o beton.- Chooolera!!!
Pochwyciłam zdziwione spojrzenie mojego przyjaciela. Wyjęłam nóż z pokrowca i pobiegłam do młodej kobiety. Przełknęłam ślinę i z rozmachem wbiłam nóż w jej szyję. Zamknęłam oczy. Próbowałam wyrównać oddech lecz na próżno.
- O to chodzi Princes! Dalej! Polowanie jeszcze nie skończone!
Z rozdygotanymi nogami i przyspieszonym biciem serca pobiegłam do kolejnej osoby. Po jakiejś trzeciej mój mózg i oczy się wyłączyły. Działałam pod presją jego spojrzenia. Nie wiem ile ludzi zabiłam, ani ile bym jeszcze zabiła, jednak ktoś pochwycił mnie w swoje ramiona. Dalej nie pamiętam. Chyba umarłam... a może zemdlałam? Nie mam pojęcia...
》《》《
Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to czerwony wyszczerz pewnego klauna...
- Obudziła się śpiąca królewna- wykrzyknął i poklepał moje ramię.- Wstawaj. Nieźle ci poszło. Musieliśmy jednak wracać bo mój stary przyjaciel wpierniczył nam się w zabawę, a tego nie lubię. Do tego zemdlałaś i nie mogłem z nim normalnie porozmawiać...
- Ugh... no tak bo to moja wina, że zemdlałam, co nie? Daj mi spokój i się odczep.- Zareagowałam bardzo ostro. Sama nie wiem czemu... wstałam i poszłam przed siebie. To ten stary budynek. Ten w którym jest mój kosmiczny pokój...
W jednej chwili wróciły wspomnienia. Rodzice. Maciek. Gwiazdki. Kolekcja. Zarazki. Strach...
Zaczęłam drżeć na myśl, że mogłam umrzeć przez śmiertelną dawkę zarazków. Szybko otrzepałam ręce i zaczęłam zastanawiać się gdzie wyrzuciłam swoje rękawiczki. Chyba w domu... tak! Zaraz po tym jak się umyłam to je rzuciłam na kanapę. Postanowiłam iść do domu. Po moją zgubę i na spotkanie z moimi wspomnieniami...
》《》《
Stałam przed tylnimi drzwiami, zasłaniana przez krzak tui przed wzrokiem wścibskich sąsiadów.
Gula w gardle rosła, a moje nogi chyba wrosły w ziemię. Westchnęłam i w końcu podniosłam głowę. Wchodząc do domu postanowiłam, że do końca życia będę wesołym Jokerem, nic nie zepsuje mi humoru, niczego nie będę się bać i do tego sprawie, że inni zaczną się mnie bać.
Weszłam do salonu i od razu zauważyłam moją zgubę. Rzuciłam się z całej siły na kanapę. Leżąc naciągnęłam na dłonie rękawiczki. Patrząc w sufit przypomniał mi się ten dzień kiedy Joker wpadł do mnie do domu... a raczej to była noc. Zabrał mnie potem na piękny "wschód słońca". Zaraz... czy ja wcześniej, nim przyszedł, nie oglądałam czegoś? Jakaś nieduża rzecz... Jak na złość nie mogę sobie przypomnieć.
No dalej Lusia! Myśl. To bardzo ważne... Chyba... Co to było? Jak wyglądało? No dalej!!! To był kawałek kartonika! To pamiętam. A co dalej? Nie mam pojęcia...
Taaak... kawałek kartonika... to było chyba coś kojarzącego się z Jokerem...
J O K E R! No tak! Przecież to była karta z jokerem...
Podejrzane tak trochę. Poznajesz gościa o "imieniu" Joker i tej samej nocy znajdujesz kartę jokera... ja bym to sprawdziła.
Masz rację. Muszę to sprawdzić. Wszystko mi w sumie jedno, jednak możliwe, że masz rację.
To ty masz rację. Jestem tobą. Czyli to nie ja, a ty...
Ach nie ważne. Chodźmy do mojego pokoju...
W ciszy ruszyłam po trzeszczących schodach na górę. Chciałam obejrzeć dokładniej tę kartę. Osoba, która ją zostawiła lubi niezbyt proste wyjścia, a ten joker może być kluczem do zrozumienia jego i może też mnie...
Może...
***************************************
Ave wam!
Jeżuuuuu! Jak dawno mnie tu nie było! Przepraszam. Postaram się być teraz tu częściej, czyli tak 1 rozdział na tydzień, może więcej. Jednak od razu mówię N I C N I E O B I E C U J Ę! Mam teraz prawie codziennie próby w teatrze, bo premiera zbliża się wielkimi krokami ;--; do tego mam jeszcze dużo nauki (mimo, że zaraz wakacje!). Mam jeszcze dodatkowy angielski, który na szczęście kończy się w maju ^^ i czerwiec będzie luuz :D Mam nadzieję, że rozumiecie i mi wybaczycie. Ten rozdział mi się nie pidoba... ale mi się jeszcze żaden z opublikowanych rozdziałów podobał. A jak wasze opinie? Jakieś pomyłki? Błędy? Coś było super? A może coś spierdzieliłam? Piszcie śmiało!!!! Bo ja tylko na to czekam :33A tak w ogóle to mam nowa zarąbistą koszulkę!!!! Macie w mediach :3 bo nie ma to jak chwalić się w rozdziale XD no nie ważne. Fajna? Czy może zmarnowane pieniądze? *nie przekonacie mnie, że zmarnowane! Za bardzo ją pokochałam*
Do następnego moje gwiasssdy!
Ave ja xx
CZYTASZ
Shine like me [ Zakończone]
FanfictionJestem gwiazdką rodziców. Uśmiechniętą dziwaczką. Mamę kocham, a tatę jeszcze bardziej. Codziennie chodzę na badania do pana Piotra. Mama mówi, że jestem bardziej zdrowa niż inni ludzie. Ale kiedyś Zosia z podwórka powiedziała mi, że jej mama mówi...