Sen...

45 3 0
                                    

- Kuba? - spytałam strasznie zdziwiona.

- A kto inny? - odpowiedział pytaniem na pytanie.

- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że znowu mogę cię widzieć.

- Hahaha - zaśmiał się radośnie - Ja też się cieszę.

Po tych słowach wpadłam mu w ramiona. Chciałam poczuć jego dotyk. Tylko o tym myślałam...

- Obiecaj mi, że już mnie nigdy nie opuścisz... - spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem.

- Hahaha - znowu się zaśmiał...

- Ale zaraz... Przecież ty nie żyjesz.

- Zgadza się. Nie żyje.

- To czemu tu jesteś?

- Hahaha - tym razem jego śmiech był taki sam jak tego dziwnego stworzenia koło jeziorka...

Wystraszyłam się i próbowałam się od niego odsunąć, ale jego silne ramiona zacisnęły się w jeszcze mocniejszym uścisku. Zaczęłam się dusić.

- Kuba... puść... mnie... - resztkami sił zdołałam wydusić. Słone łzy zaczęły mi spływać po policzkach. W końcu mnie puścił, a może bardziej odepchnął od siebie...

Kiedy na niego spojrzałam nie wyglądał jak Kuba. Miał całe białe oczy jak wtedy, gdy umierał. Jego ubranie było we krwi... Cały był we krwi. Z jego oczu płynęły czerwone łzy, a włosy były w nieładnie, lekko wilgotne od wody zmieszanej z krwią.
- Przepraszam, ale już nie panuje nad sobą. Coś mną zawładnęło! - krzyknął i nawet nie wiem skąd, ale w jego ręce pojawił się nóż. Rzucił we mnie...

Ostre narzędzie wbiło mi się w brzuch. Od razu z tego miejsca zaczęła wypływać czerwona ciecz. Chciałam uciec, ale nie mogłam oderwać nóg od ziemi. Pojawił się następny nóż. Tym razem wbił się głęboko w udo. Nie potrafię opisać co wtedy czułam. Ból? Na pewno, ale nie taki zwykły. Bolało mnie to, że Kuba obiecywał, że nigdy mnie nie skrzywdzi, ale robił całkiem na odwrót. Rana w brzuchu i udzie piekła jak cholera. Czułam się tak, jakby ktoś mnie palił żywcem. Przez łzy wszystko było rozmazane.

- Proszę, nie rób tego - powiedziałam zauważając następny nóż - Nie widzisz jak cierpię? Obiecałeś, że przy tobie nic mi się nie stanie, a jak na razie cierpię tylko przez ciebie.

Wtedy Kuba sam wbił sobie nóż w serce i zamienił się w kałuże krwi...

- Nie!!! - krzyknęłam i zerwałam się z łóżka.

- Spokojnie, już jest dobrze - powiedziała Patrycja i przytuliła mnie do siebie.

Na szczęście to był tylko sen. Dość straszny. Rozejrzałam się dookoła jeszcze było ciemno.

- Która godzina? - spytałam.

- 3.00.

- Ile już nie śpisz?

- Gdzieś około pół godziny. Strasznie się rzucałaś na łóżku. Domyśliłam się, że coś ci się śni. Już wszystko dobrze?

- Tak... - szepnęłam. Sama nie byłam pewna czy jest dobrze.

- Opowiesz mi ten sen?

- Teraz czy rano?

- Jak chcesz - powiedziała i przytuliła mnie jeszcze mocniej.

Uznałam, że opowiem jej teraz i będę miała z głowy. Po za tym skąd Patrycja wiedziała, że coś mi się śni...? Mniejsza z tym... Opowiedziałam jej z trudem zatrzymując się co chwila po paru zdaniach, żeby wytrzeć łzy albo przemyśleć te parę zdań.

- Jak myślisz, jakie znaczenie ma ten sen? - spytała Patrycja kiedy skończyłam.

- Nie wiem. A może Kuba chce mi coś po prostu przekazać... - przypomniałam sobie dokładnie każde jego zdanie wypowiedziane do mnie.

- Mamy kolejną zagadkę.

- Jeżeli tak ma teraz wyglądać całe moje życie to ja z chęcią oddam ten dar. - opadłam na poduszkę.

- Uwierz mi, ale nie chcesz. Pomyśl trochę przecież tak też możesz się zobaczyć z Kubą.

- Masz rację. Znowu... Tylko jak mam to zrobić? Po prostu go zawołać? Szukać? Sam się zjawi? Co ja mam robić?

- Po pierwsze za dużo pytań. Po drugie musisz poczekać przynajmniej do rana. Po trzecie porozmawiaj z rodzicami Kuby. Oni też pewnie będą chcieli go zobaczyć. A po czwarte ochłoń dziewczyno.

- Okey. Chodźmy spać. Jestem zmęczona.

- Nie dziwię się. Dobranoc.

- Dobranoc.

Odwróciłam się twarzą do ściany i usnęłam dość szybko. Ciekawe czy Patrycja też... Na szczęście już nic mi się nie śniło, ale przed oczami ciągle miałam te wszystkie kałuże krwi. Wydawało mi się, że następne dni, miesiące, a może nawet i lata będą szare, smutne, bez grama szczęścia. Umierałam od środka, powoli, boleśnie, ale wiedziałam, że nie mogę umrzeć bo mam dla kogo żyć. To dziwne, że jeszcze nie tak dawno byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie, a teraz wszystko się wali.

Dziewczyna z darem Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz