- Podoba i to bardzo. - podeszłam do chłopaka i pocałowałam go w policzek.
- No to.. ten tego może usiądziemy?
- Jasne.
Siedzieliśmy, rozmawialiśmy i wcinaliśmy kanapki.Czas mijał bardzo szybko. Nim się obejrzałam zrobiło się ciemno. Leżałam wtulona w Scotta na kocu.
- Musimy już iść. - powiedział chłopak podnosząc się z koca i podając mi rękę.
- Dobrze.
Wzięliśmy rzeczy i ruszyliśmy w stronę naszej ulicy. Było dość ciemno i zimno.
- Diana. Bardzo ci zimno? - spytał patrząc na mnie z troską.
- Troszkę.
- Może wzięłabyś moją bluzę?
- Nie naprawdę nie trzeba. - odpowiedziałam. Choć chłopka mnie nie posłuchał raz dwa zdjął bluzę i okrył nią moje ramiona.
- Dziękuje.
- Nie dziękuj.
W końcu doszliśmy do mojego domu. W salonie paliła się lampa. Pewnie tato ogląda mecz.
- Może wejdziesz na chwilkę? - zaproponowałam
- Nie dziś, kiedy indziej obiecuje. - Pocałował mnie w policzek i poszedł w swoją stronę.
Oszołomiona weszłam do domu. Nie myliłam się Mike oglądał mecz. Nasi wygrywali 2-1. Oznajmiłam mu, że wróciłam i poszłam do swojego pokoju.Wchodząc do pokoju zobaczyłam coś niepokojącego. Paliło się tam małe światełko. I było czuć zimne powietrze z dworu. Weszłam a to co tam zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. W pokoju były rozsypane płatki czerwonych goździków a na łóżku czekoladki i mała karteczka z napisem wyjdź na balkon i spójrz w dół. Wyszłam na balkon spojrzałam na dół i zobaczyłam że stoi tam...
-----------------------------------------
-----------------------------------------
Rozdział troszkę krótki ale udało mi się go dziś wstawić także brawo ja.
Do zobaczenia jutro misiaczki ;*
CZYTASZ
Płacz na skrzyżowaniu.
LosoweJedno pytanie wciąż nie dawało mi spokoju. Nie mogłam się skupić na klasówce którą aktualnie miałam przed nosem. Dlaczego to akurat ja a nie ktoś inny? No i proszę Profesor Carter zabrał mi kartkę..