Rozdział 2

69 13 5
                                    

Łzy napływały mi do oczu niszcząc przy tym mój lekki makijaż. Tak to był on to był mój tata.Podbiegł do mnie i szybko przytulił. A policjanci jak szybko się pojawili tak szybko zniknęli, nie widziałam ich już tego dnia. Razem z tatą poszliśmy do salonu w którym miał mi odpowiedzieć na pytania związane z tym wszystkim

- No Diana jeśli masz jakieś pytania to proszę pytaj.

-Dlaczego zostawiłeś mnie tam samą? Dlaczego nie odzywałeś się przez te sześć lat? Wiesz jak ja się czułam?

- Musiałem nie miałem wyboru groziła mi.. kiedy coś było nie po jej myśli wybuchała. słyszałaś przecież co się stało zabiła swojego kochanka była z nim siedem lat ale zabiła go bez poczucia winy. To samo zrobiłaby ze mną gdybym cię od niej wziął. Przepraszam bardzo wszystkiego żałuje.
*Nastała krępująca cisza* nie wiedziałam co mam powiedzieć więc tata zaproponował mi że oprowadzi mnie po domu, kiwnęłam głową a on jako pierwsze pomieszczenie pokazał mi grafitowy pokój z białymi detalami, białe ogromne łóżko a na przeciwko niego wielkie okno balkonowe z widokiem na Londyn ale było jedno małe "ale" dosłownie obok mojego balkonu był drugi balkon sąsiedniego domu a raczej villi. Po obejrzeniu reszty domu Mike ( bo tak miał na imię mój ojciec) powiedział że idzie coś załatwić a ja mam pozwiedzać okolice bo od poniedziałku będę chodzić tu do szkoły przy okazji zostawił mi trochę pieniędzy więc postanowiłam iść na jakieś zakupy.Szłam i szłam a z zakrętu wybiegł chłopak "potrącił" mnie i upadłam na ziemię ja moje nieszczęście poczułam że nie mogę się podnieść ale jakim cudem, a no tak bo leżał na mnie jakiś facet dużo większy ode mnie. Kiedy w końcu się podniósł i pomógł mi wstać przeprosił i wyciągając do mnie rękę powiedział że nazywa się Scott. Podałam mu rękę i powiedziałam że jestem Diana, i dopiero pierwszy dzień tu mieszkam. Okazało się że chłopak mieszkał bardzo niedaleko mnie tylko jakieś dwa trzy domy dalej. Zaproponował mi oprowadzenie po okolicy. Zgodziłam się przecież i tak miałam zapoznać nowych ludzi. Weszliśmy do paru sklepów oczywiście wyszłam z kilkoma siatkami. Scott był tak miły że wziął je ode mnie i odprowadził pod same drzwi. Wręczając mi moje pakunki mocno mnie przytulił. Cała czerwona spytałam czy może nie miałby ochoty się ze mną spotkać jeszcze kiedyś. Przybliżył się do mojego ucha i szepnął cichutkie" tak ". Cała w skowronkach wróciłam do domu był już wieczór więc postanowiłam usiąść na balkonie a że nie miałam krzesła to usiadłam na barierce. Cisza spokój i piękny widok.

****************************************

I jak wam się podoba rozdzialik? Mam nadzieje że nie jest za długi miłego wieczoru do zobaczenia niebawem


Płacz na skrzyżowaniu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz