Wiem, że tobie też jest z tym ciężko.

46 4 0
                                    

Gdy się obudziłam przez chwilę nie mogłam sobie przypomnieć co się działo wczoraj. Czułam się tak jakbym straciła pamięć, ale obróciłam się na lewy bok, zobaczyłam Patrycję, poczułam, że mam trochę mokrą poduszkę i wszystko wróciło. Łzy znowu napłynęły mi do oczu, ale nie, nie będę już płakać, muszę być twarda. Przecież płacz niczego nie zmieni, nie przywróci Kuby do życia. Tak się zastanawiam, czy istnieje jakiś sposób, żeby znowu wrócił do żywych. Przecież nie umarł zwykłą śmiercią. To przez... demona? Ducha? (kurwa co to było?). Już wiem najpierw dowiem się co to za istota... Muszę znaleźć więcej informacji. Ciekawe czy oprócz mnie, Patrycji, Kuby i tego chłopaka z parku ktoś też ma ten dar. Może znajdę jakąś starszą osobę, która będzie mogła mi pomóc... Jest tyle pytań, na które chciałabym znać odpowiedź.

- Która godzina? - usłyszałam zaspany głos Patki.

- Nie wiem... Czekaj zaraz sprawdzę. - mój głos był dziwny, zachrypnięty. Spojrzałam na telefon, który leżał koło łóżka. - 10.00 przydałoby się wstać...

- Jestem głodna. Ty na pewno też.

- No właśnie nie bardzo...

- Olivia, wczoraj jak wróciłyśmy do domu nic nie jadłaś, a teraz próbujesz mi wmówić, że nie jesteś głodna... Musisz zjeść, bo wyglądasz okropnie. Jesteś blada, masz podkrążone oczy i w ogóle wyglądasz tak marnie, że aż mi cię szkoda, a dzisiaj musisz jechać do rodziców Kuby. Chyba nie chcesz, żeby zobaczyli cię w takim stanie.

- No dobra. Niech ci będzie. Pożyczyć ci jakieś ubranie? - odpowiedziałam wstając. Uznałam, że trzeba przerwać ten temat.

- Zaraz wygrzebe sobie jakąś koszulkę.

- Okey. - podeszłam do mojej szafy i otworzyłam ją na oścież. - Do wyboru, do koloru...

- Do koloru to chyba nie bardzo, bo widzę tam same czarne rzeczy.

- Wcale nie... Mam też szare ubrania, granatowe, czerwone, bordowe, khaki... Wymieniać dalej czy wystarczy?

- Wystarczy...

- Dobra, a teraz pomocy. Nie wiem w co się ubrać...

- Hmm... - Patrycja podeszła do szafy, przymrużyła oczy i po chwili wyjęła parę ubrań. - Myślę, że to będzie najlepsze. - powiedziała wręczając mi ubrania.

Gdy się obudziłyśmy świeciło słońce, ale w mgnieniu oka pogoda bardzo się zmieniła. Niebo było szare, padał deszcz, a wiatr wyginał drzewa i krzewy. Na zewnątrz nie było nawet żywej duszy (nie żywej też nie było). Pogoda wręcz wymarzona dla różnych nieludzkich istot.

- Może ja ci jednak pożyczę jakieś spodnie... Raczej w taką pogodę nie będziesz chodzić w krótkich spodenkach. - zaproponowałam.

- Ale twoje spodnie będą za małe. Jesteś niższa ode mnie o 10 cm.

- Weźmiemy jakieś leginsy od mojej mamy...

-Okey.

- Zadzwonić najpierw do moich rodziców, czy jechać do rodziców Kuby? - spytałam Patrycję i dopiłam resztę herbaty.

- Wydaje mi się, że lepiej będzie jak zadzwonisz do swoich rodziców. Powinni już dawno wiedzieć... - odparła odstawiając pusty kubek do zlewu.

- Pewnie będą chcieli od razu przyjechać... - wzięłam telefon do ręki i wystukałam numer telefonu mamy. Odebrała po trzech sygnałach.

- Cześć, córciu... Zdejmijcie Marceline ze stołu, bo jeszcze spadnie i coś sobie zrobi!!! - usłyszałam głos mamy, w którym można było wyczuć lekką panikę. Gdzieś tam w tle słyszałam też jak moja najmłodsza siostra piszczy. Uśmiechnęłam się odruchowo. Marcelina - jak to ona - zawsze musi coś wykombinować i gdzieś wejść. Brakuje mi tego.

Dziewczyna z darem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz