Rozdział 10

41 11 6
                                    

Następną lekcją był w-f. Scott odprowadził mnie pod hale. Zobaczyłam że miałam zajęcia z klasą Kevina. Niezbyt mi się to podobało, bałam się co on jeszcze może zrobić. Zaniepokojona weszłam do szatni. Przebrałam się w szare leginsy oraz czarną koszule na ramiączkach i szare nike do kompletu. Nie wiedziałam gdzie iść ale zobaczyłam, że reszta dziewczyn kieruje się na orlika tuż przy szkole. Obok znajdowało się boisko do siatkówki. Poszłam za nimi to był dobry wybór bo tam właśnie zaczynały się zajęcia. Zaczęliśmy od zwykłej rozgrzewki tradycyjnie rozciąganie i te sprawy. Następnie graliśmy w siatkówkę. Byłam w drużynie z tym idiotą, niestety kiedy serwował "niechcący" uderzył mnie rozpędzoną piłką w głowę. Przez to uderzenie upadłam na ziemię. Pamiętam tylko to. Obudziłam się u szkolnej pielęgniarki, mój chłopak siedział obok mnie, chyba czekał na to aż się obudzę. Zmartwiony spytał.

-  Jak się czujesz?

- Głowa mnie trochę boli. - powiedziałam łapiąc się za tył głowy która była lekko opuchnięta. 

Pocałował mnie tylko w czoło i oznajmił, iż idzie załatwić coś bardzo ważnego. Niedługo po tym wrócił z ręką we krwi a obok niego ledwo trzymający się Kevin. Miał podbite oo i rozwalony łuk brwiowy. Auć. Nie wyglądał już tak " pięknie" jak to mówił. Zerwałam się z łóżka. Był to zły pomysł ponieważ od razu tego pożałowałam osunęłam się na zimną kafelkową podłogę. A Scott szybko pomógł mi wstać. 

- Leż, nie ruszaj się bo to się źle skończy. - powiedział stanowczo.

- Powiedz co się stało! Wtedy będę spokojna. 

- Stała się sprawiedliwość. Jeśli jeszcze raz takie coś się powtórzy  naprawdę nie wytrzymam i na poobijanej mordzie się kurwa nie skończy. - wybuchnął chłopak. W tym momencie zamilkłam nie odezwałam się już nie widziałam jeszcze tak zdenerwowanego - poprawa wkurwionego Scotta. To była zupełnie inna osoba. Chłopak zadzwonił po mojego ojca, żeby po nas przyjechał. Pomógł zabrać mi swoje rzeczy. Byliśmy na miejscu po około 7 minutach. Tata kazał mi się położyć a sam chciał porozmawiać ze Scottem.

- Dziękuje Ci za wszystko - powiedział mój ojciec.

- Naprawdę ją kocham, nie chcę żeby toś jej coś zrobił.

- Wiem. Dobry z ciebie chłopak. Lepiej już do niej idź zobacz czy wszystko dobrze.

- Tak, ma pan rację już idę.

Z.P.W Scotta. 

Wszedłem do pokoju. Zobaczyłem Dianę która spała. Okryłem ją kocem i wskoczyłem się do niej przytulić. Miała bardzo ciężki dzień, a to dopiero pierwszy dzień w tej szkole. Muszę ją chronić. Nikt nie może jej skrzywdzić.

--------------------------------------

Nowy rozdzialik. Dłuuugiii bo chyba takie lubicie ^^

Lindutka pozdrawia ;*

Płacz na skrzyżowaniu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz