Phoenix-dziwne miasto...

51 7 5
                                    

Za oknami przesuwał się monotonny krajobraz Arizony. Nie dojechaliśmy jeszcze do Phoenix. Równina była spalona południowym słońcem. Nie było widać żadnych budynków. Tylko brązowa zalana promieniami słonecznymi ziemia i skały wulkaniczne. Seattle i cały stan Washington jest tysiąc razy ciekawszy. Zdałam sobie sprawę, że tu nie pada wcale śnieg... Pewnie wielu arizończyków nigdy w swoim życiu nie widziało mokrego, białego zimnego puchu. Współczuję im. Dobrze, że tutaj nie mieszkam-pomyślałam. Tu jest za sucho jak na mój gust. Pociąg stopniowo zwalniał. Domyśliłam się, że zaraz wysiadamy na stacji w Phoenix. Usłyszałam przez głośniki informację, że za 15 min podróż zbliża się ku końcowi. Gdy zatrzymaliśmy się na peronie Alex zapytała Maxa:

-Jak myślisz, czy zostały jeszcze jakieś ciastka?

-Upps... Nie chyba wszystkie zniknęły w otchłani zwanej mój żołądek...

-Max! Wiesz jaka jestem głodna! Nie jadłam nic od wczoraj! (zdenerwowała się niebieskowłosa.)

-Dlaczego? (zdziwił się Max)

-Bbbooo...

-Bo co! (To ja)

***POV Alex***

Jestem cała w nerwach... Powiedzieć, nie powiedzieć, powiedzieć, nie powiedzieć... Chyba jednak powiem. A co jeśli przez to co powiem znów pojawi się Zoe?!

-Alex nam możesz powiedzieć! (zachęcił ją Max, a po chwili dodał) powiedz przynajmniej mi!

-Pamiętasz tego "nauko-świra" Bena? Wiesz tego co wysadził swoje obozowe łóżko... (spytała Alex)

-Trudno go zapomnieć... później do końca obozu śmierdziało palonym prześcieradłem... Tak pamiętam typka.

-On...

ObózOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz