Telefon nosiłem ze sobą praktycznie wszędzie. Nie rozstawałem się z nim nawet na minutę. Ciągle sprawdzałem czy ktoś do mnie nie dzwonił czy nie pisał. Jednak wszystko było bez zmian, żadnych połączeń, żadnych wiadomości.
Sześć dni od castingu, straciłem prawie całkiem nadzieje i wtedy mój telefon rozdzwonił się, a ja odrzuciłem podręcznik od angielskiego bignąc do podłączonego do ładowania urządzenia.
- Halo?! - prawie zawołałem.
- Wszystko z tobą w porządku? - gdy usłyszałem głos mojej przyjaciółki miałem ochotę się rozpłakać.
- Jest okay, Caroline - wymamrotałem - Jak tam?
- Spoczko, powtarzam na sprawdzian z angielskiego i w tym samym czasie obmyślam plan morderstwa Behati Prinsloo - mruknęła, a ja uśmiechnąłem się pod nosem, siadając na łóżku.
- Oraz zmuszenia Adama Levine do ślubu z tobą? - zachichotałem.
- Uh, nie będę musiała go zmuszać..
- No tak, gdy tylko zamordujesz jego żonę, on zakocha się w tobie bez pamięci i natychmiast oświadczy.
- To więcej niż pewne - odparła, a ja wywróciłem oczami z uśmiechem. Usłyszałem pukanie do drzwi i już miałem przeprosić Caroline gdy przeklęła głośno - Cholera, muszę kończyć. Kakao spiera się z jasnej kanapy? Mama mnie zabije.. - wymamrotała i się rozłączyła, a ja odłożyłem komórkę i ruszyłem do drzwi, wychodząc ze swojego pokoju.
Mama była w pracy więc szybko pobiegłem do drzwi. Otworzyłem je i zmarszczyłem brwi.
- Dzień dobry - powiedziałem niepewnie. Wysoki mężczyzna wbił we mnie czekoladowe oczy, a mi wystarczyło spojrzeć na jego ręce by przypomnieć go sobie jako mężczyznę z centrum handlowego. Poznałem tatuaże a zaraz po tym oczy i uśmiech.
- Nazywam się Zayn Malik. Widziałem cię na castingu tydzień temu. Mogę wejść? - spytał, a ja kiwnąłem głową odsuwając się oraz wpuszczając go do środka.
Zmierzyłem mężczyznę wzrokiem, dokładnie oglądając czarne spodnie, białą koszulkę z nadrukiem i czarną marynarkę.
Poprowadziłem go do kuchni i zaproponowałem coś do picia.
- Kawę jeśli to nie problem - powiedział przysiadając przy stole. Wstawiłem wodę - Pewnie zastanawia cię moja wizyta - odparł.
- Odrobinę - zgodziłem się szykując dwa kubki. Do jednego wrzuciłem torebkę z herbatą, a do drugiego sypnąłem kawy po uwczesnym spytaniu się o ilość oraz cukier.
- Tak więc chodzi mi o ten casting..
- Jest Pan jednym z producentów? - spytałem obracając się do ciemnookiego po zalaniu kubków wrzątkiem. Pan Malik uśmiechnął się delikatnie.
- Nie - odpowiedział powoli, a ja westchnąłem cicho zawiedziony - Widziałem twoje zgłoszenie oraz byłem przy rozmowie producentów. Myśleli nad zaproszeniem cię na przesłuchanie jednak.. No nie zdecydowali się.
Zacisnąłem usta czując piękące łzy w oczach. Przełknąłem z trudem ślinę i wziąłem głęboki oddech.
- Ale ja uważam, że masz duże szanse żeby zrobić karierę - dodał, a ja zamarłem i odwróciłem się do niego z szeroko otwartymi oczami.
- To żart? - spytałem szeptem.
- Nie, Niall. Jestem managerem młodych gwiazd - powiedział obracając między palcami kluczyki, prawdopodobnie od jego samochodu - I chciałbym Ci zaproponować współpracę.
Prawie upuściłem kubki z gorącymi napojami. Położyłem dłoń na blacie starając się utrzymać równowagę. Czyżby moje największe marzenie właśnie w tej chwili, zaczęło się spełniać?
- J-ja..
- Nie musisz od razu decydować, Niall - powiedział wstając z krzesła - Rozumiem, musisz to przemyśleć. Gdy będziesz zdecydowany, odezwij się do mnie - położył na blacie tuż obok mojej dłoni biały kartonik, który okazał się być wizytówką.
Uśmiechnął się do mnie, a ja zamrugałem i kiwnąłem głową nie będąc w stanie wydusić słowa.
- Wspaniale. Do usłyszenia - dotknął mojego ramienia i ruszył do drzwi.
Usłyszałem jedynie zamykane drzwi i odjeżdżający samochód. Wyjrzałem przez okno by zobaczyć jak czarne BMW znika z podjazdu.
Zerknąłem na białą wizytówkę i obróciłem ją kilka razy w palcach dokładnie czytając imię i nazwisko mężczyzny.
Uśmiech sam wkradł się na moje wargi. Ktoś uważa, że mam szansę spełnić moje marzenie.
![](https://img.wattpad.com/cover/59727125-288-k487142.jpg)
CZYTASZ
Manager [Ziall] ✔
Fanfiction- Chciałbyś zagrać w odcinku serialu? - spytał, a ja kiwnąłem prawie od razu głową - Więc na kolana.